Ginny
- Wszyscy Weasleyowie w komplecie - zaśmiał się Syriusz wznosząc toast.
Wspomniana rodzina ucichła, a ich twarze posmutniały i powykrzywiały się w grymasie. Szybko zauważyłam, że brakuje jednego z braci.
- Gdzie Percy? - zapytałam. Niemal od razu spotkałam się z karcącym wzrokiem Ginny.
- Nie ma - burknęła pani Weasley.
- Kiedy przyjedzie, w takim razie? - To prawdopodobnie było najgłupsze pytanie, jakie mogłam wtedy zadać.
Molly ze złością odłożyła szklankę na stół i odsunęła swoje krzesło, które zaskrzypiało jak nigdy przedtem. W pośpiechu wyszła z pomieszczenia. Wszystkich oczy zostały skierowane na nią, następnie na mnie. Arthur pobiegł za kobietą.
- Najlepiej jak rozejdźcie się po pokojach - powiedział Syriusz.
**
Siedziałam z przygnębioną Ginny na jej łóżku w Grimmauld Place 12.
- Więc o co chodzi z Percym? - odezwałam się pierwsza.
Dziewczyna zwlekała z odpowiedzią, jednak ostatecznie westchnęła i zaczęła tłumaczyć:
- Pamiętasz akcję z komnatą tajemnic? - zapytała, a gdy pokiwałam głową na potwierdzenie, kontynuowała. - Percy był wtedy nie tylko najstarszym z Weasley'ów w Hogwarcie, ale i prefektem Gryffindoru. Penelopa, jego dziewczyna, została spetryfikowana, przez Bazyliszka, a ja porwana. Obwiniał o to siebie, uznał, że rodzina go też. Przecież to on zawsze był tym najbardziej rozgarniętym w rodzinie, który zawsze nad wszystkim panował, dlatego nie powinien do tego dopuścić.
- Nie mogliście mu wytłumaczyć, że to nie jego wina? - zapytałam najdelikatniej jak umiałam.
- Próbowaliśmy. Wtedy powoli zaczął obwiniać Dumbleodra, no bo w końcu to on jest dyrektorem. Uznał, że powinien zapewnić obronę szkole, żebym ja mogła być bezpieczna.
- Zwątpił w opiekę Dumbledora, a że twoja rodzina jest mu bardzo wierna odwrócił się od was?
- Tak. - Potwierdziła Ginny. Widać, że ten temat sprawiał jej ból. - Percy jest akurat osobą, która potrzebuje autorytetu. Kogoś kto byłby mu mentorem i go nie zawiedzie. Stąd praca w ministerstwie.
- Przepraszam, za rozwalenie wieczoru, nie wiedziałam. Pójdę przeprosić twoją mamę.
- To nie twoja wina, nie mogłaś wiedzieć. Nie idź, daj jej to przetrawić na spokojnie - powiedziała Ginny.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top