...
Dla TinoVainamainen2
Enjoy ^^
-Wstawaj śpiochu! No już, nie przyjechałeś tutaj, żeby się wylegiwać w łóżku, tylko żeby pojeździć na snowboardzie!
-Dania, masz coś na twarzy...
-Co? O co ci-
-TO BYŁ BÓL!
I tak właśnie Duńczyk wylądował na podłodze rozmasowując szczękę, a Norwegia, prostując nogę po udanym kopniaku ponownie wtulił się w poduszkę.
-Już się tłuczecie?- po pokoju rozniósł się bas na wpół śpiącego Szwecji.
-To on zaczął!- jęknął Duńczyk, najwyraźniej nie mając lepszych argumentów.
-Ale on nie ma ADHD tępoto...
-Nawet ty przeciwko mnie Ice?!
-Tak, nawet ja!!
-Dajcie spać!!
-Meh...
-CZY WY SIĘ W KOŃCU ZAMKNIECIE? ZARAZ SCHODZIMY NA DÓŁ, CZY TO SIĘ KOMUŚ PODOBA CZY NIE. I NIE RADZĘ WCHODZIĆ MI W DROGĘ.
Mroczna aura roznosząca się po pokoju bynajmniej nie należała do Rosji. O nie, nie. Należała do kogoś zdecydowanie dla Nordyków groźniejszego.
Postać wycofała się z pokoju.
-Czy my jeszcze mamy kawę?- szepnął Islandia w kierunku Szwecji.
-W takim stanie to nawet wódka od Polski i Rosji razem wzięta nie pomoże- mruknął okularnik powoli odchodząc od komody z ostrymi przedmiotami z Ikei.
-T-to może my j-już zejdźmy na d-dół, co?- Dania wciąż był w stanie przedzawałowym.
-Ech, no dobra. Finlandia to ma jednak argumenty...
################################
Po krótkiej krzątaninie przy szukaniu odpowiednich ubrań wszyscy zeszli na dół, gdzie czekał na nich uśmiechnięty Fin.
-Hejka! Fajnie, że już jesteście! Mamy kawę! Świeża dostawa~
-Uff, dobrze, że już mu przeszło. Północna Godzilla...Au, za co to było?!- krzyknął Duńczyk, po otrzymaniu solidnego kuksańca od Norwega.
-Za głupie teksty. Pij szybko tą kawę i nie zarywaj do kelnerek. Mieliśmy iść na snowboard, tak?
Na te słowa Dania wyraźnie się rozpromienił.
-Ha! Czyli ty też się cieszysz! A jednak jesteśmy braty!
Islandia mruknął z dezaprobatą.
-Czy ty się w końcu zamkniesz?
-Ty poczekaj do Wigilii. Wtedy się zacznie...
Fin potwierdził skinieniem głowy słowa Szweda. Szczęśliwy Duńczyk to głośny i upierdliwy Duńczyk.
Norwegia odstawił pusty kubek.
-Dobra, to ja idę po deskę. Pospieszcie się. Nie będę czekał.
################################
-Łał! Jak tu pięknie! Jupiii!- Krzyknął Dania, rzucając się w najbliższą kupę śniegu.
-Przecieżmasz tak u siebie każdej zimy. U Ciebie czy u Norwegii- co za różnica?
-Powiedz ,,U Ciebie czy u BRACISZKA".
-Nie.
-Braciszek.
-Nie.
-Braciszek.
-Nie.
-Braciszek.
-Nie! Daj mi spokój!
-Chłopaki, idziemy w te góry, czy nie?- spytał się uśmiechnięty Finlandia. Jedno spojrzenie na jego uśmiech wystarczyło, by stwierdzić, że był on już w stanie delikatnego wkurwu.
A u Finlandii każdy wkurw to ryzyko armagedonu.
-No właśnie. Chodźmy już. Bo cały dzień nam minie. A moja deska z Ikei nie będzie czekać.
-Jasne Szwedzie! Czas wyruszyć w nieznane! [Ktoś jeszcze zna tą bajkę? dop.aut.]
-Den, ale.... Den, tam jest dół! Den! Eh, z nim zawsze są problemy... Panie Szwedku, masz może linę?
-Mhm. Z Ikei.
-To wyciągamy...
################################
Krótka akcja ratunkowa zakończyła się sukcesem i po kilku minutach ruszyli dalej. Od zeszłego dnia zrobiło się trochę cieplej, więc kupy śniegu zaczęłu powoli obsuwać się z dachów.
Jakiś czas później cała piątka znalazła miejsce na zjeżdżanie. Daleko od ludzi, wysoko w górach.
Perfekcyjnie.
-Zleciało nam tyle czasu! Jak zjedziemy to idziemy na obiad, co nie?
- Jasne Isiek! Pooglądamy moje horrory?
-Nie! -Dania i Norwegia jednocześnie poderwali się z ziemii.
-Ej, ludzie! Ścigamy się?
-Wiesz, że wygram? Moja deska z Ikei jest najlepsza...
-G-głupki! Jasne, że ja wygram!
-A może to będę ja~
-Ej, ja też dam radę. Jestem lepszy. Na pewno od Danii.
-Eeej! Dobra, to TRZY-CZTE..
-RY!- krzyknęli Nordycy i z prędkością błyskawicy wystartowali.
-Nor! Ja mam złe przeczucia!- Islandia spojrzał w kierunku Fina, krzyczącego coś z tyłu.
-...inaa!
-Co?!- zawołał Duńczyk, który póki co był na czele.
-LAWINA!
Więcej nie krzyczeli. Przykryła ich fala śniegu.
################################
-Hej! Norwegia! Szwecja! Islandia! Finlandia! Gdzie jesteście?!- Dania zaczął powoli popadać w czarną rozpacz. Od jakiejś godziny szukał towarzyszy. Bezskutecznie.
-Duńczyku!
-Sve?!
-Podejdź tu!
Chłopak szybko podbiegł do źródła głosu. Po chwili ujrzał Szwecję niosącego na plecach nieprzytomnego Finlandię.
-Co z nim?! A czy Tobie coś jest?!
-Nie drzyj się. Ze mną w porządku. Z nim trochę gorzej, bo nieprzytomny. Ale oddycha. To ważne.
Duńczyk odetchnął z ulgą, by po chwili przybrać bardzo zmartwiony wyraz twarzy.
-Widziałeś jeszcze naszych? Błagam, powiedz, że widziałeś! I czy masz telefon?!
-Nie mam. On też nie- skinieniem głowy wskazał na Fina- A co do nich, czy myślisz, że gdybym ich widział, to by ich ze mną nie było?
Dania wyglądał, jakby miał się rozpłakać.
-...ej! Hej! Jest tu kto?!- gdzieś w oddali było słychać słaby głos Norwegii.
-Jesteśmy! -Krzyknął Szwecja.
-Idziemy! Już idziemy! -Dopowiedział Dania, po czym-na tyle na ile im aktualny stan pozwalał- ruszyli do Norwega.
Duńczyk rzadko widywał łzy Norwegii. Każdy raz był bardzo, bardzo ważny.
-Pomóżcie! Brat jest nieprzytomny! I ma dziwnie wykrzywioną nogę!
- Masz telefon?
-Nie!
-Spokojnie, nie panikujmy. Lawina przewróciła i rozwaliła drzewa. Tam jest coś jak szeroka deska. Położmy na niej Islandię i Finlandię. Jakoś doczołgamy się do zamieszkałego miejsca. Wtedy zadzwonimy.
Pozostała dwójka przytaknęła i poszła przytaszczyć prowizoryczne sanko-nosze.
-Damy radę... Tak, Den?
Norwegia rzadko szukał pocieszenia. Praktycznie nigdy.
-Jasne, że damy. Zawsze dawaliśmy...
Poszli w dół stoku.
################################
Lampki świeciły się wesoło na zielonych gałązkach. Bombki mieniły się barwami tęczy.
Tak, Święta są piękne.
- Wesołych Świąt wszystkim~
Ciepły głos Finlandii rozległ się po równie ciepłym pomieszczeniu.
-Wesołych Świąt! -Krzyknął uradowany Duńczyk przytulając się do Finkołaja.
-Ta, wesołych, wesołych mruknął Islandia z kanapy. Mimo głosu mówiącego ,,Olewam Cię" on również się uśmiechał, a iskierki tańczyły w jego oczach.
-Najlepszego z okazji Świąt.- powiedział Szwecja dorzucając drewna do kominka i podnosząc delikatnie kąciki ust.
-By Bóg błogosławił nam wszystkim czy jakoś tak...-Norwegia uśmiechnął się sam do siebie i kontynuował wpatrywanie się w gwiazdy.
Po tej akcji w górach, wszyscy szybko wrócili do siebie. Tylko Islandczyk trochę dłużej się kurował ze złamanej nogi. No tak, w końcu byli personifikacjami. U ich to pikuś.
-To ja może rozdam prezenty! Dania!
-Łii! Dzięki~ Filmy Marvela i DC! I nowe projekty do klocków Lego! I ostrze do topora!!! Nie wiem jak mam wam dziękować!- jeszce raz przytulił się do Fina.
-Jak dziecko..-Zaśmiał się Islandia.
-Szwecja! Ten prezent jest dla Ciebie!
-Dzięki~ Nowe pistolety i bilety na ,,Heathers"? Dzięki jeszcze raz. Jesteście świetni- Szwed uśmiechnął się (to on potrafi?!)
-Islandia! Teraz ty!
-Och, nie musieliście...
-No daj spokój! Jasne, że musieliśmy!
- Łał! Komplet noży! I coś jeszcze! Nowe słuchawki i telefon! Akurat teraz jest mniej potrzebny niż wtedy w górach iksde. Heh, nieśmieszne. W każdym razie, dziękuję wam bardzo Bracia- Mówiąc to, Islandia uśmiechnął się szeroko.
-O! Teraz dla mnie! I co mam... Bilety na koncert Sabatonu, straszne maski i 4 sztylety? Jakie urocze! Dziękuję wam wszystkim~
Norwegia uśmiechnął się ciepło. To rzadkość.
-No i jeszcze ty Nor! Prawda?- Duńczyk był znowu podekscytowany
-Jasne! Nor, chodź po prezent!
Nieco zawstydzony Norweg odebrał paczkę.
-Od Pana Szwedka jest różdżka!
-Pomyślałem, że przyda Ci się na zwołaniach tego twojego klubu magicznego czy jakoś tak.. -mimo grobiwego głosu Szwed wciąż się uśmiechał (Jak?!).
-Ode mnie masz skarpetki i karnet na saunę! Wiem, że ją lubisz~
-No właśnie! A ode mnie masz truciznę do tych strzał do Twojego nowego łuku! Będzie superaśnie!!!
-Dzięki...
-Ej, jeszcze ja...-Islandczyk na chwilę zamilknął. Jednak zaraz odezwał się-...jeszcze ja, Braciszku.
Norwegia dawno nie był TAK zaskczony.
- N-no bo ty cały czas chcesz, żebym Cię t-tak nazywał. To masz tak do końca roku. Ale ani sekundy dłużej głupku! Okej, Braciszku?!- Islandia zrobił się cały czerwony.
-Ja... Ja wam strasznie dziękuję. Jesteście cudowni. Moja kochana rodzina...
-No się wie!
- Jasne, że tak!
- Nom~
- No tak! Chyba tak głupki!
Cała piątka szczerze się roześmiała.
A potem wszyscy zaczęli wpatrywać się w jasne gwiazdy...
************************************
1260 słów! Łał, duużo ;-;
Mam nadzieję, że wyszło rodzinnie!
I przede wszystkim, mam nadzieję, że się podobało ^^
Wszelkie opinie mile widziane :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top