꧁CN & Polska꧂


Zamówienie od nikmannek

Niezbyt ciekawy dzień powoli zmierzał ku końcowi. Polska kończył właśnie sprzątanie własnego domu, gdy rozległ się głos dzwonka. Chłopak zbliżył się do drzwi i otworzył je. Ujrzał Cesarstwo niemieckie, który z uśmiechem stał i spoglądał na młodszego.

- Guten Abend, Polen. - przywitał się. -

- Dobry wieczór Cesarstwo. Nie spodziewałem się twojej wizyty o takiej porze.

- Zbyt późno? Mogę przyjść inną porą. - odparł z uśmiechem.

- Spokojnie, wszystko w porządku. Zapraszam. - powiedział Polak wpuszczając Niemca co środka. Ten wszedł i zdjął swoje buty. Polska zaproponował herbatę, na co starszy przystanął. Gdy napoje były gotowe, siedzieli wspólnie w salonie i popijali, gorące trunki.

- Cóż, jak w pracy? 

- Naprawdę CN? Pytasz mnie o pracę, gdy zaraz weekend? - zaśmiał się Polak.

- Wybacz, ale wiesz, że nie mamy okazji na spotkania, mimo iż pracujemy w tej samej firmie.

- Wiem, wiem. Cóż... Wszystko w porządku, choć chyba zrezygnuję z tej pracy.

- Dlaczego?

- Ostatnio dużo moich znajomych ulega dziwnym wypadkom.

- Wypadkom?

- Tak, Aneta spadła ze schodów, choć jest święcie przekonana, że ktoś ją pchnął. Adrian miał wypadek samochodowy. Lena zatruła się kawą. Długo by jeszcze wymieniać. Martwię się, że ktoś postanowił po kolei eliminować pracowników. Co jeśli jestem następny? 

- Spokojnie Polen. Jestem pewny, że ta osoba nie ma cię na celu. 

- Skąd ta pewność? Większość tych pracowników, to naprawdę porządni ludzie. 

- Może ta osoba dostrzega to, czego nie widać na pierwszy rzut oka? 

- Zacząłeś się interesować kryminalistyką, czy jak? - spytał rozbawiony Polak. Cesarstwo podrapał się w kark. 

- Skąd... Tak po prostu rozmyślam.- odparł nieco zdenerwowany. 

- Spokojnie, przecież o nic cię nie posądzam. Możesz się nie martwić. - zaśmiał się Polska upijając łyk herbaty. Zapanowała chwilowa cisza. Cesarstwo spoglądał na młodszego kątem oka i bił się z myślami. Czy ma powiedzieć mu prawdę? Czy powinien? Polska może się przecież załamać, zamknąć w sobie i może go znienawidzić... 

- Ej! CN! Okej?

- Co? 

- Patrzysz się na ten stolik już dziesięć minut. O czym tak rozmyślasz? 

- O niczym, po prostu się zapatrzyłem. 

- Mnie nie okłamiesz. Mów co ci po głowie chodziło.

- Może ta osoba faktycznie dostrzegała to co niewidoczne dla twoich oczu? 

- I co? byłaby moim prywatnym ochroniarzem? - spytał rozbawiony Polska. CN nie odpowiedział. Zamiast tego spojrzał na swój prawie pusty kubek. Polska zaniepokoił się. Położył dłoń na ramieniu Cesarstwa. 

- Coś jest nie tak, powiedz mi o co chodzi...

- To ja! JA! - zawołał puszczając kubek i zakrywając dłońmi twarz. 

- Co? O czym ty mówisz?

- To ja to wszystko robię! Wiem co ci wszyscy mówią za twoimi plecami! Grożą co i źle wróżą! Myślą, że są jak medium, które zapowiada ci śmierć! Nie będę tego znosił! Nie! Nie będę pozwalał, by cię obrażano i poniżano!

- CN...

- Polen! Nie wiem jak możesz tego nie widzieć?

- A-ale czego?

- Że to wszystko co robię! Robię z... Miłości....

- Miłości? - powtórzył zaskoczony

- Tak z miłości do ciebie. - odparł CN. Nastała cisza. Żaden z nich nie miał odwagi by ją przerwać. Polska długo układał sobie wszystko w głowie, a Cesarstwo zaczął się zastanawiać, czy na pewno dobrze uczynił. Po chwili zegar wybił północ. CN wstał, a Polska powędrował za nim wzrokiem.

- CN?

- Już późno, będę się zbierał. Nie chce zajmować ci czasu.

- Poczekaj...  Ja...

- Spokojnie Polen, ja wszystko rozumiem...

- Ale nie do końca... To wszystko co powiedziałeś... Ja...

- To wszystko prawda. Wszyscy twoi współpracownicy nie tolerują cię. Widzą, że zbyt przykładasz się do pracy i masz duże szanse na awans na kierownika.

- To powód do... Nienawiści?

- Ludzie to rasa, która często zbytnio skupia się na celach sukcesu. Nie cierpią, gdy ktoś inny odnosi sukces, a oni nie.

- A to późniejsze...

- Też prawda... Dziwne, że nie zauważyłeś tego wcześniej. Zawsze spoglądam na ciebie jak na obraz, ideał i to co jest potrzebne mi do szczęścia. - Polska zawstydził się na te słowa.

- Ja nie miałem pojęcia...

- Tak. Twój kochany umysł nie dostrzega istotnych szczegółów. - odparł CN. Polska podszedł do niego i pocałował go w policzek.

- Ja... Chyba też czuję coś do ciebie... - powiedział niepewnie. Cesarstwo z uśmiechem pocałowali czubek jego głowy. Po chwili Polska odważył się by złączyć ich usta w pocałunku, który Cesarstwo odwzajemnił. Po godzinie spędzonej jeszcze u Polaka, wrócił w końcu do siebie. Cały w skowronkach zdjął płaszcz, odwiesił na wieszak i wesołym krokiem zszedł do piwnicy. Gdy jego kroki były na tyle wyraźne, by cała piwnica była ich pełna, ktoś poruszył się w kącie.

- Ciii- odparł CN z uśmiechem. - Dziś mam cudowny humor. Polska jest tak wspaniały! Dziś ci odpuszczę, lecz jutro za wszystko zapłacisz. Te złamania na twoich nogach to dopiero początek. Ja się dopiero rozkręcam, mój drogi. Chciałeś wyprzedzić Polskę i stać się nowym kierownikiem? Och wybacz, kalek raczej nie nada się na to stanowisko. Oczywiście jeśli to wszystko przeżyjesz. Zapewniam cię, że nikomu nie przyznasz się co miało tu miejsce. Teraz odpocznij... Jutro czeka cię prawdziwy horror... - odparł CN z uśmiechem i wrócił na górę. Gdy się położył marzył o ukochanej Polsce. O tym, że razem żyją w pięknym domku z liczną gromadką dzieci. Marzenia... Nikt nie zabroni nam ich mieć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top