przyjaciele - Kanada x ukraina

Pov. Ukraina

-pośpiesz się, spóźnimy się. Zaraz dzwonek - usłyszałem kogoś głos. Obok mnie stał Kanada, mój najlepszy przyjaciel. Tylko przyjaciel...

-dobra, czekaj... - odpowiedziałem

Tak. Znowu nie odrobiłem pracy domowej, więc spisywałem od Kanady...

Szybko przepisałem ostatnie zadanie z zeszytu chłopaka i zadzwonił dzwonek. Oddałem mu zeszyt i włożyłem swój do plecaka, czekając na nauczycielkę.

Nudząc się, usłyszałem fragment rozmowy kogoś z klasy:

-spóźnia się już pięć minut, a jak ja się spóźnię dosłownie PIĘĆ sekund to już pretensja!

To był głos nikogo innego jak Polski, mojego znajomego. Wiecznie na wszystko narzekał.

-no niestety. Jeszcze na klasówki musimy czekać prawie dwa tygodnie, bo "są jeszcze inne klasy, które też pisały test", a gdy ktoś zapomnie odrobić pracy domowej, bo nauczyciele innych przedmiotów zadali dużo zadań to też pretensja. - odezwał się Niemcy, popierając Polaka.

-wybaczcie mi za spóźnienie, jestem - odezwała się nauczycielka spóźniona osiem minut.

-wredna baba - mruknął pod nosem Polak.

Nauczycielka otworzyła kluczem drzwi do sali matematycznej i wszyscy weszli, zajmując swoje ławki.

-dobrze, teraz sprawdzimy listę obecności... - postanowiła nauczycielka. Jak zwykle.

Ale mnie to nie interesowało. W odpowiednim momencie powiedziałem tylko "jestem", i straciłem zainteresowanie lekcją. Dużo ciekawszy wydawał się być Kanada, siedzący obok mnie. I był dużo ciekawszy. Ubrany w swoją ulubioną czerwoną koszulę w kratę i spodnie dżinsowe.

Nagle niespodziewanie Kanada zauważył, że się na niego gapię, i odwrócił się w moją stronę, również znudzony. Odruchowo odwróciłem się w drugą stronę udając, że zapisuję notatki. Na moją twarz wkradł się lekki rumieniec... Mam nadzieję, że nikt nie zauważył... Dlaczego tak na niego reaguję?...

-Ukraina, jakiś rozkojarzony się dziś wydajesz. Zrobisz zadanie 13 na tablicy - z rozmyśleń wyrwał mnie głos nauczycielki. I akurat zadanie 13 to jest to, którego nie umiem...

***

-hej, może chciałbyś gdzieś wypaść dziś? - usłyszałem dobrze znany mi głos. Niektórym obojętny, niektórym uprzykrzający życie (zwłaszcza mojemu bratu, Rosji oraz Ameryce).... Głos Japonii.

-no nie wiem, muszę odrobić prace domowe... - próbowałem się wymigać

-oj tam, przepiszesz od swojego chłopaka- znaczy sorry, kolegi. Od Kanady.

-no dobra - zgodziłem się niechętnie ignorując to, jak nazwała Kanadę. Na twarzy dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech.

Niestety, jak ona się ciebie uczepi, to się nie odczepi...

-no to idziemy!

Szliśmy wolnym krokiem w stronę parku, rozmawiając o różnych rzeczach. Mówiąc "dziwnych", mam na myśli rozmowy m.in o mangach (które czasem sam od niej pożyczałem i czytałem) oraz o tym, kto w klasie z kim byłby dobrą parą. Japonia ostatnio za wszelką cenę chciałaby, aby mój brat Rosja był z Ameryką, mimo, że Ameryka jest według Rosji - jak sam to określił kiedyś - "najbardziej irytującym, debilem na ziemii". Nie ma szans na ten związek...

-dobra, właściwie zaczepiłam cię tylko z jednego powodu... - dziewczyna zatrzymała się, siadając na ławce w parku

-z jakiego? Co masz tym razem? - spytałem zaciekawiony - mam nadzieję, że to nie są rozbierane mangi z Rosją i Ameryką w roli głównej

-nie, nie tym razem... Ale dzięki za pomysł - w jej oczach pojawił się błysk - mam coś lepszego. Krótki komiks... Właściwie kartka. Chciałabym, abyś to przeczytał i podzielił się wrażeniami.

-dobra - zgodziłem się.

Japonia chwilę grzebała w plecaku, po czym wyjęła nieznaną mi mangę. Otworzyła ją i wyjęła z niej jedną kartkę włożoną tam zapewne po to, by się nie zniszczyła, i podała mi.

Spojrzałem na nią, i zacząłem czytać na początku. W pierwszym obrazku byłem ja...

"Hey, nie chcę rujnować naszej wieloletniej przyjaźni... Możesz zrobić mi, co chcesz, ale muszę to z siebie wydusić..."

Oto, co "mówiłem" w pierwszym obrazku. Ok...

Na drugim ujrzałem Kanadę! Co tej dziewczynie wpadło do głowy?

Kanada wyglądał na rysunku na zdziwionego. W trzecim obrazku wygłosiłem "przepraszam, ale... Kocham cię".

Na ostatnim obrazku była scena mojego i Kanady pocałunku. Można było się domyślić mojej reakcji. Moja twarz pokryła się rumieńcem. Odwróciłem się w drugą stronę, by dziewczyna siedząca obok mnie tego nie zauważyła, ale niestety za późno...

-i jak wrażenia? - spytała się.

-no... - próbowałem brzmieć naturalnie i w naturalny sposób zaprzeczyć możliwości wystąpienia takiej sytuacji jak w komiksie w prawdziwym życiu - nie wiem, co ci wpadło do głowy, ale niestety nie trafiłaś. Nie jestem zainteresowany Kanadą w tym sensie, w jakim to odebrałaś.

-ach tak? - Japonia nie dawała za wygraną - widzisz siebie? - spojrzała na moją twarz - wyglądasz słodko. Byłaby z was słodka para...

Czułem, jak robię się jeszcze bardziej czerwony...

-hej, co robicie? - usłyszałem znajomy mi głos. To Kanada... Akurat teraz musiał się tu pojawić...

-rozmawiamy - odpowiedziała Japonia tak, jakby nic się tu nie stało.

Próbując opanować rumieńce na twarzy, odpowiedziałem "tak, rozmawiamy o tym, jak dobra byłaby para z mojego brata i Ameryki"

-interesujące... - skomentował Kanada - tyle, że nie dla mnie. Może wskoczymy wspólnie we trójkę do galerii? Muszę odebrać książkę Australii

-TY JESZCZE SIĘ PYTASZ? PEWNIE! - odpowiedziała Japonia wyraźnie zadowolona z pomysłu Kanady.

-dobra - odpowiedziałem normalnie

-tylko zaraz, skorzystam z toalety - Kanada odszedł w stronę wspomnianego przez niego obiektu. Podszedłem do Japonii

-Tylko spróbuj mu powiedzieć o tym, o czym się dowiedziałaś, go będziesz na tamtym świecie-

-dobra, dobra, nie powiem mu... - odpowiedziała z udawanym smutkiem Japonia - Kanada się o tym nie dowie.

-nie dowiem się o czym? - Kanada wrócił do nas

-a nic, nic. Moja nowa manga i takie tam - odpowiedziała Japonia.

Świetnie bawiliśmy się w galerii. Najpierw Kanada odebrał Australii książkę o pająkach, a następnie poszliśmy sprawdzić, czy mają coś ładnego w sklepach z odzieżą. Japonia kupiła sobie granatową spódnice i bluzkę z motylem, Kanada spodnie dżinsowe, a ja nic. Nie było niczego w rozsądnej cenie, co mogłoby mi się spodobać. Wieczorem, gdy zamknęli galarię, rozeszliśmy się do swoich domów.

***

Nie rozmawiałem w szkole z Rosją. Nie przepadaliśmy za sobą zbytnio i lepiej, by tak zostało. Dlatego zdziwiony byłem, gdy na lekcji dostałem od niego złożoną w kostkę kartkę. Otworzyłem ją, czytając list.

"Widzimy się po lekcjach za szkołą. Musisz mi coś wyjaśnić."

Zdziwiony odwróciłem się w stronę Rosji. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Odpisałem "ok" na kartce i mu podałem. Nawet nie odczytał, tylko wyrzucił w kąt plecaka...

Zadzwonił dzwonek. Szybko spakowałem swoje rzeczy (podobnie jak i reszta uczniów) i wyszedłem z sali, kierując się do szatni, zmieniając buty i wychodząc ze szkoły. Skierowałem się za budynek szkoły, gdzie prawie nikt nie chodził poza garstką uczniów według plotek niby handlujących narkotykami. Ciekawe, dlaczego wybrał to miejsce.... Przecież równie dobrze mógłby powiedzieć to "coś" w domu, nikogo dziś nie ma.

Ujrzałem go pod drzewem.

-czego chcesz? - spytałem się

-słuchaj - zaczął - potrzebuję pieniędzy.

-co znowu zrobiłeś? - cofnąłem się

-nic, co by cię mogło obchodzić. 100zł.

-nie mam teraz pieniędzy. Nie pożyczę ci niczego - odpowiedziałem i odszedłem. Wiem, że będę miał przez to kłopoty, ale niech nie liczy na to, że będąc moim bratem będę mu coś dawał.

Po drodze wpadłem na kogoś.

-ała... - złapałem się za głowę - Kanada?

-ukraina? Co robisz w tej części szkoły? - spytał się

-a ty? Chyba nie ukrywasz niczego przede mną... Ja przyszedłem do Rosji, chciał się spotkać. Już po "spotkaniu".

-no... Jest tu jeszcze Rosja? - rozejrzał się

-chyba nie - odpowiedziałem - a co?

-no...

Nie dokończył. Poczułem, jak zostałem przyparty do ściany bez możliwości ucieczki. Po chwili poczułem miękkie usta Kanady na swoich... Zaczęło mi się kręcić w głowie, poczułem motylki w brzuchu... Starałem się odwzajemnić pocałunek, ale nie ma co ukrywać - jestem niedoświadczony. Po chwili Kanada odszedł, zostawiając mnie zmieszanego... Byłem zbyt zszokowany, by go gonić.

***

-hey, wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć... - odezwała się Japonia. Rozejrzałem się po parku. Po tym wszystkim zauważyła mnie Japonia i zaproponowała spotkanie, próbując wyciągnąć ze mnie wszystkie informacje sprzed chwili, gdy mnie zobaczyła. Jednak stawiałem opór. Jak jej powiem, cała szkoła będzie wiedzieć o tym...

-nie, nie powiem ci... Miałaś mnie tu przyprowadzić, bym poczuł się lepiej, a nie, żebym czuł się jak na przesłuchaniu.

-dobra, przepraszam, ale ja naprawdę muszę wiedzieć... Byłeś cały czerwony

Aż tak to było widać?...

-nie powiesz nikomu?

-obiecuję. - odpowiedziała

-przysięgasz na swoje życie? - spytałem się

-tak.

-no to to było tak... - zacząłem opowiadać - przyszedłem na tył szkoły, bo Rosja chciał się spotkać. Gdy przyszedłem, to okazało się, że chciał pieniędzy. Ja oczywiście żadnych nie zamierzałem mu dać. Chciałem iść, ale zatrzymał mnie Kanada pytając się, co tam robiłem. No bo wiesz, tam chodzą ci, co handlują narkotykami w szkole. Gdy powiedziałem mu prawdę, to... - zobaczyłem, jak w oczach dziewczyny pojawił się błysk i przerwałem

-mów!

-no... - poczułem, że się rumienię -kanada... On mnie... Pocałował - odwróciłem się, zakrywając rumieńce. Dziewczyna pisnęła.

-serio? Trzeba było od razu mówić!

-nie powiesz nikomu? - chciałem się upewnić - i nawet nie próbuj nas przybliżyć jakoś do siebie.

-nie powiem - dziewczyna przysięgła

Przez następne dni w szkole Kanada mnie unikał. Udało mi się z nim skontaktować dopiero, gdy byłem z Japonią i ona go zaczepiła.

-hej kanada! Gdzie idziesz?

-nigdzie... Jest z tobą Ukraina?

-tak - odpowiedziała - przepraszam, muszę iść do toalety... Właśnie jej szukałam, kiedy wpadłam na ciebie. Zaczekaj obok Ukrainy, zaraz będę.

Kłamała. Była w toalecie pięć minut temu.

Siedzieliśmy w ciszy.

-dlaczego to zrobiłeś? - spytałem się mając na myśli "pocałunek" sprzed paru dni.

Po chwili ciszy, odpowiedział cicho:

-sam nie wiem...

Byliśmy w części parku, gdzie prawie nikt nie chodził.

-musisz mieć na to jakieś wytłumaczenie.. dlaczego? - kontynuowałem

-no... - odwrócił się - a co, jakbym powiedział, że od dłuższej chwili jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjacielem?

-co masz na myśli? - spytałem się

-kocham cię - wyszeptał i pocałował mnie... Czując motylki w brzuchu objąłem go i powoli odwzajemniłem pocałunek...

-aaaaaaaaaaa! - usłyszałem głośny pisk i spadłem z ławki. Ał... Zapomniałem kompletnie na o Japonii... Już nigdy nie da mi spokoju...

-nie zwracaj na nią uwagi. Złap mnie za rękę - powiedział mój przyjaciel... A może już chłopak?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top