Kwiaty

W każdym związku zwłaszcza w tym świeżym i dopiero się docierającym zdarzają się zarówno te dobre jak i złe chwile. Zawsze zdarzają się momenty, w których emocje biorą górę i ludzie nie panują nad sobą. Kłótnie i sprzeczki to stały element każdego związku i trzeba sobie z tym radzić. Dopiero w tych złych chwilach objawiają się prawdziwie silne uczucia. Nieporozumienia są niezmienną częścią życia i trzeba to wiedzieć kiedy postanawia się założyć rodzinę. Są jednak związki, w których zdarzają się głównie złe lub głównie dobre chwile. Ludzie są różni. Są ci bardziej wybuchowi i są ci spokojni oraz opanowani. Nie pozostaje tajemnicą to, że życie z ludźmi wybuchowymi jest trudne i pełne niepotrzebnych emocji. Shizuo należał ewidentnie do ludzi, którzy łatwo się denerwują, przez to jego związki zazwyczaj kończyły się dość szybko i w nieprzyjemnej atmosferze. Blondyn miał na prawdę niesamowite szczęście, że Izaya miał do niego aż tyle cierpliwości. Ciągle się o coś kłócili. Zazwyczaj były to drobne sprzeczki, których źródłem były wygłupy niższego jednak tym razem to nie była zwykła mała potyczka słowna. To była prawdziwa kłótnia przez, którą wylądowali nie tylko po różnych stronach łóżka, ale nawet w dwóch różnych mieszkaniach. Informator siedział właśnie z kolanami podciągniętymi do klatki piersiowej. Starał się ukrywać przed synem swój podły nastrój jak tylko mógł jednak nie wychodziło mu to najlepiej. Hiroki był mądrym dzieckiem i szybko domyślił się prawdy. Jego rodzice często byli dla siebie nieprzyjemni jednak to zazwyczaj było formą żartu. Droczyli się ze sobą poprzez dogryzanie sobie nawzajem. Nawet jeśli pokłócili się odrobinę bardziej starali się to ukrywać przed dzieckiem, w końcu to nie jego wina. Jednak tym razem było inaczej. Shizuo wyszedł z domu i nie wrócił tak jak zwykle po paru godzinach. Dopiero kiedy zmartwiony brunet zasypał go setką SMS'ów i telefonów mężczyzna w swojej łaskawości raczył odpisać, że nic mu nie jest i, że jest u siebie w mieszkaniu. Kiedy mijali się na ulicy Heiwajima zachowywał się jakby się całkiem nie znali. Po prostu ignorował swoją pchłę. Taki stan rzeczy utrzymywał się już od kilku dni. Z każdą chwilą bez ukochanego oboje czuli się jakby nie byli sobą. Brakowało im siebie ale żaden nie miał zamiaru pierwszy wyciągnąć ręki na pojednanie. Orihara westchnął i zwrócił swoje czerwone i zapuchnięte od płaczu oczy w stronę okna przed którym stało biurko. Nie pamiętał kiedy ostatnio usiadł do pracy. Jego telefony służbowe dzwoniły nieustannie, aż w końcu je wyłączył. Było tylko kwestią czasu aż klienci zaczną do niego przychodzić. Od kilku dni nie miał ochoty na nic. Był cieniem samego siebie. Nigdy nie sądził, że kiedykolwiek będzie zachowywał się tak przez głupią kłótnie. Zawsze był tym lepszym. Tym ponad uczuciami i emocjami aż do dnia w którym pojawił się Hiroki. Dziecko całkiem zmieniło jego życie i jego samego. Informator z utęsknieniem spojrzał w stronę kuchni, która zawsze była królestwem blondyna. Shizuo w przeciwieństwie do Orihary umiał gotować i to całkiem dobrze dlatego nigdy nie wpuszczał partnera do kuchni z obawy, że ten coś zepsuje lub zniszczy. Jeśli chodzi o gotowanie to niższy na prawdę ma dwie lewe ręce. Na twarz bruneta wpełzł smutny uśmiech. O co tak właściwie się pokołócili? Sam już nie wiedział od czego się zaczęło. Najpewniej była to jakaś głupota, jak zawsze. Każdy z nich dodał odrobinę od siebie podjudzając tym ogień kłótni i skończyło się nawet gorzej niż zwykle. Niechętnie sięgnął pamięcią do tamtego dnia. Pogoda już wtedy nie odpisywała, a oni siedzieli w domu i oglądali serial. Ciszę przerwało pukanie do drzwi za którymi stał jego klient. Izaya szybko otworzył drzwi i wyszedł na klatkę aby porozmawiać z wyższym od niego mężczyzną. Kiedy wrócił Shizuo czekał na niego zdenerwowany. Zaczęło się od zazdrości i podejrzeń o zdradę, później dołączyło się wyliczanie czego w sobie nawzajem nie lubią i co ich denerwuje, aż w końcu wyższy z nich zaproponował rozstanie i wyszedł z apartamentu trzaskając drzwiami. Samo wspomnienie wywołało w brunecie ogromne emocje. Łzy ponownie napłynęły do jego oczu. Szybko je wytarł. Usłyszał pukanie do drzwi

-Otwarte- nie przejmował się tym kto to ani czego chce. Po prostu było mu już wszytko jedno. Drzwi otworzyły się, a do środka wszedł gość. Brunet nawet nie zerknął na przybysza

-Izaya...-głos blondyna spowodował dreszcze na całym ciele niższego. Brunet podniósł wzrok i odwrócił głowę w stronę drzwi wejściowych. W jego mieszkaniu stał sam Heiwajima z bukietem kwiatów w dłoni

-Czego chcesz Shizuo?- zapytał siląc się na obojętność. Blondyn odwrócił wzrok i zażenowany podrapał się po karku po czym wyciągnął rękę z bukietem w stronę niższego. Orihara kilka razy zamrugał i zdziwiony wstał z kanapy

-Izaya...Przepraszam...Ja cie kocham przecież wiesz...- brunet chwycił w dłonie piękną wiązankę kwiatów i z delikatnym uśmiechem stanął na palcach po czym pocałował partnera w policzek

-Już się nie gniewem Shizu-chan- szepnął i wtulil się w umięśniony tors ukochanego

Hejo! Ten shot nie jest taki uroczy i optymistyczny, ale obiecuję, że następne będą już normalne. Nie umiem pisać smentów więc ich tu nie będzie. Jak zwykle mam nadzieje ze się podobało

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top