Kawa

Izaya siedział właśnie przed swoim ukochanym białym biurkiem i usilnie próbował się skupić na pracy. Synek był razem z Shizuo na spacerze korzystając z ostatnich promieni słońca tej jesieni, a Namie miała dzień wolny chociaż od kiedy brunet zaczął umawiać się z potworkiem i tak pojawiała się dość rzadko, więc teoretycznie miał cały dom dla siebie. Teoretycznie nic nie powinno mu przeszkadzać i zakłócać jego spokoju. Właśnie. Teoretycznie. A praktycznie wyglądało to tak, że mężczyzna zamiast zająć się pracą walczył z sobą aby nie położyć się prostu spać. Shizuo ostatnimi czasy stwierdził,  że niższy musi ograniczyć spożycie kofeiny i zabrania mu pić kawę pod groźbą szlabanu na czułości i nie tylko. Heiwajima wszystkie zakupy robił sam, a jeśli znalazł jakąś kawę to od razu ją wyrzucał. Orihara bez kawy już od dawna nie umarł normalnie funkcjonować, że o pracy już nie wspominając. Klienci zaczęli się do niego odzywać chcąc jakiejś pomocy, a on nie może znaleźć żadnych nawet  podstawowych informacji przez ogarniające go zmęczenie. Westchnął i odwrócił się w stronę okna. Z góry spojrzał na miasto tętniące życiem i na swoich ukochanych ludzi. Od dawna nie miał już z nimi takiego kontaktu jak przed tamtą pamiętną wizytą u Shinry. Całą jego uwagę i zainteresowanie pochłaniał teraz syn i ukochany. Uśmiechnął się pod nosem. Był szczęśliwy. Zrozumiał wiele rzeczy między innymi to jak dużo uwagi i miłości potrzebuje małe dziecko. Chciał aby Hiroki w odróżnieniu od niego miał szczęśliwego dzieciństwo dlatego starał się powstrzymywać od złośliwości względem blondyna. Starał się też ograniczyć swoje kontakty z mafią. Nie mógł ryzykować bezpieczeństwem swojego syna. Oderwał wzrok od miasta i odwrócił się spowrotem do biurka po czym wrócił do czytania interesującego artykułu. Nawet jeśli sprzedawanie informacji ciemnym typom to jego praca to nie chce aby mały brunecik miał z tego powodu jakieś problemy bądź był w niebezpieczeństwie. Jego powieki stawały się coraz cięższe nawet nie zorientował się kiedy całkiem się zamknęły, a jego ciężka głowa opadła na biurko. Wiedział, że nie powinien spać teraz ani tutaj zwłaszcza, że jeśli Shizuo go teraz zobaczy to nakrzyczy na niego. Mimo, że blondyn często tego nie okazywał bardzo martwił się o Orihare. Denerwował się za każdym razem kiedy informator wychodził gdzieś wieczorem, siedział do późna, nie spał po nocach czy kontaktował się z klientami. Shizuo zawsze irytowały interesy Izayi jednak teraz stał się zdecydowanie bardziej nadopiekuńczy i nerwowy. Bruneta to odrobinę irytowało, czasami nawet bardzo jednak w gruncie rzeczy uważał to za urocze. Żaden z nich nie był dobry w okazywania uczuć i nie ukrywali tego, że są w tego typu romantycznych relacjach bardzo niedoświadczeni. I tak kiedy dla informatora okazaniem zainteresowania i poniekąd również miłości było robienie śniadań, całowanie w policzek i przytulanie się, tak dla Heiwajimy pokazywaniem jak bardzo zależy mu na brunecie było zabranianie mu spożywania kawy, nadopiekuńczość czy nadmierne wtrącanie się. Mimo wszystko Izaya musiał przyznać, że bardzo kocha swojego potworka i jest w stanie mu to wszystko wybaczyc. Nagle coś go tknęło. Przecież gdzieś powinien mieć jeszcze jeden nabój do ekspresu. Szybko otworzył oczy i ruszył w stronę kuchni. Powoli zaczął przeglądać każdy fragment pomieszczenia. Najpierw przetrząsnął szafki i szuflady na dole. Robił to dokładnie i uważnie ale również starał się jak najbardziej spieszyć. W końcu Shizuo nie będzie spacerować z synem przez całe popołudnie. Na dworze nie jest wcale tak ciepło, a ich nie ma już od dobrej godziny. Mogą wrócić w każdej chwili, a brunet chciałby unikać kłótni i złości.  Zdenerwowany brakiem efektów szukania podstawił sobie jedno z krzeseł i zaczął szukać w wyższych szafkach. W końcu w jednym z zapomnianych kątów górnej półki w szafce nad blatem kuchennym znalazł swój upragniony przedmiot poszukiwań. Z uśmiechem chwycił w dłoń nabój. Może ta kawa nie będzie taka jak lubi, może nie będzie taka duża i mocna, ale lepsze to niż nic, a przed nim jeszcze kilka godzin pracy i wieczorne spotkanie z klientem o czym Heiwajima również nie może się dowiedzieć. Z westchnieniem ulgi włożył nabój do ekspresu po czym podstawił kubek i włączył nieużywany od tak dawna sprzęt. Z uśmiechem na ustach delektował się zapachem pażonego czarnego napoju. W duchu cieszył się jak małe dziecko na widok ukochanych cukierków. Już czuł w ustach ten gorzkawy posmak. Gdy usłyszał charakterystyczne pikanie chwycił w dłoń kubek pełen ciepłego naparu i nie przejmując się temperaturą zaczął pić. Szybko ponad 2/3 kawy zniknęły z kubka. Mimo, że popażył sobie język czuł się zdecydowanie lepiej niż wcześniej. Już miał nadzieję, że zdąży przed powrotem partnera jednak gdy usłyszał otwierane drzwi i śmiech synka starcił ostatnią nadzieje. Szybko jednym duszkiem wypił resztki napoju bogów po czym odstawił kubek na blat. Do kuchni wszedł uśmiechnięty blondyn z synkiem na rękach

-Cześć Shizu-chan- brunet uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic i odstawiłam kubek do zmywarki. Wyższy spojrzał na niego podejrzliwie i odstawił dziecko na podłogę. Chłopczyk wybiegł z kuchni i skierował się do swojego pokoju

-Cześć- burknął i westchnął zirytowany -Naprawdę jesteś uzależniony od kawy. Kilka dni to dla ciebie za długo co? - zapytał z delikatnym uśmiechem patrząc to na kubek, to na ekspres i oparł się plecami od blat

-Oj to nie tak Shizuo. Po prostu byłem zmęczony, a jak sprzątałem szafki to znalazłem jeszcze jednej nabój i tak jakoś wyszło. Pomyślałem, że głupio by było jakby się zmarnował -uśmiechnął się chytrze i zbliżył odrobinę do zdenerwowanego partnera

-Może i jesteś dobrym kłamcą ale mnie nie nabierzesz. Przyznaj, że już nie mogłeś wytrzymać- szepnął po czym złapał go za brodę i zmusił do spojrzenia sobie w oczy. Brunet starał się unikać spojrzenia ukochanego jednak w tej sytuacji było to niemożliwe. Zdecydowane spojrzenie brusztynowych oczu nieznośnie wwiercało się w niego.

-No dobra! Niech Ci będzie jestem uzależniony od kawy. -przyznał w końcu nie mogąc już wytrzymać przenikliwego spojrzenia- ale to wszystko twoja wina- blondyn zerknął na niego zdziwiony- Tak twoja. To ty mi nie dałeś spać w nocy- szepnął zażenowany i zarumienił się mocno -Chciałem się tylko jakoś rozbudzić- dodał już ciszej

-Już ja cię rozbudzę- blondyn  uśmiechnął się złośliwie i posadził kochanka na blacie wyspy kuchennej po czym wpił się w jego usta. Nie czekając na reakcje ze strony niższego wsunął ręce pod czarną bluzkę Orihary i zrobił sporych rozmiarów malinkę na jego szyi wywołując tym samym głośny jęk wygrywając się z ust niższego

-Nie tutaj. Chodźmy na górę- szepnął brunet i zeskoczył z blatu po czym ruszył w stronę sypialni, a kochanek tuż za nim

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top