Shinden
Denki - Jusz lutlo iest ta wyczeczka! - wykrzyczał blondyn z pełnymi ustami. Mama zaczęła bić go po głowie.
Mama - Nie mów z pełnymi ustami! Możesz się wydzierać, ale nie z jedzeniem w ustach. - powiedziała wkurzona, bo co by zrobiła, gdyby się nagle zakrztusił?
Denki - Spokojnieee... - mruknął do rodzicielki, uprzednio połykając głośno jedzenie w ustach. Szybko skończył jeść i wziął swój telefon do ręki, aby móc odpisać na grupie z przyjaciółmi.
Mama - Ehh... Z tobą same problemy... - jęknąła do syna, ale ten ją zignorował.
Denki - Dziękuję! - odłożył talerz do zlewu i ruszył do swojego pokoju, z telefonem przed twarzą.
Mama - Tylko masz się spakować! Jutro wcześnie rano jedziesz, więc zrób to teraz! - wydarła się, gdy ten już wyszedł z kuchni.
Denki - Dobrzeeee! - wszedł powoli do pokoju, dalej mając ekran przed oczami.
Ledwo co po paru minutach odciągnął się od ekranu, a następnie zaczął się pakować do dużej walizki. Miał dużo czasu, więc nie specjalnie się śpieszył z pakowaniem. Wolał wszystko ze sobą mieć, zresztą... nigdy nie wiadomo, co może się przydać, a chłopak starał się domyślić, co może nagle potrzebować.
Po trzech godzinach był pewny już, że jest dobrze spakowany. Do małej torby wsadził bilet, pieniądze z portfelem, ładowarkę i pawer bank oraz słuchawki do uszne. Padł na łóżko szczęśliwy.
Denki - Mam już... Śpiwór, namiot, koc, poduszkę... - zaczął wszystko wymieniać. Tak, wziął jeszcze plecak specjalny do przygód, czy wspinaczki w góry. Wszystko przecież mu się nie zmieści do jednej walizki.
Chłopak zaczął przeglądać kolejny raz ich stronę, jakie czekają na nich atrakcje. Najpierw będą w lesie, potem idą w góry... Może i to mało, a żaden z jego znajomych nie skusił się na taką przygodę, ale w sumie tym lepiej, bo może kogoś nowego poznać. Pieczenie kiełbasek, pianek, popijać jakieś kolorowe napoje przy ognisku, ktoś gra na gitarze, opowiadanie sobie historii, poznawanie się nawzajem... Tak, to brzmi jak marzenie, ale co jak będzie padać? Namiot może i ich ochroni, ale zawsze umysł płata figle, a chłopak pewnie wtedy będzie się bać... Na co nie pozwoli. Tylko ciekaw był, czy z kimś będzie mieć namiot, bo w końcu nie wszyscy go przyniosą, no lub będą myśleć, że ktoś im użyczy połowę.
Wreszcie... Chłopak jechał autobusem na miejsce spotkania, bo w końcu ono daleko było od jego domu. Szedł powoli na to miejsce, bo w końcu miał dużo czasu, i myśląc że będzie tam sam, pierwszy, zauważył wielki autobus, a nie daleko niego chłopaka na chodniku, z walizką, na której właśnie siedział i gapił się pusto w czarno-niebieskie napisy na autokarze "Do wynajęcia" z napisanym numerem, gdzie dzwonić. Ruszył dalej, a on wciąż blondyna nie zauważył. Gdy był już jakieś dwieście metrów, lekko drgnął i spojrzał na niego, jakby go wyrwał z hipnotyzacji, ewentualnie ze snu, ale tak naprawdę to mocno się zamyślił. Lekko się uśmiechnął, wychylił do niego rękę mówiąc.
Denki - Hej, jestem Kaminari Denki. A ty? - chłopak lubił nowe przyjaźnie i chętnie je zdobywał, zważywszy na to, że niektórzy ludzie lubią porzucać inne znajomości, bądź o nich zapominają, gdyż nie są im tak bliscy ani potrzebni. Chłopaka to bolało... ale po co się przejmować takimi osobami? Dalej żyje, dalej mając przyjaciół, a nowych poznać nic nie zaszkodzi.
Shinso - Hitoshi Shinso. - odpowiedział krótko i lekko złapał za dłoń blondyna, równie lekko ją poruszając i zabrał rękę. Chłopak dał walizkę obok, ściągnął torbę, i dał obok walizki, jak drugi chłopak miał, i czekali...
Blondyn myślał, że Hitoshi zacznie rozmowę, ale najwidoczniej nie. Wreszcie popatrzył na niego, a ten wydawał się jakiś spięty i bawił się nerwowo palcami. Blondyn złapał go za ręce.
Denki - Chłopie, czemu się tak stresujesz? Spokojnie. - lekko się uśmiechnął i puścił jego ręce. Drugi trochę się skrzywił, głośno westchnął, a po jakiejś minucie zaczął mówić.
Shinso - Wybacz, nie umiem w znajomości... - lekko spuścił głowę. Tak, blondyn już się tym przejął, złapał go za policzki i lekko przyciągnął do siebie, aby ten patrzył mu w oczy, gdzie mógł dostrzeć iskierki, nie tylko ekscytacji z wycieczki.
Denki - Więc pozwól mi się wszystkim zająć! Ty nie musisz nic robić! - powiedział głośno i stanowczo, na co fioletowowłosy lekko kiwnął głową i równie lekko się uśmiechnął, cicho dziękując. Miał znajomych, to fakt, ale sam za nimi nie przepadał...
Po pół godzinie byli już wszyscy, spakowali się do autobusu i wyruszyli w długą podróż, z czego zrobili cztery przystanki, a na miejscu byli po czterech godzinach, bądź trochę dłużej. Przez całą drogę, Denki nie zmieniał miejsca, jak to miał w zwyczaju, ale został obok chłopaka i z nim dość dużo riznawial, bo w końcu się nie znali, a trzeba się poznać.
Okazało się, że fioletowowłosy zapomniał o namiocie, a miał zamiar go wziąć.
Denki - Chodź tu, Shinso! - zawierał dość głośno, aby chłopak zwrócił na niego uwagę, i zwrócił, ale inni również, przez co Hitoshiemu zrobiło się niezręcznie, i był lekko zawstydzony.
Shinso - Tak? - spytał, gdy znalazł się wreszcie obok blondyna.
Denki - Pomóż mi, a będziesz spać ze mną w namiocie. - od razu zaproponował, na co chłopak lekko się zaczerwienił. Nigdy też u nikogo nie nocował, co się dziwić.
Shinso - N-no do-obrze. - cicho mruknął pomagając mu. Wpakowali tam swoje rzeczy, bo te namioty nie należały do małych, ale dość dużych, przynajmniej ich, i ułożyli wszystko, aby mieli już gotowe miejsce do spania, wygodne, a rzeczy pod ręką, tak by im nie przeszkadzały.
- Chodźcie pomóc! - krzyknęła jakaś kobieta na polu.
- Trzeba wszystko przygotować na ognisko! - dodała chodząc po naszym małym obozowisku, czy kempingu, trudno to nazwać czymś takim... Chodziła w kółko, drąc się i czekając, aż wszyscy wyjdą.
Denki - Chodź. - powiedział radośnie i podekscytowany tym, że już coś będą robić, i będzie się coś dziać. Pociągnął za sobą kolegę, wyciągając siebie, a potem jego z namiotu.
- Ja mam zapalniczkę. - zaczęła mówić obozowiczka, gdy wszyscy się zebrali.
- Trzeba jeszcze załatwić ludzi, którzy pójdą do sklepu. Droga z tąd na nogach zajmie jakąś godzinę, ale na rowerze znacznie krócej. Są cztery rowery. Nie ma też nigdzie patyków, więc kilka osób weźmie siekiery i będzie rąbać, a inni będą zbierać porąbane patyki. - następnie zaczęła wyznaczać te osoby.
Blondyn z kolegą mieli zbierać patyki. Tak więc zaczęli, gdy tylko patyki zaczęły pojawiać się na ziemi. Tylko że już po paru minutach pojawił się problem... Chłopaki zaczęli się kłócić, a wszyscy na nich patrzeć. Na nieszczęście, Shinsou był blisko nich, a oni trzymali siekierę. Blondyn nie myśląc, rzucił się tam, chcąc ich zatrzymać, ale siekiera już ruszała w ruch, więc rzucił się na chłopaka, odsuwając go. Chwilę potem siekiera poleciała w tym samym kierunku. Wszyscy zaczęli się na tamtą dwójkę wydzierać, nawet kilka dziewczyn, reszta dziewczyn pomogła blondynów i fioletowowłosemu, bo się pokaleczyli patykami. Denki w pewnym momencie zaczął się cicho śmiać.
Shinso - Co cię śmieszy? - spytał uspokajając się i lekko zirytowany jego zachowaniem chłopak, ale był mu bardzo wdzięczny za uratowanie.
Denki - Wybacz. Wiedziałem, że coś się stanie, jakaś akcja, ale nie sądziłem, że coś tak mocnego. - powiedział z cichym śmiechem i podał mu kubek herbaty.
Shinso - Aha... Dzięki. - wziął ją od chłopaka, posłodził se i zaczął powoli sączyć. Już się uspokoił, a gdy wypili wrócili do zbierania patyków, bo ogień zaraz wygaśnie, a mało jest rąk do robienia.
W końcu był wieczór... Wszyscy w kółko przy ognisku, ktoś gra muzykę, pieką pianki i kiełbaski, a nawet chleb, sam lub z serem. To jest życie... Każdy z kimś rozmawiał, ale ta dwójka, Denki oraz Shinso wciąż tylko ze sobą rozmawiają.
Wszyscy zjedli, posprzątali i wpakowali się do swoich namiotów, prawie wszyscy od razu zasypiając na pościelonych łóżkach.
Denki - Szybko! Ruszaj się! - pośpieszał go chłopak, bo też chciał założyć kąpielówki.
Shinso - No już! Mam ubrane kąpielówki, to możesz wejść. - powiedział już któryś raz z rzędu, zirytowany chłopak. Blondyn od razu wszedł i zaczął się rozbierać, aż zatrzymał się na bokserkach. Drugi chłopak pośpiesznie wtedy wyszedł, zawstydzony, i czekał na Denkiego.
Denki - Idziemy! - powiedział wyłaniając się z namiotu. Obydwoje mieli zwiewne koszulki i spodenki, a pod nimi kąpielówki.
Wszyscy razem, całą grupką ruszyli nad wodę, gdzie można było skakać z małego klifu, a nie wyglądał na niebezpieczny, więc każdy z niego skakał, nawet Shinso, ponieważ Denki go namówił i razem skoczyli, ale potem już obydwoje nie skakali.
Potem prawie wszyscy postanowili pójść na spacer, niektórzy woleli posiedzieć już przy ognisku i słuchać jak jakiś typ gra na gitarze, ale oni woleli być z większością i też poszli na spacer, każdy w inne miejsce. Chłopaki specjalnie szli po ścieżce, aby się nie zgubić. Opowiadali sobie różne historie, zwłaszcza te ze szkoły, a czasami z domu lub miasta.
Wrócili do obozowiska po ponad godzinie. Usiedli wraz z innymi, a gdy już wszyscy byli, zaczęli robić gulasz. Każdy sobie sam... A raczej dobierali się w kilka osób, a potem razem robili.
Denki - Zrobimy razem gulasz? - jęknął chłopak do drugiego, bo nie umie gotować, a pomóc mu się przyda.
Shinso - Dzięki, że nie musiałem się pytać. - odparł z lekkim uśmiechem i zaczęli robić, a tutaj to Shinso mógł się wreszcie wykazać. Okazało się, że ich gulasz był najbardziej zjadliwy, bo ciężko jest gotować w takich warunkach, nad prawdziwym ogniskiem. Skoro każdy robi sobie sam... To chłopaki sami zjedli gulasz, a potem poszli spać...
Po kolejnych dwóch dniach, z czego dzisiaj zaczęli iść na zaplanowaną górę, chłopaki byli już tak zbliżeni ze sobą, że to nie pojęte, jak szybko można się do siebie zbliżyć. Nawet Denki był tym faktem zdziwiony, a co dopiero Shinso, chłopak, który nie uważa, że ma jakiś przyjaciół.
W końcu ostatnia noc nadeszła... Wszyscy byli już na dole, gdzie ich obóz się zaczął.
Denki - Dobranoc! - krzyknął do wszystkich. Chłopakowi udało się jeszcze kilka osób poznać. Shinso poszedł za nim, a potem wszyscy inni też ruszali spać.
- Dobranoc Shinso. - powiedział cicho chłopak, zadowolony z wycieczki.
Shinso - Już idziesz spać? - cicho mruknął i położył się dosłownie obok niego, twarzą w jego stronę. Blondyn lekko uchylił oczy.
Denki - Tak... A co? - cicho mruknął, a przez jego nie dbalstwo, obślinił się, na co Hitoshi się zaśmiał i wytarł jego ślinę palcem, po czym go polizał, patrząc w oczy Denkiego.
- Co ty robisz?! - krzyknął zawstydzony, ale nie zerwał się, tylko schował pod kocem. Drugi chłopak zaczął się śmiać.
Shinso - Ej no weź... Wychodź, żesz. Chce ci coś zrobić. - zaczął ciągnąć za jego koc.
Denki - Nie. To co zrobisz będzie nie grzeczne. - odparł lekko wychylając oczy zza koca.
Shinso - No weź... - jęknął patrząc na jego twarz, jak się odkrywa.
- Nie ufasz mi. - blondyn głośno mruknął i wychylił głowę z pod koca.
Denki - I co chcesz zrobić? - cicho spytał, a Shinso pochylił się nad nim i krótko go pocałował.
Shinso - Widzisz? To nic nie grzecznego. - powiedział z śmiechem chłopak, odwrócił się do niego tyłem, położył, zamknął oczy, co świadczy, że idzie już spać.
Denki - Haaa?! Co?! - chłopak złapał się za policzki.
- Powtórz to! No dawaj! - blondyn zaczął go teraz męczyć, bo zachciało mu się na powtórkę, ponieważ spodobało mu się to, ale Shinso był twardy i nie uległ mu, tak więc Denki zasnął na nim, prosząc go, aby ten powtórzył, a potem był cicho, bo spał... No przez chwilę cicho, ponieważ potem zaczął cicho chrapać i mówić coś przez sen.
Denki - Mamo! Mamy gościa! - krzyknął w swoim ganku wpuszczając do niego swojego chłopaka. Dzisiaj zamierzał go przedstawić swojej mamie, której dużo o nim opowiadał, a ich spotkanie było w dość... Typowym miejscu, ale uczucie zrodziło się w wspaniałym i pięknym miejscu, a oni mieli to nawet na pamiątkę, robiąc se dużo zdjęć z przygody.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeśli jest coś nie tak z zachowaniem Shinso proszę pisać. Pierwszy raz nim pisałam i nie mam bladego pojęcia jak on dokładnie się zachowuje dlatego też proszę mną pokierować jeśli jest źle nawet w najmniejszym stopniu
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top