Hermiona
- Masz wszystko? - spytała Granger wstając z łóżka, by przytulić się do mnie na powitanie.
Obrzuciłam szybko moją torbę spojrzeniem, aby się upewnić, po czym kiwnęłam krótko głową i obie wyszłyśmy z jej dormitorium pod peleryną niewidką.
- Szczerze to nigdy wcześniej nie spędzałam całej nocy na podwórku - szepnęła gryfonka przemierzając ze mną hol główny Hogwartu. - Miejmy nadzieję, że schody będą cicho.
- Ja nigdy nie byłam na randce z tak piękną dziewczyną, jak ty.
Hermiona zaniemówiła. Oczami wyobraźni widziałam jak się rumieni.
- A gdzie wy się wybieracie? - zimny głos profesora Snape'a odbijał się echem od ścian.
- My tylko do łazienki - powiedział ktoś za nami.
Razem z gryfonką odetchnęłyśmy z ulgą. Byłyśmy pewne, że mówi do nas.
- Pośpieszmy się. Nie chcę by ktoś nas przyłapał.
Na błonie zaszłyśmy bez większych przeszkód. Rozłożyłyśmy koce, wyjęłyśmy książki i jedzenie, a Hermiona rzuciła zaklęcie obronne, tak aby żadne zwierzę, Hagrid czy ktokolwiek inny nam nie przeszkadzał.
- Od której książki zaczynamy? - zapytałam. Rozłożyłam się pod drzewem okrywając kocem.
- Elona Holmes. - Dziewczyna podniosła lekturę i położyła się obok mnie. Objęłam ją ramieniem. - Jedyne światło, które oświetla ulicę, sączy się z paru nierozbitych jeszcze latarń gazowych...
Wsłuchiwałam się w jej cudowny głos, który był teraz przeznaczony tylko i wyłącznie dla mnie. Przymrużyłam oczy.
- Śpisz? - usłyszałam po kilkunastu minutach szept Hermiony.
- Nie. Czemu przestałaś czytać?
- Znudziło mi się. Zróbmy coś innego.
- Niech mnie uszy nie mylą! Hermiona Granger, najpilniejsza uczennica w Hogwarcie mówi, że czytanie jest nudne? Muszę zapisać to sobie w kalendarzu - zaśmiałam się.
- Przestań. - Pacnęła mnie po ramieniu, ale sama ledwie się powstrzymywała od śmiechu. - Przyniosłaś teleskop?
Leniwie odsunęłam się od dziewczyny i rozstawiłam sprzęt.
- Proszę. - Rozłożyłam ręce w geście jakim magicy robią, mówiąc "Ta-da!". Teatralnie upadłam na ziemię, przed teleskopem.
- Dziękuję. - Hermiona stanęła między moimi wyłożonymi nogami, przed lunetą i wyregulowała jej wzrost, by pasowała do jej potrzeb.
Merlinie najdroższy. Poderwałam głowę z trawy, by znaleźć się w pozycji siedzącej. Przede mną stała dziewczyna z tyłkiem z nie tej Ziemi. Przysięgam, że nawet w dresach, z tej pozycji, w której się znalazłyśmy, Hermiona wyglądała wprost zniewalająco.
Miałam wielką ochotę złapać ją za ten przecudowny tyłek, który był wystawiony w moją stronę, ale byłoby to nieodpowiednie, więc jedyne co zrobiłam to wstałam i przytuliłam się do jej pleców.
Hermiona nie protestowała. Ba! Nawet zachichotała. Zaciągnęłam się zapachem jej roztrzepanych włosów. Miałam ochotę stać tak godzinami.
- Spójrz! Pierwsza spadająca gwiazda już jest - sapnęła dziewczyna.
Podniosłam swoją głowę. Wyglądała naprawdę cudownie. Gwiazda też była niczego sobie. Ale czy dorównywała Hermionie Granger? Nie powiedziałabym.
- Wiedziałaś, że poprawna nazwa to meteoroid? - zapytała gdy światełko zniknęło z naszego pola widzenia. Gdy skłamałam kręcąc głową jako zaprzeczenie, kontynuowała. - Meteor czyli meteoroid gdy spadnie na Ziemię staje się meteorytem. Choć niczym się nie zmienia, prócz nazwy. No i przeważnie przestaje się palić.
Uwielbiałam ją słuchać.
- Jeżeli jakiś znajdziemy to będziemy bogate. - Gryfonka się zaśmiała, a ja do niej dołączyłam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top