„Boje się" GABENATH

Uwaga!!!
W tym One-Shocie występują różne sceny z udziałem przemocy i wzmianki o imprezowaniu oraz objaw chorób psychicznych! (Przepraszam ale ja nie mam normalnych pomysłów, a akurat w końcu coś wymyśliłam z pomocą getoutguys za co BARDZO dziękuję i zapraszam do czytania:))


Tego dnia w Paryżu było niemiłosiernie zimno, padał nieznośnie głośny lecz lekki deszcz, a nagła zmiana temperatury źle wpływała na samopoczucie mieszkańców tego miasta.

W willi Agreste było jeszcze gorzej.
Od jakiegoś czasu Gabriel Agreste miewał napady agresji i popadł w imprezowanie przez co dosyć często upijał sie do trupa.
Te zachowania które wykazywał wydawały sie najpierw być całkiem niewinne. Jakby po prostu się troszkę wkurzył.
Ale tak z błahego powodu?

Najczęściej tylko krzyczał czy był bardzo ostry, lecz od ostatniego czasu trochę sie zmieniło, teraz już bez wahania potrafił kogoś dość mocno uderzyć bądź nawet znęcać się psychicznie.

Było to już bardzo męczące, tym bardziej dla jego asystentki.
Ona go nie poznawała, sama nie wiedziała czemu ale po prostu.. się bała? Czy ona się go bała? Tego którego tak bardzo kochała i potrafiła by oddać za niego życie? Często się nad tym zastanawiała.
Ale kto by sie nie bał..? W końcu to jest Gabriel Agreste którego boją sie nawet nie wiedząc jaki on teraz jest.

~†~

- Nathalie! - usłyszałam swoje imię i od razu się zerwałam.
- Tak...? - odpowiedziałam i popatrzyłam w stronę drzwi z których jeszcze chwilę temu słyszałam wrzask.
- Gdzie jest ten gówniarz?! - gdy słyszę tego typu zwroty, wewnętrznie coś we mnie pęka..
- Proszę nie nazywaj go tak... - szybko jednak pożałowałam tych słów.
- Słuchaj mnie, nie będziesz mi mówić co mam robić! - podszedł do mnie i nachylił się nad mą twarzą po czym z wykrzywioną miną, lekko szturchnął.
Niby jestem już do tego przyzwyczajona, ale dalej nie umiem pojąć dlaczego on się tak zachowuje i co takiego mu zrobiłam..
Właśnie.. a co jeśli to przeze mnie..?
- Przepraszam.. masz rację, ale ja... Nie wiem gdzie on jest.. - powiedziałam i już wiedziałam że znów popełniłam błąd, ale co miałam mu powiedzieć?
Ulżyło mi gdyż jak to usłyszał nic mi takiego nie zrobił, jedyne rzucił wredne spojrzenie i wyszedł.

Już wiedziałam gdzie idzie..

Nie rozumiem jednak czemu czuję do niego coś w stylu współczucia. Nie jestem pewna co o tym myśleć.. a jeśli on potrzebuje pomocy? Albo robi to nieświadomie?
Sama nie wiem.. wiem jedyne że mimo tego jak mnie traktuje to jakimś nieszczęsnym cudem nie umiem się odkochać...
W ogóle jak można kochać takiego potwora? Nie czekaj, Nathalie, co ty wygadujesz! On nie jest żadnym potworem! Albo i..?
Ja już nic nie wiem...
Czym sobie na to zasłużyłam?
On pewnie znowu przyjdzie pijany i będzie się wyżywać na wszystkich i wszystkim.

- Dziękuję ci Nathalie. - głos chłopaka sprowadził mnie na ziemię.
- Ooh, to ty, nie dziękuj mi. - powiedziałam a nastolatek podszedł do mnie i oparł się o szklany blat.
- Co się dzieje z Tatą..? - zapytał, wiedziałam do czego to dąży.
- Adrien, ja.. Nie wiem co ci powiedzieć.. Sama zbyt dużo nie wiem i nie znam żadnych powodów, lecz wiedź że bardzo ci współczuję i jestem na zawsze i jeszcze dłużej z tobą. Mimo wszystko.
- Dziękuję ci, Nathalie. Bez ciebie to nie było by to samo, zawsze potrafisz mi pomóc i wesprzeć, dziękuję. - po tych słowach oboje posłaliśmy sobie szczere uśmiechy, a ja podeszłam do niego i lekko przytuliłam, lecz nie spodziewałam się jego reakcji.
Adrien oddał uścisk i wtulił się we mnie jeszcze mocniej, rozpłakując jak małe dziecko.
- Już dobrze, jestem przy tobie. - powiedziałam.
Tak cholernie mi go szkoda, gdybym tylko mogła coś zmienić..
- Przepraszam.. - wyznał nastolatek.
- Nie masz za co mnie przepraszać

Jakiś czas później Gabriel wrócił do rezydencji i widocznie był bardzo pijany.

Gdy siedziałam w swoim pokoju zapukał, lecz ja jeszcze nie wiedziałam że to on.
- Heeej, Nath! - do mojego pokoju wszedł mężczyzna a ja nie wiedziałam co robić, byłam przerażona.
- Ummm... Szefie.... - starałam się wykazywać spokój, ale było to bardzo ciężkie.
- Ciiiii... Myślisz że ci coś zrobię? Skąd.. - mówił podchodząc do mnie dość wolno, a ja czułam jak sekundy zmieniały się w minuty.
- Proszę.. zostaw mnie... - zaczęłam się wycofywać czując dość duży niepokój.
- Nie uciekaj ode mnie. - powiedział już trochę bardziej poważnym głosem, lecz rozpoznawalnie nie trzeźwym.
On lekko się zachwiał, a ja stawiałam coraz wolniej kroki, cofając się iż wiedziałam że jestem już bardzo blisko ściany.
- Bądź grzeczną dziewczynką.
– Gabriel coś ty brał.. - teraz już maksymalnie się bałam.
- Jaaa..? W życiu...! - przeciągał każde słowa, a ja po chwili poczułam przy sobie zapach alkoholu.
- Zostaw mnie! - moje oczy stały się jak ze szkła.
- Nie mów mi co mam robić. - jego ton stał się oschły, a ja oberwała z liścia w twarz.
- Nie było to planowane, wybacz. - powiedział już nieco inaczej i położył swoją rękę ma moim ramieniu, przypierając mnie do ściany.

Niech to się już skończy, błagam..
Teraz już sobie odpuściłam. Niby znam karate i w ogóle.. ale nie jestem w stanie mu się sprzeciwić, a co dopiero coś mu zrobić.

Nagle Gabriel zbliżył swoją twarz w niebezpieczniej odległości od mojej.
- Co ty.. - poczułam na swoich ustach woń alkoholu.
Tego się nie spodziewałam.
Już sama nie widziałam co robić, po prostu stałam i niczemu się nie sprzeciwiałam.
Sądzę że to najlepsze wyjście z tej sytułacji.
Po chwili w sumie nawet mi się to spodobało więc oddałam gest, choć nie za bardzo emocjonalnie.
- Przepraszam.. - mężczyzna rozpłakał się, wtulając we mnie, a ja stałam zamurowana.
Coś z moich podejrzeń chyba jednak się sprawdza.
- Gabriel, co się dzieje? - zapytałam z troską której już dawno od tego człowieka nie otrzymałam.
- Ja po prostu nie umiem inaczej... Nie umiem bez Emilie.. - płakał dalej i jeszcze mocniej wtulił się w me ramiona. - Dlaczego jeszcze mnie nie zostawiłaś..? Przecież zrobiłem tyle złego, tak źle traktuję syna, tak źle traktuję Ciebie..! Czemu dalej tu ze mną jesteś..?
– Bo nie umiem cię zostawić, Gabrielu. - wyznałam szczerze.
- Dziękuję ci, Nathalie.. Za wszytko...

Od tego zdarzenia minął już jakiś czas, a ja wysłałam Gabriela na terapię gdzie powoli uczył się życia bez swojej ukochanej i co najważniejsze, przestał pić i imprezować.
Właśnie takiego Gabriela pokochałam.

Zaraz pokaz! Muszę już iść!
Szybko wybiegłam z pokoju i od razu skierowałam się w stronę drzwi wyjściowych.
- Już jestem! - krzyknęłam biegnąc zmachana.
Gdy już byłam przy samochodzie ostrożnie do niego weszłam i usłyszałam głos starszego z Agrest'ów; - Spokojnie, mamy jeszcze czas. - ale jak to?
spojrzałam na zegarek i zobaczyłam że mamy jeszcze ponad godzinę by dojechać.
Ufff...
- Heh.. faktycznie.. - powiedziałam z lekkim śmiechem w głosie.

~†~

Pod koniec pokazu wyszedł Gabriel, a ja ostatni raz się do niego uśmiechnęłam i zaczęłam się przysłuchiwać.
- A więc, bardzo dziękuję wszystkim za przybycie, ale szczególnie mojej ukochanej, Nathalie. - gdy usłyszałam to, poczułam jak cała się palę.
- Nathalie, mogę prosić abyś podeszła..? - zapytał z wyraźną nadzieją w głosie.
Po kilku sekundach wyszłam przed widownię i sama za bardzo nie ogarniałam co się dzieje.
Powoli zbliżałam się do Gabriela a on zaczął mówić.
- Pozwól że coś powiem.
Nawet nie wiesz jak bardzo ci dziękuję za to że zawsze byłaś i jesteś ze mną, mimo tego jak się czasem zachowuję. Mimo tego jaki jestem, ty dalej mnie wspierasz i i jesteś ze mną. Troszczysz się o mnie jak nikt inny, wspierasz mnie w trudnych chwilach. Dziękuję, za wszytko i powiem jeszcze jedno.
Tylko głupi by się nie zakochał. - Gabriel patrzył mi głęboko w oczy i uklęknął przede mną.
Łzy napływały mi do oczu, ale nie rozpaczy, a szczęścia.
Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Nathalie, czy złożysz mi ten zaszczyt i... wyjdziesz za mnie? - widziałam jak z jego oka poleciała łza.
- Ja.....  Tak! - Gabriel wstał i włożył na mój palec piękny pierścionek, po czym złapał mnie w talii i słodko pocałował.
Oddałam pocałunek, a wszyscy zgromadzeni zaczęli bić brawa.

To chyba najpiękniejszy moment w moim życiu.



Koniec.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top