...

Uwaga, uwaga, coś nowego! Nie będzie to prawie w ogóle związane z Hetalią, ale można sobie dopowiadać do postaci, które nie są nazwane! Ale wracając...

Wylosuj jeden z obrazków!

A.



B.





C.





D.





E.





F.





G.





Wybrane?

To czas na odpowiedzi!



Opcja A:









Szłaś/Szedłeś samotnie ulicą.

Słońce chyliło się już ku horyzontowi. Chłodny wiatr biczował twoją zarumienioną twarz, a włosy nie potrafiąc znaleźć właściwego kierunku błądziły naokoło twojej głowy. Jednak od pewnego czasu coś cię niepokoiło.

Szedł za tobą mężczyzna.

Kto to był -nie wiadomo.

Przyspieszyłaś/eś kroku, ale tajemniczy mężczyzna zrobił to samo. Po chwili poczułaś/eś jak ktoś uderza Cię w tył głowy. Ogłuszona/y nie mogłaś/eś działać, więc tylko czułaś/eś jak postać podnosi cię i wrzuca do jakiegoś bagażnika. Ruszyłaś/eś ręką chcąc okazać ostatni znak protestu, jednakże ,,w nagrodę'' mężczyzna jeszcze raz Cię uderzył, tym razem jeszcze mocniej, przez co straciłaś/eś przytomność.

Obudziłaś/eś się w czymś jak bunkier. Było to małe pomieszczenie, całe wybetonowane i przeszyte chłodem. W powietrzu unosił się mdły zapach. Coś było w tym pokoju bardzo niepokojącego, ale na razie otępienie nie pozwoliło Ci zrozumieć co. Powoli odór przywracał Ci zmysły.

I nagle zorientowałaś/eś się, dlaczego byłaś/byłeś przestraszona/y.

Dookoła widniało mnóstwo różnego rodzaju narzędzi. Od dziwnych akumulatorów i palników, przez noże, piły, skalpele i siekiery po różnej wielkości i kształtów fiolki z dziwnymi substancjami.

Po chwili spostrzegłaś/eś także porywacza. Miał zamglony wzrok, a szaleńczy uśmiech błądził mu po ustach.,,Czego ode mnie chcesz?!" krzyknęłaś/krzyknąłeś, na co on tylko wybuchł śmiechem. Ciarki przeszły Ci po obolałych plecach. Mężczyzna gwałtownie zbliżył się do Ciebie, na co ty chciałaś/eś się odsunąć. Jednak łańcuchy, które krępowały twoje ręce skutecznie Ci to uniemożliwiły.

Przerażona/y obserwowałaś/eś dalsze postępowania mężczyzny. Porywacz zaczął powoli Cię torturować.

Na początku stworzył Ci rozległą ranę na policzku, by następnie dodać ich więcej na całym ciele. Po chwili na twoim brzuchu powstała ogromna rana. Mimo płaczu ki krzyków oprawca dalej Cię kaleczył. Po kilku minutach odłożył zakrwawiony sztylet na mały stoliczek. Myślałaś/eś że to już koniec. Po chwili zrozumiałaś/eś jak bardzo się myliłaś/eś. Mężczyzna wylał w twe rany płyn z jednej z fiolek. Twój krzyk przeszył powietrze. Łzy płynęły nieustannie po twoich poranionych policzkach powodując pieczenie, które było neutralizowane przez inne o wiele bardziej bolesne rany. Twój ,,Kat'' natomiast bawił się wyśmienicie.

Przerażający uśmiech nie schodził mu z twarzy. Po kilku minutach ponownie zaczął się ,,bawić\'\'. Ranił cię, polewał jakimiś kwasami, łamał ci kości. Na sam koniec rozłupał ci czaszkę i zaczął grzebać w mózgu.

W ostatnich chwilach swego życia usłyszałaś/eś tylko psychiczny śmiech...









Opcja B:

Szłaś/Szedłeś 15 lipca w stronę pól Grunwaldzkich.

Strasznie chciałaś/eś zobaczyć inscenizację bitwy pod Grunwaldem. Przecież wtedy skopaliśmy tyłki Krzyżakom!

Powoli sunęłaś/sunąłeś przed siebie, gdy nagle zrobiło Ci się słabo. Ostatnie co zapamiętałeś to ból przy zderzeniu z ziemią.

Obudziłaś/eś się...w sumie nawet nie wiesz za bardzo po jakim czasie. Słońce było w sumie w tym samym miejscu zanim zemdlałaś/eś. Chyba nikt Cię nie znalazł, gdyż leżałaś/eś w tym samym miejscu. Wstałeś i otrzepałeś się z kurzu. Dziwne, nie pamiętałeś żeby było tu tyle roślin.

Ale nie ważne! Jeżeli się nie pospieszysz to może nie zobaczysz inscenizacji.

Popędziłaś/eś w stronę pól. Uff, zdążyłaś/eś. Ale chwila, coś było nie tak. Tu nie ma takich tłumów, jakie powinny być!

W sumie nie było żadnych turystów!Podeszłaś/Podszedłeś nieco bliżej. Widziałaś/eś już ludzi którzy mieli odgrywać te wspaniałą bitwę. Nie mogłaś/eś się już doczekać! Usadowiłaś/eś się już wygodnie na trawie i czekałaś/eś na rozwój wydarzeń. Po dość krótkim czasie zaczęło się. Już ruszyła jazda litewska i tatarska!

Ale chwila moment... Oni naprawdę się zabijają!

Wstrzymałaś/eś oddech i przetarłaś/eś kilka razy oczy. Nie, to niemożliwe! A jednak... Nie wiesz jakim cudem, ale chyba przeniosłeś się w czasie i właśnie oglądałeś prawdziwą bitwę pod Grunwaldem.

Pozostało Ci tylko oglądać walkę i cieszyć się tą niesamowitą sytuacją. Po dłuższym czasie, tak jak historia mówiła, Litwini cofnęli się. Polacy mieli wymalowane zaskoczenie na twarzach, ale wciąż walczyli.

Ale w końcu Litwini wrócili!

Po sześciu godzinach wrogie wojska poniosły klęskę, a nasi odnieśli wspaniałe zwycięstwo. Cieszyłaś/eś się i wiwatowałaś/eś. Gdy chciałaś/eś wstać znów ogarnęło Cię to dziwne uczucie.

Zemdlałaś/eś.

-...alo, halo, czy wszystko w porządku?- To były pierwsze słowa, jakie usłyszałaś/eś.

-W porządku, nic mi nie jest, nie musi się pani martwić.

- Na pewno? Zadzwonię na pogotowie!

-Naprawdę nie trzeba, dziękuję-odparłaś/eś i zostawiłaś/eś zaskoczoną kobietę.

Sprawdziłaś/eś godzinę. Była taka sama jak wtedy, gdy zemdlałaś/eś. Postanowiłaś/eś to wykorzystać i udałaś/eś się dalej, by zobaczyć inscenizację tamtego wydarzenia.

Wydarzenia, które widziałaś/eś na własne oczy...







Odpowiedź dla opcji C:

Dreptałaś/eś beztrosko po chodniku.

Było upalnie, słońce grzało niemiłosiernie. Otarłaś/eś pot z czoła i ruszyłaś/eś dalej. W sumie nawet do końca nie było Ci wiadome gdzie idziesz. W końcu zdecydowałaś/eś się na pójście do lasu obok ulicy.

Tam w końcu było chłodniej!

Już po kilku minutach rozkoszowałaś/eś się chłodem drzew i ściółki.

Ach, cóż za przyjemność!

Znałaś/eś przyjemną polanę, na którą też postanowiłaś/eś się udać, gdyż nie dzieliło cię od niej więcej niż 400 metrów. Już chciałaś/eś wkroczyć na wcześniej wspomnianą polanę, gdy usłyszałaś/eś jakieś rozmowy.

Zatrzymałaś/eś się na ułamek sekundy, ale mimo to poszłaś/eś dalej. Po chwili miałaś/eś wrażenie, że oczy wyskoczą Ci z orbit.

Tam były jakieś dziwne stworzenia! Na początku chciałaś/eś uciekać, ale miałaś/eś wrażenie, jakby trzymała Cię jakaś niewidzialna siła. Stworzenia podeszły do Ciebie i zaczęły Ci się przyglądać.

Bardzo się bałaś/eś jednak wytłumaczyłaś/eś im jak tu trafiłaś/eś i że nie masz złych zamiarów. Z całego serca liczyłaś/eś, że cię zrozumieją. Udało się! Stworzonka pokiwały zgodnie głowami i puściły Cię.

Z tłumu wystąpił jeden ze stworków i rzekł:

-Przybyliśmy tutaj z pewnej planety. Odległość jaka ją dzieli od waszej jest dla was nie do wyobrażenia. Wy nazywacie nas tutaj ,,kosmitami''. My natomiast mówimy na was ,,dargi''. Przybyliśmy tutaj gdyż chcieliśmy przeprowadzić pewien eksperyment. Mianowicie chcemy zobaczyć, jak przedstawiciel naszej rasy poradzi sobie w tym świecie. Mieliśmy też zamiar wziąć ze sobą jednego z was na naszą planetę. Więc stawiam przed tobą pytanie:Czy chciałbyś udać się z nami?

Słuchałaś/eś opowieści w milczeniu. Rozważałaś/eś wszystkie za i przeciw. Byłaś/eś przecież prawie dorosła/y! Poza tym i tak nie ma póki co nic tu ciekawego.

-Przyjmuję propozycję- odparłaś/eś z uśmiechem.

Kosmici zaczęli się radować i śmiać, a ty zostałaś/eś zaprowadzony na ich statek. Z zewnątrz wyglądał jak olbrzymi głaz, ale w środku był jeszcze większy. Zostałaś/eś potraktowana/y z najwyższymi honorami.

Po kilku godzinach odlecieliście w stronę niezbadanej przyszłości...





Czas na opcję D:

(W tej historii czytający jest kobietą. Także jeśli jesteś chłopakiem to albo przekręcaj wyrazy, albo zmień płeć xD)

Spacerowałaś powoli po ulicy.

Promienie zachodzącego słońca delikatnie muskały twoje policzki, a twoje [kolor] oczy iskrzyły się wesoło. Najpierw przyjaciółka zrobiła Ci prezent potem dostałaś w szkole najwyższą ocenę i wygrałaś dwa zakłady.

Ten dzień chyba nie może być lepszy.

Pogrążona we własnych myślach nie zauważyłaś kiedy wpadłaś na jakąś osobę. Z gracją godną tylko Ciebie wylądowałaś na chodniku.

-Przepraszam najmocniej! Czy wszystko w porządku?-usłyszałaś zaniepokojony głos chłopaka, z którym przed chwilą zaliczyłaś czołowe zderzenie.

-Tak. Wszystko w porządku. Dziękuję.-odparłaś i pozwoliłaś by chłopak pomógł Ci wstać.

-Jeżeli masz ochotę i czas to w ramach rekompensaty zaproszę Cię do kawiarni. Co ty na to?-spytał uprzejmie delikatnie się kłaniając.

Trochę speszona przyjęłaś zaproszenie i wraz z nim udałaś się w kierunku kawiarenki.

Chłopak przedstawił się jako Arthur.

Dopiero teraz uważniej się mu przyjrzałaś. Był to blondyn o zielonych, pełnych życia oczach. Jednak to co bardziej przykuwało uwagę to jego brwi. Brzmi to dość zabawnie ale naprawdę były dość... zauważalne. Miał na sobie jeansy, czerwony T-shirt i białe tenisówki. Po chwili doszliście do kawiarenki.

Zamówiliście dwie herbaty po czym usiedliście przy stoliku obok okna ukazującego park. Chłopak odzywał się dość elegancko jak na swój wiek, co było dość miłą odmianą od bluźniących i rechoczących chłopców z twojej klasy.

Po chwili niezręcznej ciszy przyniesiono herbaty i ni stąd ni zowąd znaleźliście gro tematów do rozmowy.

Artur pochodził z Anglii, co można było usłyszeć w jego dość charakterystycznym akcencie. Rozmawialiście tak godzinę. A może dwie? Zanim się zorientowałaś zrobiło się ciemno i musiałaś wracać do domu.

Anglik zapłacił a następnie odprowadził Cię do domu.

Zanim się rozstaliście wymieniliście się numerami telefonów. Artur ucałował Cię na pożegnanie w rękę i odszedł, zostawiając się z rumieńcami na policzkach i szybszym biciem serca. Przytuliłaś do siebie kartkę z ciągiem cyfr od Artura.

To może być wspaniała przyjaźń. A może coś więcej?











Opcja E czeka:

Umarłaś!!!! Żartuję, po prostu wylosuj jeszcze raz, a otrzymasz normalny wynik. Pozdrawiam :)











Opcja F sama się nie przeczyta:

Posuwałaś/eś się powoli ulicą.

Czułaś, jak deszcz moczy Ci włosy i ubrania. Chmury kłębiły się naokoło. Ale cóż, służba nie drużba, trzeba pracować.

Jako projektant kosmiczny nie mogłaś/eś pozwolić sobie na nieobecność, zwłaszcza, gdy spotkanie jest ogłoszone jako spotkanie międzynarodowe.

Uff, na szczęście doszłaś/eś już do budynku. Odłożyłaś/eś kurtkę i czym prędzej popędziłaś/eś na piętro. W końcu dotarłaś/eś do sali.

Poczekano, aż wszyscy się zbiorą i rozpoczęto posiedzenie. Prowadzący Amerykanin entuzjastycznie opowiadał o planie stworzenia na nowo odkrytej planecie specjalnej placówki, na której można by umieścić ludzi.

Plan ten miał zapobiec przeludnieniu, które stawało się coraz większym problemem. Okazało się, że nie miałaś/eś nic nie do powiedzenia, gdyż decyzja o rozpoczęciu budowy została podjęta szmat czasu temu.

Zadaniem projektantów było zaprojektować i dopilnować, by budowa na planecie ,,Gort'' przebiegła pomyślnie.

5 lat później ty i twoi współpracownicy mogliście poszczycić się pierwszym budynkiem na nowej planecie...

(20 lat później)

Nie zapanowano nad tym. To się stało zbyt szybko. Budynki na Gort stały się zbyt masywne.

Pamiętasz to. Pamiętasz, jak stary projektant umieścił dookoła planety specjalne czujniki. Gdyby budynki zbyt się rozrosły i mogłyby stanowić zagrożenie, planeta miałaby ulec samodestrukcji. Wszyscy się z niego śmiali. Ale przecież nikt się nie spodziewał takiego obrotu spraw.

Pędzisz teraz do kapsuły. Jeszcze trochę, musisz biec! Musisz żyć! Chcesz żyć! Wskakujesz do kapsuły, a następnie sprawnie zapinasz pasy. Słyszysz jak głośniki huczą ,,DO SAMODESTRUKCJI PLANETY POZOSTAŁO 40 SEKUND!''.

Już odpalasz kapsułę!

Zdążysz!

Ale mieszkańcy nie. Nie mają gdzie. Są pozostawieni na pastwę losu.

Ci wszyscy ludzie: mężczyźni, kobiety i dzieci. Wszyscy płakali, krzyczeli, błagali o życie.

Po twoich policzkach zaczęły płynąć łzy.

Ale to już nieważne. Jesteś już gdzieś daleko.

Tam, gdzie nie dotknie cię już śmierć. Po chwili kosmos rozświetla ogromny błysk światła. Te miliony ludzi właśnie nieodwracalnie przepadły. Ostatni raz spoglądasz na szczątki niedawno kwitnącej cywilizacji i ruszasz w kierunku planety, która jest bezpieczna.

Która nie wybuchnie.

Przynajmniej na razie...











No i opcja G;

Radośnie kroczyłaś/eś po ulicy.

Ach, dziś będzie wspaniały dzień! Dziś otrzymałaś/eś sms-a o spotkaniu rodzinnym.

Raz na jakiś czas twoja rodzina zjeżdżała się w jedno miejsce, by móc porozmawiać i pójść na przykład do wesołego miasteczka.

W tym roku zjazd zorganizowaliście u siebie.

Wszyscy mieli już czekać po drugiej stronie ulicy. Już ich widzisz! Są tu mama, tata, rodzeństwo i kuzynostwo, ciocie i wujkowie. Ach!

Nawet dziadkowie przyjechali! Już masz do nich biec, gdy kątem oka dostrzegasz coś. W kierunku rodziny właśnie jechała rozpędzona ciężarówka.

Krzyczysz, starasz się do nich dobiec, ale maszyna okazała się szybsza. Wjechała w nich... NIE!! Rzucasz się w kierunku rodziny.

To nie może być prawda! To tylko zły sen!

To na pewno tylko sen!

Dobiegasz do nich. Serce podchodzi Ci do gardła. Niektórzy zostali zmasakrowani do tego stopnia, że aż ciężko ich poznać.

Ale przeżyją!

Muszą przeżyć!

Oni.. Oni nie mogą... Po chwili wybuchasz płaczem. Dlaczego akurat oni?!

-Czemu...Czemu nie ja?



















I to tyle! Przepraszam, że ostatnia opcja jest taka krótka!

Losujcie jeszcze raz w razie czego, albo przeczytajcie wszystko xD

I jeszcze jedna informacja:

Te opowiadanka wzięłam z mojego konta na SameQuizy. Nazywam się tam tak samo jak tutaj. Bardzo chciałam je tu opublikować, także nic nie jest od nikogo skopiowane!

A tym czasem do napisania!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top