Sylwester
W miejscu, w którym stałam, wiatr był naprawdę zimny. Byłam ubrana w długi sweterek zamiast zimowej kurtki i drżałam. Gdyby nie on, nie wyszłabym tu z własnej woli o tej porze.
- Ale widok jest niesamowity. – powiedziałam cicho, lecz wiedziałam, że on mnie słyszy.
- Dlatego lubię tu przychodzić. – tuż obok mojego ucha rozległ się rozmarzony głos – To miejsce sprawia, że mogę przejrzyście myśleć.
Poczułam jak jego ręce obejmują mnie w pasie, a jego tors wtula się w moje plecy. Od razu zrobiło mi się cieplej.
- Ifryt... - westchnęłam cicho i zatopiłam się w jego ramionach
- Maleńka...
Spojrzałam w jego oczy i uśmiechnęłam się czule.
- Kocham Cię... - zdążyłam powiedzieć zanim jego usta opadły na moje
Pocałunek zaczął się spokojnie, zaledwie muśnięciami, lecz już po chwili całowaliśmy się z pasją, miłością i pożądaniem, jakie do siebie czuliśmy. Przestaliśmy dopiero, jak usłyszeliśmy huki. Odwróciłam się, a na niebie co chwilę pojawiały się fajerwerki.
- Szczęśliwego Nowego Roku. – wyszeptał Ifryt
- Szczęśliwego Nowego Roku – odpowiedziałam, a z moich oczu popłynęły łzy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top