„Kim jesteś?" Mayura x Hesperion


Czy ten dzień mógł być gorszy..? - pomyślałam zmęczona, patrząc zza okna w księżyc.
Jest taki piękny...

Mam pewien pomysł.. pooglądam go z troszeczkę innej perspektywy.

- Duusu..! Nastrosz pióra! - wypowiedziałam po czym otworzyłam drzwi balkonowe i momentalnie przez nie wyskoczyłam.
Gdy jestem pod maską Mayury, czuję się naprawdę wolna, tylko szkoda że tu ceną wolności, jest moje zdrowie, a nawet życie.
Ale co mam do stracenia, gorzej być nie może.

Biegłam tak po dachach budynków aż w końcu na tym jednym, konkretnym się zatrzymałam.
Lubię tu przebywać, jest to bardzo fajne miejsce, choć raczej tylko nocą, gdy nie jest tak bardzo widoczne by ktoś mnie tu zauważył.

Usiadłam na krawędzi dachu i skierowałam swój wzrok ku niebu, to wszystko jest takie piękne.. te gwiazdy i w ogóle...

Poczułam na swoim ramieniu czyjąś rękę.
Drgnęłam i powoli kierowałam swój wzrok za siebie.
- Ładnie tu, prawda? - zapytał tajemniczy głos.
- Kim jesteś?! - już chciałam przybrać pozycji obronnej lecz ten nieznajomy pokazał w moją stronę gest uciszenia.
Byłam zdezorientowana.
- Po co ta walka? - ta tajemnicza osoba usiadła obok mnie i dodała - Hesperyd, miło mi. - Hesperyd uśmiechnął się w moją stronę, a moje policzki nie wiedząc czemu przybrały lekko różowej barwy.
Co się ze mną dzieje?! Ja nawet go nie znam!
- M..-m..Mayura... - odpowiedziałam.
- Jak się tu znalazłaś, droga Mayuro.
"Droga Mayuro"?  Słodko, nie powiem że nie.
- A więc ja.... - zastanowiłam się chwilę nad odpowiedzią - Zadała bym ci to samo pytanie.
Trochę zaczęło mi się kręcić w głowie, ale zignorowałam to.
- A więc ci odpowiem. Widzę że masz swoje Miraculum, a więc nie muszę ukrywać że mam swoje, a dokładniej Miraculum motyla i postanowiłem że otworzę portale między światami równoległymi aby móc na chwilę odpocząć od tego z którego przybyłem. - wytłumaczył, a dla mnie powoli nabierało to sensu.
- Chyba rozumiem.. Czyli chcesz mi powiedzieć....że jesteś...... Gabrielem..? - rozmazał mi się wzrok i ostatnie co zobaczyłam to czarne plamy przed oczami. Poczułam jeszcze jak Hesperyd bierze mnie czule na ręce.

~†~

Obudziłam się i rozejrzałam jeszcze słabym wzrokiem dookoła.
- Gdzie ja.. jestem... - wydusiłam z siebie słabo.
Byłam w jakimś pomieszczeniu przypominającym jakieś biuro, ale Hesperyda nigdzie nie było.
Nagle ktoś otworzył drzwi.
Mam nadzieję że to on..

Intuicja mnie nie zmyliła.

Pojawił się w drzwiach i momentalnie do mnie podbiegł.

- Jak się czujesz? Już lepiej? - pytał troskliwie.
- Jest trochę lepiej.. ale to normalne.
– Chcesz mi powiedzieć że męczysz się tak częściej..?
– Tak, to skutki zepsutego Miraculum, a teraz powiedz mi, gdzie jesteśmy? - zapytałam z ciekawości.
- W moim uniwersum. - uśmiechnął się.
Ta odpowiedź trochę mnie zdziwiła, ale myślę że może być ciekawie.
- Oo.. i tak w ogóle to dziękuję.. za to że.. mi pomogłeś i.. w..-w ogóle.. - powiedziałam w jego stronę, ale zastanawia mnie jedno, od kiedy ja się jąkam?
- Nie ma problemu i.. mam jeszcze takie pytanie.. skąd znasz moją tożsamość..?
- Wiesz.. w moim świecie sam mi to powiedziałeś, bo działamy w jednej drużynie. - odrzekłam.
- Chyba że tak. - uśmiechnął się szerzej.
On jest w założeniu że jestem bohaterką....?
Jak tak, to trochę słabo..
Nagle usłyszałam jakieś kroki, on chyba też, gdyż odwrócił głowę i łapiąc mnie za rękę pokierował obok drzwi.
Lekko się zarumieniłam.
Staliśmy tak, a mężczyzna z lekko wychyloną głową patrzył przez drzwi czy ktoś czasem nie idzie.
Hesperyd przyłożył swojego palca do moich ust w celu pokazania abym teraz nic nie mówiła.
- Idzie - wyszeptał, a ja spojrzałam w miejsce w które wpatrywał się Hesperyd.
Tego widoku się nie spodziewałam, tam tędy szłam sama ja, lecz pod moją cywilną postacią.
Niby dość mocno mnie to zdziwiło, lecz zdaję sobie sprawę że to naprawdę mogę być ja, tylko w innym uniwersum.
Gdy już "ta ja" przeszłam, odezwał się Hesperyd.
- Piękna, nie prawda? - rozmarzył się, a ja osłupiałam.
- Czekaj co..? Ty nie znasz mojej tożsamości..?
- Umm... A skąd miał bym znać? - to zdziwiło mnie jeszcze bardziej.
- Czyli w waszym uniwersum, ja nie używam Miraculum? - zapytałam.
- Nie, u nas nie ma Mayury, a szkoda.
– Wiesz.. u mnie znasz moją tożsamość więc nie widzę powodu dla którego tu byś nie miał.. - wyznałam - Duusu, chowaj pióra.. - wypowiedziałam słowa przemiany zwrotnej i spojrzałam mu w oczy.
On tylko stał i patrzył się na mnie z niedowieżaniem.
- I tak w ogóle to dziękuję za komplement. - poprawiłam pasemko włosów.
-  Ja... Nie wiem co powiedzieć.. Nasze uniwersa działają odwrotnie czyli chcesz mi powiedzić że ty kochasz....
– Ta... Gabriela Agreste'a...
– Czyli w pewnym sensie.. mnie?
– Tak.... - lekko posmutniałam.
- Chyba już się domyśliłaś że ja kocham.. ciebie..? - zarumienił się.
- Czekaj co? - to pytanie utknęło mnie w głowie.
- Nie ważne, zapomnij... - Hesperyd równie lekko posmutniał.
- Mogę cię pocałować? - wypaliłam prosto z mostu a w odpowiedzi poczułam jego ciepłe wargi na swoich.

Koniec

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top