Luna
Myślałam, że już kiedyś się w kimś podkochiwałam. Była Pansy, która uśmiechała się do mnie podczas zajęć z transfiguracji. Była Ginny, z jej pięknymi oczami. Ale Luna, Merlinie, ta dziewczyna, to nawet nie jest to samo uczucie.
Wcześniej naprawdę myślałam, że lubiłam inne. Rumieniłam się, gdy były w pobliżu, siedziałam bardziej wyprostowana, podrzucałam włosy, denerwowałam się. Ale ta dziewczyna przyprawia mnie o motyle na zupełnie nowym poziomie. Raz miałyśmy zielarstwo, a profesor Sprout dobierała wszystkich w pary. Merlin musiał być po mojej stronie, bo połączyła mnie z Luną.
Była przepiękna. Jej włosy niemal powiewały na wietrze, gdy do mnie podchodziła. Byłyśmy przyjaciółkami i od dawna chciałam się z nią umówić, ale nigdy nie było na to odpowiedniego czasu, aż do dzisiaj. Spojrzałam na mojego przyjaciela z niepokojem, a on tylko się roześmiał.
Padał śnieg, a Luna długo wpatrywała się w okno, gdy pracowałyśmy nad naszym projektem. W końcu uchyliła lekko okno i westchnęła, wyciągając rękę. Na jej dłoni wylądował płatek śniegu, który niemal natychmiast rozpłynął się w jej ciepłej dłoni. Wyglądała tak bezradnie, że poddałam się, wzięłam ją za rękę i wyszłyśmy z pokoju wspólnego, zabierając ze sobą nasze płaszcze.
- Y/N, dokąd idziemy? - roześmiała się
- Na zewnątrz - powiedziałam, odwracając się, aby spojrzeć na jej uśmiech.
Potrząsnęła głową, śmiejąc się.
- Naprawdę jesteś cudowna. - To sprawiło, że serce mi waliło. Zarumieniłam się.
Kiedy wyszłyśmy na zewnątrz, zobaczyłam, że mój przyjaciel rozmawia z naszą współlokatorką, więc podeszłam do nich, wciąż trzymając Lunę za rękę. Chłopak zobaczył nas i popełnił poważny błąd, krzycząc:
- Ach, więc w końcu się z nią umówiłaś?
"NIE!" - to wszystko, co przyszło mi do głowy w tym momencie, gdy ręka Luny zwiotczała i spojrzała na mnie zdezorientowana. Spojrzałam na mojego przyjaciela w panice.
- OH KISIEL - to było wszystko, co powiedział.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top