Jak masz na imię?
Opis:
A co gdybyś nagle obudziła się z ogromną pustką w głowie nie pamiętając nawet własnego imienia?
Czy młodej dziewczynie uda się odgadnąć kim jest? dowiedzcie się sami!
Paring:
Naruto x Hinata
6830 słów
~*~*~*~*~*~
Ból. Okropny ból, przeszywający całe moje ciało. Dlaczego go czuję? Otwieram oczy i widzę niebo, zasypane błyszczącymi gwiazdami. Obracam głowę w prawo a moje ciało przeszywa jeszcze większy ból. Widzę trawę i parę drzew a w oddali lekki zarys gór, przebijający się przez mgłę.
Obracam głowę w lewo i widzę drogę. Może ktoś mnie potrącił? Dlaczego nic nie pamiętam? Wyprostowałam głowę znów spoglądając w gwiazdy. Ciekawe ile tu leżałam? Może mnie ktoś szuka? Słyszę jakiś dźwięk, ciche mruczenie. Czy to samochód?
Widzę lekkie światło z każdą sekundą przybierające na sile. Obok mnie coś przejechało. Za małe na samochód, może motor? Kilka metrów dalej zatrzymał się z piskiem opon i zawrócił stając za moją głową.
Zamknęłam powieki bo światło reflektora raziło mnie w oczy. Usłyszałam zbliżające się w moją stronę kroki a później poczułam ciepłą dłoń na policzku.
-Halo? Żyjesz? Słyszysz mnie?- usłyszałam ciepły męski głos i poczułam lekkie poklepywanie w policzek. Uchyliłam lekko powieki i zobaczyłam nieziemsko błękitne oczy.
-Czy ja umarłam?- zapytałam głupio, bo przecież gdybym umarła to raczej nie czuła bym takiego bólu.
-Nie. Na szczęście nie.- powiedział chłopak i uśmiechnął się a mnie od razu zrobiło się cieplej na sercu.
-Możesz się ruszać?- zapytał.
-Nie wiem.- odpowiedziałam i chciałam ruszyć prawą ręką, ale poczułam straszny ból a z moich ust wydobył się jęk. Chłopak spojrzał na moją rękę.
-Czekaj. Nie ruszaj prawą ręką, jest chyba złamana.- powiedział niepewnie. Przekręcam głowę żeby spojrzeć na rękę. Faktycznie, jest wygięta pod jakimś dziwnym kątem. Znowu jęknęłam.
-Leż spokojnie, zadzwonię po pogotowie.- powiedział i wstał. Sięgnął do kieszeni i wyjął z niej telefon po czym wykręcił numer.
-Halo? Dobry wieczór. Potrzebuję karetkę.- usłyszałam jak mówi do słuchawki.
-Ktoś potrącił dziewczynę.- mówił dalej odchodząc ode mnie parę kroków.
-Tak, jest przytomna. -Usłyszałam jeszcze stłumiony głos i ogarnęła mnie ciemność.
~ * ~
Zobaczyłam własne dłonie uderzające w ciemne drzwi za którymi ktoś się ochryple zaśmiał.
-Wypuść mnie!- usłyszałam krzyk. Mój krzyk. I odpowiedź zza drzwi.
-Nigdy stąd nie wyjdziesz.- a zaraz po tych słowach usłyszałam śmiech. Okropny śmiech, od którego włos się jeżył. A w oddali cichy głos.
-Ej. Obudź się! Proszę otwórz oczy!- głos stawał się coraz głośniejszy.
-Zaraz będzie karetka. Otwórz oczy! -Zebrałam całą siłę, jaką w sobie miałam i uchyliłam powieki, widząc wpatrujące się we mnie ze strachem błękitne tęczówki.
-Całe szczęście.- powiedział jakby z ulgą.
-Nie zasypiaj, dobrze? Nie możesz zasnąć. -mówił a ja czułam jak moje powieki stają się ciężkie co chłopak chyba zauważył, bo chwycił mnie lekko za ramiona.
-Popatrz na mnie. -Powiedział wystraszonym głosem. Nie dziwie się. Na pewno nie codziennie ktoś umierał na jego oczach.
Spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się blado do niego a on niepewnie odwzajemnił uśmiech. Przeszył mnie dziwny dreszcz.
-Jak masz na imię?- zapytał. Zapadła cisza, zastanawiałam się co mu odpowiedzieć bo mimo tego, że bardzo chciałam, nie potrafiłam.
-Ja... nie pamiętam. -Wydusiłam w końcu i zobaczyłam jak posmutniał, ale za moment uśmiech znowu zagościł na jego twarzy.
-Jak nie pamiętasz, to nadamy Ci nowe imię. Jakie byś chciała? -Zapytał a ja poczułam jak moje powieki znowu chcą się zamknąć.
-Nie, proszę, nie zasypiaj! -Powiedział błagalnym głosem a ja resztką siły zmusiłam się żeby otworzyć oczy i delikatnie się uśmiechnęłam.
-To może ja wybiorę dla Ciebie imię co? -Zapytał a ja lekko kiwnęłam głową.
-Hmm... Może: Tsuki (szczęście) -Powiedział i uśmiechnął się do mnie.
-Skoro tu leżę, to nie bardzo pasuje.- powiedziałam cicho zastanawiając się czy mnie w ogóle usłyszał.
-Taa... wymyśle coś lepszego.- powiedział i oderwał na chwilę wzrok ode mnie i popatrzył na niebo.
-Wiem!- powiedział znowu patrząc mi w oczy.
-Znalazłem Cię pod takim niebem, -uniósł dłoń pokazując gwiazdy
-Więc niech będzie: Hoshizora (gwieździste niebo) może być? -Uśmiechnęłam się słabo i lekko kiwnęłam głową. Usłyszałam sygnał karetki a oczy znowu mi się zamknęły.
-Ej, patrz na mnie. Już jadą. Za chwilę się Tobą zajmą i wszystko będzie dobrze. -Spojrzałam na niego i poczułam coś dziwnego. Sama nie wiem co.
Jak mnie wsadzą do tej karetki to pewnie już nigdy go nie zobaczę. Ale ja muszę Go jeszcze zobaczyć! Miałam dziwne wrażenie, że ten chłopak może odegrać ważną rolę w moim życiu.
Sygnał karetki stawał się coraz głośniejszy.
Nie mogę pozwolić żeby odjechał! Moja zdrowa ręka nieświadomie złapała go za nadgarstek.
-Nie zostawiaj mnie samej.- wyszeptałam.
-Nie martw się, karetka za chwilę tu będzie.- powiedział spoglądając za siebie czy już ją może widać. Nie zrozumiał o co mi chodzi...
-Nie zostawiaj mnie z nimi samej.- powiedziałam na ostatkach sił a on spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.
-To są lekarze, oni Ci pomogą. -Powiedział.
-Nie chcę być tam sama. -Powiedziałam i usłyszałam jak karetka zatrzymuje się parę metrów ode mnie.
To dziwne uczucie, które mówiło mi, że jak pozwolę mu odjechać, to już nigdy nie będę szczęśliwa- przerażało mnie. Nie wiem co wtedy pomyślał, ale chyba domyślił się, że się boję bo poczułam jak odwzajemnia uścisk i usłyszałam.
-Nie martw, się będę tuż za karetką. -Usłyszałam jego ciepły głos i wtedy podeszła do mnie dziewczyna. Popatrzyła na mnie zielonymi oczami.
-Możesz się ruszać? Co cię boli?- usłyszałam, ale poczułam, że już nie mam siły. Osunęłam się w ciemność.
~ * ~
Otworzyłam oczy i zobaczyłam biały sufit. Szpital? Pomyślałam. Chciałam się unieść na łokciach, ale poczułam coś ciężkiego na prawej ręce spojrzałam w dół i zobaczyłam gips od nadgarstka do łokcia.
Westchnęłam ciężko i obróciłam się na bok bo czułam, że bolą mnie plecy. Myślałam o chłopaku który mnie uratował. O jego błękitnych oczach. Pewnie pomyślał że jestem stuknięta i zwiał przy najbliższej okazji.
Leżałam tak przez jakiś czas, sama nie wiem ile mogło minąć. W pewnej chwili drzwi się otworzyły a do pomieszczenia weszła dziewczyna o różowych włosach i zielonych oczach, chyba ta sama która przyjechała po mnie karetką.
-O... obudziłaś się już? -Zapytała a ja tylko uśmiechnęłam się do niej słabo.
-Twój chłopak prosił żebym ci przekazała tą kartkę. -Powiedziała wyciągając z kieszeni małą poskładaną karteczkę.
-To nie mój chłopak. Ale dziękuję.- powiedziałam wyciągając kartkę z jej dłoni i chciałam ją przeczytać, ale mi przerwała.
-Później przeczytasz, teraz muszę zadać Ci kilka pytań. -Powiedziała, więc zmięłam kartkę w dłoni i popatrzyłam na nią pytająco.
-Jak się nazywasz? -Zapytała włączając długopis nad jakimiś kartkami. Westchnęłam i spojrzałam na nią przepraszająco.
-Nie pamiętam. -Powiedziałam smutno.
-Nie pamiętasz?- Zdziwiła się.
-Nie pamiętam.- Powtórzyłam głupio
-Nic. Kompletnie nic nie pamiętam... -powiedziałam i z bezsilności zakryłam twarz zdrową ręką.
-To w takim razie ta rozmowa nie ma sensu.- powiedziała wstając
-Nie martw się. Dowiemy się kim jesteś.- powiedziała jeszcze zanim zostawiła mnie samą.
Westchnęłam ciężko i otworzyłam kartkę na której było napisane:
Wiem, że powiedziałem, że zostanę z Tobą
ale straciłaś przytomność a ja musiałem coś
załatwić. Ale obiecuję, że jak będę mógł to
przyjadę do Ciebie. Cierpliwie na mnie czekaj
Do zobaczenia niedługo.
Naruto.
Uśmiechnęłam się do siebie. Złożyłam kartkę i włożyłam ją pod poduszkę. Czyli jednak nie pomyślał, że jestem nienormalna. Naruto, fajne imię. Pomyślałam i znowu osunęłam się w ciemność.
~ * ~
Śmiech. Znowu słyszę ten okropny śmiech i mój własny krzyk:
-Co ja ci takiego zrobiłam? Wypuść mnie proszę!- widziałam ciemne ściany i otwierające się drzwi, przez które wchodzi mężczyzna bez twarzy. Podchodzi do mnie, łapie za nadgarstki i przyciska do ściany.
-Nie! Błagam nie rób tego!- słyszę własny krzyk, ale słyszę coś jeszcze. Jakiś ciepły głos w oddali.
-Hej. Obudź się!- głos był coraz mocniejszy a ja zorientowałam się, że to co teraz widzę to tylko sen. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jego błękitne tęczówki wpatrzone we mnie.
-Wszystko w porządku?- zapytał.
-To tylko sen.- powiedziałam bardziej do siebie niż do niego. Podniosłam zdrową rękę i otarłam mokre od potu czoło i podpierając się o nią usiadłam na łóżku.
Uśmiechnął się do mnie więc odwzajemniłam gest, ale chyba nie był za bardzo udany bo chłopak zapytał niepewnie.
-Coś złego ci się śniło?- spojrzałam na niego i przeszył mnie dziwny dreszcz. Co to za uczucie?
-Tak... to z pewnością nie był przyjemny sen. Ale nie jestem do końca pewna, czy to był sen... -powiedziałam patrząc w przestrzeń.
-Wspomnienie? Opowiesz mi? -zapytał zaciekawiony.
-C...co? Yyy... ja... -nie wiem czemu zabrakło mi słów.
-Nie denerwuj się tak. Jak nie chcesz to nie mów. -powiedział ciepło. A ja nabrałam parę głębokich oddechów. Zamknęłam oczy i zaczęłam mówić.
-Byłam zamknięta w jakimś ciemnym pokoju, słyszałam jak ktoś za drzwiami się śmieje, krzyczałam żeby mnie wypuścił. Wtedy drzwi się otworzyły i wszedł do środka, złapał mnie za ręce, przycisnął do ściany...- poczułam jak po policzku płynie mi łza, otworzyłam oczy i szybko wytarłam ją rękawem.
Spojrzałam na niego. W jego błękitnych oczach zobaczyłam smutek i złość? Nie. On nie był zły, był wściekły. Zmieszałam się, nie wiedziałam dlaczego się tak wściekł, przecież sam prosił żebym mu opowiedziała.
-Jak wyglądał ten człowiek?- zapytał przez zaciśnięte zęby.
-Ja... Nie wiem, nie widziałam twarzy. -powiedziałam niepewnie.
-Nie martw się. Znajdę go. Zapłaci za to co ci zrobił! -zdziwiłam się. Nie jest mi nic winien, a składa takie obietnice?
-Ale... Naruto, nawet nie wiesz kim jest i czy w ogóle istnieje. Przecież to mógł być tylko zwykły koszmar senny. Każdy je miewa.- powiedziałam niepewnie.
-Dowiem się kim jesteś. Znajdę tego człowieka i nie daruje mu tego co Ci zdobił.- powiedział z powagą.
-Czemu Ci na tym zależy? Przecież mnie nie znasz. Nic mi nie jesteś winien. Policja może się tym zająć.- powiedziałam patrząc w jego zawzięte oczy i zauważyłam w nich lekki zarys zmieszania.
-Nie wiem czemu, ale czuję, że ja muszę to zrobić.- powiedział i zamilkł. Siedzieliśmy przez kilka minut w ciszy którą przerwała pielęgniarka
-Witaj. Jak się czujesz?- zapytała.
-Lepiej, dziękuję.
-Jest piękna pogoda myślę, że dobrze by Ci zrobił spacer. Jeśli kolega się nie śpieszy oczywiście.- powiedziała spoglądając na Natuto.
-Nie. Jasne, że nie. Zaraz ją zabiorę.- powiedział z uśmiechem na twarzy. Pielęgniarka uśmiechnęła się do mnie.
-Zaraz przyniosę ci ubranie.- powiedziała i wyszła a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że przebrali mnie w szpitalną koszulę. Zawstydzona podciągnęłam kołdrę wyżej, czego blondyn chyba nie zauważył.
-To co, chcesz iść?- zapytał uśmiechając się do mnie.
-Tak, mogę iść, może spotkam po drodze kogoś, kto mnie zna. -powiedziałam sama w to nie wierząc.
Po kilku minutach pielęgniarka przyniosła moje ubranie. Było czyste i pachniało więc z pewnością je wyprali. To miłe z ich strony. Pomyślałam spoglądając za wychodzącą pielęgniarką.
-Poczekam na korytarzu.- powiedział chłopak wstając. Kiwnęłam tylko głową i poczekałam aż zamknie za sobą drzwi.
Ubrałam się z małym trudem gdyż gips na ręce uniemożliwiał mi normalne ubranie się i wyszłam z pokoju. Zobaczyłam, że stoi przy wysokim blacie, za którym siedziała ta sama pielęgniarka, która przyniosła mi ubranie i z nią rozmawia.
Poczułam dziwne ukłucie w sercu. Co to jest? Pomyślałam, ale moim myślom nie pozwolił płynąć dalej Naruto, który odwrócił się w moją stronę. Uśmiechnął się do mnie szeroko.
Podszedł do mnie i wyciągnął do mnie ramie jak to robili ludzie w starych filmach. Filmach? Skąd wiem że tak robili w filmach? Przecież nie pamiętam, żebym jakiś oglądała... przeszło mi przez głowę, ale nie myśląc nad tym długo złapałam rękę Naruto i poszliśmy na spacer.
Chodziliśmy po parku omijając biegające dzieciaki. Wsłuchując się w śpiew ptaków, szczekanie psów i krzyków dzieci.
-Ganiasz!
-Nie! Ty ganiasz!
-8, 9, 10, szukam!
Krzyczały jeden przez drugiego. Gdzieś na innej ścieżce biegają jakieś dwie kobiety rozmawiając a kawałek za nimi młody chłopak ze słuchawkami na uszach, ale po krótkiej chwili je wyprzedził biegnąc w naszą stronę.
Odwróciłam głowę żeby zobaczyć co dzieje się z drugiej strony. Jakaś para siedziała na trawie obściskując się a kilka metrów od nich młoda dziewczyna wystawiała nogi na promienie słońca.
-Narutooo!!- usłyszałam czyjś krzyk i razem z blondynem odwróciliśmy głowy w stronę krzyku. Zobaczyłam jak chłopak, który wyprzedził wcześniej dwie biegające panie zbliża się do nas zdejmując słuchawki z uszu.
-O! Się masz Lee?- powiedział Naruto patrząc na chłopaka z uśmiechem.
-A biegam sobie, a Ty... znaczy Wy co porabiacie?- zapytał spoglądając na mnie z zaciekawieniem.
-Spacerujemy sobie. To jest Hoshizora. Moja nowa koleżanka.- powiedział Uśmiechając się a ja wystawiłam dłoń żeby się przywitać.
-Rock Lee! Miło cię poznać.- powiedział ściskając moją dłoń.
-Ciebie też.- powiedziałam niepewnie.
-Słuchaj Naru! Pan „poważny" mówił, że jak cię spotkam, to żebym przekazał, żebyś do niego wpadł bo ma ważną sprawę.- powiedział Lee.
-A co on telefonem nie potrafi się obsłużyć?- zaśmiał się Naruto.
-Kasy jak zwykle nie ma na koncie.- powiedział Lee wykonując kilka przysiadów.
-A, no tak. Ok zadzwonię do niego.- powiedział Naruto.
-Dobra, ja lecę póki płonie we mnie siła młodości!- krzyknął i pobiegł zakładając na uszy słuchawki. Naruto uśmiechnął się zanim i spojrzał na mnie.
-Nie pogniewasz się jak zadzwonię?- zapytał.
-Jasne, że nie.- powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie. Wyciągnął telefon z kieszeni, wykręcił numer i przyłożył słuchawkę do ucha a po chwili się do niej odezwał.
-Cześć! Spotkałem Lee. Mówił, że coś chciałeś... ale teraz? Nie może to poczekać ze dwie, trzy godzinki?... Tak, jestem zajęty... Wszystko musisz wiedzieć?... Ze znajomą na spacerze... No dobra... w parku... no nara...- rozłączył się i schował telefon do kieszeni a z jego miny wywnioskowałam, że nie jest zadowolony z faktu, że zadzwonił do kolegi.
-Coś się stało?- zapytałam niepewnie.
-Kumpel uparł się, że musi teraz ze mną pogadać.- powiedział zły.
-To idź do niego a ja wrócę do szpitala.
-Nie. Przyjdzie tutaj.- powiedział rozglądając się dookoła.
-Szukasz czegoś?- zapytałam.
-Tak. Ławki żeby usiąść, ale jak zwykle wszystkie zajęte.- powiedział dalej się rozglądając.
-To nic, trawa też jest spoko.- powiedziałam i poczułam ciepło na policzkach więc się odwróciłam, przeszłam kilka kroków i usiadłam na trawie. Naruto poszedł za mną i usiadł naprzeciwko mnie.
-Co to za kolega? Długo się znacie, jeśli mogę zapytać?- powiedziałam żeby przerwać ciszę.
-W sumie to nie długo. Przeprowadził się tu jakieś cztery-pięć miesięcy temu z rodziną a kilka dni po przyjeździe zniknęła jego kuzynka u której mieszkał.
-Czemu mieszkał u kuzynki?
-Jak był mały miał zostać u nich na kilka dni, bo jego rodzice mieli ważne spotkanie gdzieś daleko a nie chcieli żeby opuszczał zajęcia w szkole i niestety ich samolot się rozbił. Wtedy wujostwo go adoptowało i został już z nimi. Bardzo się zżył z nimi a najbardziej ze swoją starszą kuzynką a ta nagle zniknęła.- mówił Naruto ze smutną miną.
-Biedny- szepnęłam.
-O! Właśnie idzie. Poczekasz chwilę?- zapytał wstając. Kiwnęłam tylko głową a on się oddalił kawałek. Podniosłam głowę do góry kierując twarz na promienie słońca. Zamknęłam oczy czując przyjemne ciepło.
-Naruto musisz mi w czymś pom... kto to jest?- usłyszałam męski głos. Przeszedł mnie dreszcz, sama nie wiem dlaczego.
-Znajoma, przecież mówiłem Ci, że nie jestem sam.- powiedział Naruto. Usłyszałam, że podchodzą do mnie.
-Neji, o co Ci chodzi?- usłyszałam głos Naruto za moimi plecami, więc się odwróciłam. Przede mną stał chłopak z długimi ciemnymi włosami luźno związanymi w kitkę i białymi oczami. Miałam wrażenie że dobrze znam te oczy ale nie wiedziałam skąd.
-Hinata- szepnął a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
-Neji?- powiedział Naruto, ale chłopak nie zwrócił na niego uwagi tylko znowu szepnął klękając przede mną.
-Hinata...- O co mu chodzi? Przeszło mi przez głowę.
-Neji!- powiedział ostro Naruto chłopak oderwał ode mnie wzrok i wściekle popatrzył na blondyna.
-Jesteś pewny że to ona?- zapytał Naruto. O co im kurde chodzi?
-Myślisz, że mógł bym ją z kimś pomylić?- zapytał wściekle i znowu spojrzał na mnie.
-Hinata czemu nic nie mówisz? Powiedz coś.- mówił do mnie a mnie zatkało, nie wiedziałam co mam powiedzieć, wystraszyłam się.
A jak to ten człowiek z moich snów? Przeszło mi przez głowę. Naruto chyba to zauważył bo złapał chłopaka za ramię, podniósł i obrócił tak, żeby patrzył na niego.
-Co ty kur...- zaczął chłopak ale Naruto mu przerwał.
-Uspokój się dobra? Wystraszyłeś ją nie widzisz?
-Widzę właśnie, ale dlaczego?- zapytał chłopak spoglądając na mnie.
-Ona nic nie pamięta... znalazłem ją wczoraj na drodze, ktoś musiał ją potrącić. Chyba straciła pamięć.- powiedział Naruto, a chłopak złapał się załamany za głowę.
Widziałam jak kolana się pod nim uginają i znowu klęknął przede mną. Naruto też usiadł spoglądając, to na moją zdziwioną minę to, na załamanego kolegę, po czym się odezwał.
-Hoshizora?- spojrzałam na niego więc kontynuował.
-To jest Neji Hyuga. Jesteś jego kuzynką.- patrzyłam na niego i nie wiedziałam co mam powiedzieć. W gardle utkwiła mi wielka gula, wtedy odezwał się Neji.
-Przepraszam, nie chciałem Cię przestraszyć. Nie wiedziałem, że nic nie pamiętasz.- powiedział patrząc na mnie smutnymi oczami.
-Nie szkodzi.- powiedziałam tak cicho, że sama się ledwo usłyszałam.
-To skoro już wiemy jak naprawdę masz na imię, to może będziemy tak do ciebie mówić dobrze?- zapytał z lekkim uśmiechem Naruto, a ja tylko kiwnęłam głową.
Nastała dość krępująca cisza. W głowie mi się kotłowały różne myśli, których nie mogłam poukładać w całość. Nie mogąc znieść tej sytuacji odezwałam się.
-Ja... chyba chciała bym już wrócić- powiedziałam cicho zwracając na siebie uwagę obu chłopców. Naruto uśmiechnął się do mnie.
-Jasne- powiedział po czym zwrócił się do Neji'ego
-Poczekaj na mnie, odprowadzę Ją do szpitala i wrócę, to pogadamy.- chłopak tylko kiwnął głową i spojrzał na mnie smutno.
-No to cześć.- powiedziałam niepewnie, nie bardzo wiedząc jak mam się zachować. Uśmiechnął się blado.
-Tak. Cześć.- odpowiedział. Odwróciłam się i przeszłam dwa kroki i usłyszałam głos chłopaka.
-Hinata?- odwróciłam się patrząc na niego.
-Cieszę się, że w końcu się znalazłaś.- powiedział niepewnie. Uśmiechnęłam się do niego tylko, bo nie wiedziałam co innego mogła bym zrobić, odwróciłam się i poszłam w stronę szpitala, a Naruto ruszył za mną.
Szliśmy w ciszy. W głowie miałam tysiąc myśli na minutę i nawet nie zauważyłam kiedy doszliśmy do mojego pokoju. Naruto już otwierał drzwi. Weszłam do środka, usiadłam na łóżku i wpatrzyłam się w swoje buty.
Pięć miesięcy. Tyle czasu mnie przetrzymywano... przeszło mi przez głowę. Neji... myśli zeszły na inny tor. Pięć miesięcy mnie nie widział a mimo to mnie poznał i to patrząc tylko na moje plecy... jak bliskie były nasze relacje? Dlaczego w ogóle zniknęłam z ich życia? Uciekłam czy może mnie porwano?
Głowa mnie rozbolała od kłębiących się w niej myśli. Podniosłam zdrową rękę i położyłam ją na czole przymykając oczy.
-Hinata?- moje myśli przerwał łagodny głos blondyna. Spuściłam rękę i spojrzałam na niego.
-Czy wszystko w porządku?- zapytał z troską w głosie.
-Próbuję sobie coś przypomnieć, ale nie potrafię.- powiedziałam załamana.
-Nie martw się. Nie jestem lekarzem, ale jestem pewien, że żeby wróciły wspomnienia potrzeba czasu. W końcu sobie przypomnisz.- powiedział i uśmiechnął się do mnie a ja odwzajemniłam uśmiech.
-Masz rację, kiedyś mi się przypomni.- powiedziałam i zapadła chwila ciszy.
-Chcesz może porozmawiać z Nejim? Mogę go zawołać.-przerwał ciszę Naruto.
-Nie. Na dziś mam chyba dość wrażeń.- odpowiedziałam.
-Dobrze. To może powiem, żeby jutro przyszedł z Twoimi rodzicami?-dopytywał dalej a ja podciągnęłam nogi pod brodę i objęłam je rękami z małym wysiłkiem, zważając na to, że na jednej ręce miałam gips.
-Naruto...- zaczęłam niepewnie- ja boje się... nie wiem czemu stamtąd zniknęłam... ten człowiek bez twarzy... a jak ja od nich uciekłam?- mówiłam urywanymi zdaniami a w wyobraźni znów zobaczyłam to co we śnie.
Nie chce tego widzieć! Krzyczał mój umysł. Strach opanował moje ciało. Zatkałam rękami uszy i zaczęłam się kiwać do przodu i do tyłu. Słyszałam swój szloch. Poczułam rękę na ramieniu. Instynktownie odskoczyłam do tyłu.
Przede mną stał Naruto. Wiedziałam to, ale moja wyobraźnia podsuwała mi inny obraz. Biały szpitalny pokój nagle zamienił się w ciemną piwnice a przede mną stał człowiek bez twarzy. Czego go nie widzę? Czemu zamiast twarzy ma czarną plamę?
Czułam jak się trzęsę z przerażenia, słyszałam w oddali głos Naruto próbującego mnie jakoś uspokoić, ale nie potrafiłam się uspokoić. Moja wyobraźnia nie chciała przestać pracować.
Mężczyzna złapał mnie za nadgarstki i popchnął na brudny materac siadł na mnie okrakiem i uderzył w twarz.
-Uspokój się bo będzie bolało.- słyszałam jego ochrypły głos.
-Zostaw mnie!- usłyszałam swój krzyk, ale wiedziałam, że nie tylko w wyobraźni krzyczałam. Naruto też to słyszał, ale nie potrafiłam przestać, moje ciało samo reagowało, jakbym przez długi czas tylko to robiła.
-Hinata! Proszę, ocknij się! Tutaj jesteś bezpieczna!- słyszałam stłumiony krzyk blondyna. Chciałam! Naprawdę chciałam się z tego obudzić, ale nie wiedziałam jak.
-Naruto, tak?- usłyszałam kobiecy głos
-Złap ją mocno za rękę.- poczułam jak ktoś mnie trzyma a później ukłucie w ramię i już po chwili strach zaczął mnie opuszczać. Obraz zniknął a ja poczułam spokój. Ktoś mnie przykrył.
-Teraz powinna się uspokoić. Widać miała naprawdę ciężkie chwilę zanim straciła pamięć.- usłyszałam ten sam kobiecy głos a później zamykanie drzwi. Poczułam jak ktoś delikatnie głaszcze mnie po głowie.
-Znajdę tego skurwiela i go wypatroszę. Obiecuję, zapłaci za to, co Ci zrobił.- usłyszałam głos Naruto. Chciałam otworzyć oczy i podziękować za te słowa, ale nie mogłam, powieki były za ciężkie.
-Halo? Możesz iść do domu, nie przyjdę...-Rozmawia przez telefon?
-Nie mogę. Dostała ataku, chcę przy niej zostać... Jak chcesz, dostała leki i śpi... Ok, pokój siódmy.- zapadła cisza a ja zaczęłam robić się senna. Po chwili usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju.
-Co się stało?- usłyszałam zmartwiony głos Neji'ego.
-Chciałem ją namówić do rozmowy z Tobą i rodzicami. Powiedziała, że się boi, że nie wie dlaczego zniknęła z waszego domu, że może uciekła...- Naruto zrobił pauzę.
-Neji, ją ktoś bardzo skrzywdził, zaczęła się cała trząść, straciła kontakt a jak położyłem jej rękę na ramieniu żeby ją uspokoić, odskoczyła ode mnie i zaczęła krzyczeć żeby ją zostawić. Możesz mi powiedzieć co się u was w domu działo?- powiedział Naruto a ja wyczułam w jego głosie złość.
-Naru, chyba nie chcesz powiedzieć, że mnie podejrzewasz?- zapytał. zdenerwowany chłopak.
-Przecież nie mógł bym jej nic zrobić. Opowiadałem Ci przecież jak się zżyliśmy. To Ona pomogła mi się pozbierać po śmierci rodziców.- mówił Neji.
-Ty może nie, ale nie znam Twojego wujka. Nie wiem jakim jest człowiekiem.- mówił dalej Naruto.
-Mylisz się. On ją kocha, nie skrzywdził by jej.- powiedział Neji.
-A masz pewność? Na pewno nie raz zostawała bez Ciebie w domu.
-Mam, Naruto. Do tej pory przyłapuje go jak przysypia w gabinecie z głową na jej zdjęciu i nie raz widziałem na nim krople zaschniętych łez. Ona nie uciekła, ją ktoś porwał. To ten gnój musiał jej to robić! Jak dowiem się kim jest to znajdę go choćby na końcu świata i będzie żałował, że się urodził.- słowa Neji'ego stawały się coraz bardziej odległe aż w końcu pogrążyłam się w kompletnej ciszy.
~ * ~
-Mamusiu? Kiedy ona się obudzi?- usłyszałam w oddali dziewczęcy głos.
-Nie wiem skarbie, jest bardzo zmęczona. Dużo przeszła ostatnio.- odpowiedziała jej jakaś kobieta.
-Może pójdziesz jej coś kupić? Może jak się obudzi, będzie jej się chciało jeść albo pić?-usłyszałam gruby męski głos i ciarki przeszły mi po plecach. Znowu zobaczyłam ciemną postać, ale tym razem udało mi się wyrzucić ją z głowy.
Dziewczynka chyba wyszła, bo usłyszałam otwieranie i zamykanie drzwi. Z lekkim trudem otworzyłam oczy. W pierwszej chwili zobaczyłam tylko biały sufit, ale już za chwilę zobaczyłam kobietę. Jej długie granatowe włosy były w nieładzie, jakby wyszła z domu i nie zdążyła się uczesać.
Stała przodem do okna a kawałek dalej na krześle siedział mężczyzna. Podniosłam się lekko na zdrowej ręce a skrzypienie łóżka spowodowało, że kobieta się odwróciła. Jej zaczerwienione oczy wpatrzyły się we mnie.
Byłam pewna, że ta kobieta jest mi bliska, ale nie potrafiłam sobie jej przypomnieć. Gdy zobaczyła, że się obudziłam w jej oczach zabłyszczały łzy a na ustach zagościł uśmiech. Bez słowa podeszła do mnie i mnie przytuliła.
Nie wiedziałam co mam zrobić, czułam się nieswojo. Nie wiedziałam kim jest a ona mnie przytulała. I nie było to takie przytulanie, jakim obdarzają się przyjaciółki na powitanie. To było pełne uczuć: tęsknoty, miłości i ciepła. Nie umiałam tego opisać. Odchrząknęłam a ona odsunęła się na odległość ramion.
-Nareszcie Cię znaleźliśmy.- powiedziała łagodnym głosem
-Policja już straciła wiarę, że się odnajdziesz, ale ja zawsze wierzyłam, że do nas wrócisz.- mówiła z łzami w oczach.
-Ja przepraszam, ale nie pamiętam pani.- powiedziałam nieśmiało. Nie chciałam jej zrobić przykrości, ale nie potrafiłam już wytrzymać jej dotyku. Kobieta zdjęła ręce z moich ramion i przykucnęła przy łóżku a po policzkach spłynęły jej łzy.
-Lekarze mówili, że straciłaś pamięć, ale mama z tęsknoty nie mogła Cię nie przytulić.- powiedział mężczyzna z uśmiechem a ja zaczęłam się trząść ze strachu. Znowu przed oczami widziałam człowieka bez twarzy.
-Coś się stało?- zapytał mężczyzna widząc co się ze mną dzieje.
-Odejdź... zostaw...- wyrwały mi się słowa, tak często mówione w ostatnim czasie. Do pokoju ktoś wszedł.
-Co jej pan zrobił?- usłyszałam znajomy głos.
-Nic.- powiedział przestraszony mężczyzna.- chciałem z nią tylko porozmawiać.- usłyszałam kroki.
-Hoshizora, popatrz na mnie.- usłyszałam ciepły głos Naruto. Spojrzałam na niego, uśmiechał się do mnie.
-Jestem tu. Nic Ci przy mnie nie grozi, wiesz?- zapytał cicho a ja tylko kiwnęłam głową. Pomału zaczęłam się uspokajać. Wdech i wydech, tu jestem bezpieczna.
Powtarzałam w myślach patrząc w błękitne oczy klęczącego przy moim łóżku blondyna. Nagle poczułam, że chciała bym żeby mnie przytulił. To było dziwne. Ufałam mu bardziej niż moim rodzicom, mimo że wcale nie znałam go długo.
-N...naruto?- powiedziałam cicho.
-Tak?- zapytał z delikatnym uśmiechem.
-Mógł byś mnie przytulić?- zapytałam nieśmiało.
-Jasne. Jeśli chcesz.- powiedział a ja kiwnęłam głową. Podniósł się z podłogi usiadł na łóżku i delikatnie mnie przytulił. Po chwili uspokoiłam się całkiem i delikatnie go od siebie odsunęłam.
-Dziękuję.- powiedziałam cicho a on się do mnie uśmiechnął.
-Pamiętasz tych ludzi?- zapytał zerkając na kobietę i mężczyznę. Pokręciłam przecząco głową a w oczach zaczęły zbierać mi się łzy.
-Hej! Spokojnie, nie przejmuj się, to przyjdzie z czasem.- zaczął mnie pocieszać. Kiwnęłam tylko głową zrezygnowana. Do pokoju weszła dziewczynka w towarzystwie Neji'ego.
-Hina!- Krzyknęła i chciała do mnie podbiec, ale mężczyzna ją zatrzymał.
-Ona nas nie pamięta.- powiedział a ja przyjrzałam się dziewczynie. Nagle zabolała mnie głowa, położyłam na niej zdrową rękę i nagle przez myśli zaczęły przelatywać mi jakieś obrazy.
Jakbym oglądała stare zakurzone zdjęcia. Wspólne zabawy na dworze, jej urodziny i trzymany przeze mnie tort, ja ucząca ją pisania. Pisania jej imienia.
-Hanabi?- powiedziałam cicho a wszyscy spojrzeli na mnie zdziwionym wzrokiem. Na ustach dziewczyny zagościł szeroki uśmiech.
-Pamięta mnie! Puść!- krzyknęła dziewczyna do mężczyzny. Dziewczyna podbiegła do mnie rzucając mi się na szyję.
-Hinatka! Nawet nie wiesz jak strasznie tęskniłam.- mówiła wtulając się we mnie a ja nie miałam odwagi jej odsunąć od siebie.
Naruto chyba to zauważył, bo położył jej dłoń na ramieniu. Hanabi odsunęła się ode mnie patrząc na niego pytająco.
-Co pamiętasz?- zapytał mnie z delikatnym uśmiechem.
-Ja... widziałam tylko jak Cię huśtam i uczę pisać.- zwróciłam się do dziewczyny.
-Czyli dalej nic nie pamiętasz?- zapytał zrezygnowany a ja tylko kiwnęłam głową. Chłopak westchnął cicho.
-Przepraszam.- szepnęłam nieśmiało.
-Nie przepraszaj. To nie twoja wina. Rozmawiałem z pielęgniarką. Mówiła, że jak ktoś przeżyje traumę to czasem traci pamięć, ale po jakimś czasie to wróci.- powiedział i uśmiechnął się a ja odwzajemniłam uśmiech.
-A wiesz, co jest najlepsze na odzyskanie pamięci?- zapytał a ja pokręciłam głową.
-Najlepsze jest, gdyby ktoś Ci przypomniał co się działo w Twoim życiu, dlatego zostawię Cię z rodziną. Niech Ci coś opowiedzą.- powiedział i wstał a ja spanikowałam.
Nie chciałam zostać z nimi sama. Nie znałam ich a jego już tak. Uratował mnie. Tylko jemu na razie ufałam. Złapałam go za nadgarstek.
-Nie zostawiaj mnie proszę.- szepnęłam cicho błagalnym głosem. Naruto kucnął koło mojego łóżka i spojrzał mi w oczy.
-Dobrze, zostanę. Powiem tylko coś Twojemu tacie i Neji'emu dobrze?- ja tylko kiwnęłam głową a on wstał i podszedł do mężczyzny i kiwnął na Neji'ego, żeby też podszedł.
-Rozmawiałem z pielęgniarką na temat Hinaty.- zaczął blondyn cicho, ale ja wszystko słyszałam.
-Po jej ataku wywnioskowała, że Hinata była bita i gwałcona, więc jak chcecie żeby się was nie bała, to nie możecie stać nad nią. Zawsze siadajcie albo kucajcie.- powiedział poważnym głosem.
-Zabije tego gnoja, co ją tak skrzywdził.- powiedział wściekłym głosem mężczyzna a mnie przeszły ciarki. Zobaczyłam kolejne stare zdjęcie w mojej wyobraźni.
Siedziałam u niego na kolanach wtulona w jego klatkę a on jedną ręką głaskał mnie po głowie a w drugiej trzymał książkę, którą mi czytał.
-Tato?- powiedziałam a oczy wszystkich mężczyzn skierowały się na mnie.
-Nie musisz... teraz już jest dobrze prawda?- zapytałam spuszczając wzrok. Mężczyzna zrobił dwa kroki w moim kierunku i kucnął kawałek od łóżka.
-Tak, kochanie. Już jest dobrze. Już nikt Ci nic nie zrobi, obiecuję.- mówił łagodnym głosem a ja zobaczyłam kolejne zdjęcie. Tata, Neji i ja rzucaliśmy się poduszkami a Mama i Hanabi nakładały do stołu. Łza spłynęła mi po policzku.
-Czy... mogę się przysunąć bliżej?- zapytał a ja pokiwałam głową. Mężczyzna przysunął się do mnie a ja nieświadomie spuściłam stopy na podłogę i objęłam go a on mnie. Po chwili odsunęłam się od niego.
-Dziękuję.- wyszeptałam i odwróciłam się w stronę mamy i Hanabi wstałam, podeszłam do nich i przytuliłam.
-Nie pamiętam was, ale mam w głowie jakieś obrazy, jakieś skrawki pamięci może? Nie wiem, ale chciałabym przypomnieć sobie resztę.- powiedziałam uśmiechając się do mamy a ona kiwnęła głową.
Spojrzałam na Neji'ego chciałam podejść też go przytulić. Zrobiłam krok w jego stronę.
-Nie musisz, nie lubię przytulanek.- powiedział jakby wiedząc co chcę zrobić i uśmiechnął się do mnie a ja do niego. Podałam mu tylko rękę, którą uścisnął.
Wróciłam na łóżko. Z jednej strony na łóżku siadła mama z drugiej Hanabi. Tato i Neji siedli na krzesłach przy łóżku a Naruto na parapecie. Mama zaczęła opowiadać historię mojego życia.
Co jakiś czas dodawała coś Hanabi a czasem Neji, tato tylko słuchał i co jakiś czas się uśmiechał. Po godzinnych opowieściach, po których nie przypomniało mi się nic więcej, do pokoju weszła pielęgniarka.
-Dzień dobry.- zwróciła się do rodziców na co oni kiwnęli głowami.
-Widzisz? Jeden spacer i od razu tyle gości,- powiedziała do mnie z uśmiechem, który odwzajemniłam
-Ale niestety muszę was poprosić żebyście na razie opuścili pokój. Przyszła policja i chcą porozmawiać.
-Ale o czym?- przestraszyłam się.
-O tym gdzie byłaś cały ten czas gdy Cię szukano.
-Ale ja przecież nic nie pamiętam.- powiedziałam.
-Wiem, ale oni się uparli, że muszą porozmawiać z Tobą osobiście.- odpowiedziała zrezygnowana. Poczułam, że znowu zaczyna mnie ogarniać strach. Zaczęłam się trząść. Dopiero przekonałam się do rodziny a oni już chcą mnie męczyć? Przeszło mi przez głowę.
-Skarbie, to tylko policja. Oni znajdą tą osobę, która Cię przetrzymywała.- powiedziała mama, ale to nie pomogło. Moje całe ciało drżało z przerażenia. Zakryłam głowę rękami.
-Nie chcę. Boje się.- mówiłam cicho.
-Ej spokojnie. Spójrz na mnie.- powiedziała łagodnie pielęgniarka kucając przy moim łóżku.
-Jak się boisz zostać z nimi sama to jedna osoba może z tobą zostać. Chcesz?- zapytała łagodnie a ja kiwnęłam głową na co się uśmiechnęła.
-To uspokój się trochę i wybierz kto ma z tobą zostać a oni za chwilę przyjdą.- powiedziała po czym wstała i wyszła.
-Może ja z Tobą zostanę?- zapytała mama. Spojrzałam na nią niepewnie a później na Naruto, z którym od razu złapałam kontakt wzrokowy. On od razu domyślił się, że to z Nim chcę zostać. Zeskoczył z parapetu a wszyscy na niego spojrzeli.
-Myślę, że najlepiej będzie gdy to ja z Nią zostanę, może policja mnie też będzie chciała o coś zapytać.- powiedział uśmiechając się do mnie a ja nie wydobywając z siebie żadnego głosu powiedziałam „dziękuję"
-Dobrze.- powiedział mój ojciec i wstał pierwszy, a za nim reszta.
-Myślę, że nie będziemy Cię już męczyć. Powinnaś dużo odpoczywać.- dodał uśmiechając się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech a oni pomału zaczęli opuszczać pomieszczenie.
-Ciekawy jestem co jest we mnie takiego, że bardziej mi ufasz, niż rodzinie.- powiedział nagle blondyn podchodząc do mnie. Kucnął przy moim łóżku i spojrzał mi w oczy.
Poczułam jak moje policzki robią się ciepłe i w tej chwili do pokoju weszło dwóch mężczyzn. Spuściłam głowę nie patrząc na nich. Naruto wstał i podszedł do nich.
-Dzień dobry.- powiedział jeden z nich- jestem Itachi a to jest Madara.- przedstawił siebie i kolegę.
-Przyszliśmy porozmawiać z panienką Hyugą o jej zniknięciu.- powiedział drugi.
-Tak wiem.- powiedział poważnym tonem Naruto- Proszę usiąść powiedział podając im krzesła a sam przysiadł koło mnie na łóżku.
-Jak się pani czuje?- zapytał uprzejmie pierwszy.
-T...teraz już lepiej.- jęknęłam cicho.
-Możesz nam opowiedzieć co się z Tobą działo po zniknięciu z domu?- ciągnął dalej Itachi.
-J...ja nic nie pamiętam.- powiedziałam cicho a dłoń zaczęła mi się delikatnie trząść.
-Dobrze. Jak się tu znalazłaś?- napisał coś w notesie i pytał dalej.
-Naruto mnie znalazł na drodze i zadzwonił po pogotowie.- powiedziałam cicho. Blondyn chyba zobaczył, że trzęsie mi się dłoń bo delikatnie mnie za nią pochwycił.
Spojrzałam na niego a on się do mnie uśmiechnął dodając odwagi. W głowie zabrzmiały mi jego wcześniejsze słowa. "Jestem tu, nic Ci przy mnie nie grozi, wiesz?"
-Czyli nie pamiętasz kompletnie nic?- zapytał ten drugi a ja westchnęłam.
-Mam tylko takie przebłyski jak jestem w jakimś ciemnym pomieszczeniu a nade mną stoi człowiek, ale zamiast twarzy ma czarną plamę.- powiedziałam i po raz pierwszy podniosłam na nich wzrok.
Moje ciało nagle się spięło. Mocno ścisnęłam trzymającą mnie dłoń Naruto. Przed moimi oczami znów zobaczyłam ciemne pomieszczenie i człowieka, tylko tym razem miał twarz. Miał twarz tego policjanta. Skuliłam się przyciągając do siebie zdziwionego Naruto.
-Co się dzieje?- zapytał przestraszony Itachi.
-Znowu dostała atak.- powiedział Naruto obejmując mnie ramieniem.
-Zabierz go. Boje się.- wyjąkałam. Naruto zaczął głaskać mnie po głowie.
-Spokojnie, to tylko wspomnienie.- powiedział uspokajająco a ja pokiwałam przecząco głową.
-To On. Zabierz go.- powiedziałam przestraszona. Naruto odsunął mnie i spojrzał w oczy.
-Co powiedziałaś?- zapytał poważnie.
-To On! Zabierz go!- krzyknęłam przerażona. Mężczyzna zerwał się z miejsca i podbiegł do okna. Kopniakiem wybił szybę i wyskoczył przez rozbite okno. Naruto puścił mnie i wyskoczył za nim.
-Kurwa!- powiedział Itachi podbiegając do okna z telefonem przy uchu- przyślijcie posiłki, nowy jest porywaczem!- powiedział do słuchawki po czym podszedł do mnie. Kucnął przy łóżku.
-Nie martw się, złapiemy go.- powiedział a do pokoju wpadł Neji a za nim Hanabi. Zobaczył wybite okno, brak Naruto i jednego z policjantów i chyba się wszystkiego domyślił.
-Hanabi, zostań z nią.- powiedział podbiegając do rozbitego okna.
-Zabije gnoja.- zdążyłam usłyszeć jeszcze zanim wyskoczył i pognał za nimi. Hanabi usiadła na łóżku i mnie przytuliła. Siedziałam dość długo w ramionach siostry płacząc jej w ramię a po jakimś czasie wszystko ucichło a ja pogrążyłam się w ciemnościach.
~ * ~
Otworzyłam oczy. Piekły. Czemu się dziwię? Dość długo ciekły z nich słone krople. Przeszło mi przez głowę. Przetarłam oczy i lekko się podniosłam na zdrowej ręce. Pokój był pusty. Westchnęłam.
Siedziałam tak chwilę w ciszy którą przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Do pokoju weszła Hanabi z plastikowym kubkiem w dłoni.
-O! Już się obudziłaś?- zapytała uradowana a ja tylko kiwnęłam głową.
-Gdzie...- zawiesiłam na chwilę głos
-Rodzice, Neji i Naruto?- zapytałam a po ostatnim imieniu poczułam ciepło na policzkach.
-Neji i Naruto na komisariacie, dość mocno pobili tego policjanta.- powiedziała kreśląc w powietrzu cudzysłów.
-Tata szuka im jakiegoś dobrego adwokata, bo mogą mieć problemy a mama pojechała do domu coś ugotować dla Ciebie.- powiedziała siadając na brzegu łóżka.
-Nie musiała, mogę przecież jeść szpitalne jedzenie.
-Szczerze? Tego się nie da jeść.- szepnęła lekko się pochylając w moją stronę
-Dwa tygodnie temu spędziłam tu trzy dni, więc wiem co mówię.- powiedziała a ja słabo się do niej uśmiechnęłam. Westchnęłam.
-Co jest?- zapytała zmartwiona Hanabi.
-Nic takiego.- powiedziałam patrząc na rozbite okno.
-Przecież widzę. Pewnie tego nie pamiętasz, ale zawsze sobie wszystko mówiłyśmy.- westchnęłam jeszcze raz i spojrzałam na nią.
-Co może grozić Neji'emu i... Naruto.- znów poczułam ciepło na policzkach.
-Nie mieli wcześniej problemów z prawem a działali pod wpływem emocji... więc myślę, że nie powinno być źle, ale nie znam się na tym w sumie. Więc nie wiem.- powiedziała przyglądając mi się uważnie.
-Co?- zapytałam nie wiedząc o co jej chodzi.
-Podoba Ci się?- zapytała.
-Co... Kto... Nie...- zaczęłam się jąkać. Poczułam jak policzki mi płoną.
-Czyli podoba!- pisnęła podekscytowana.
-Mi też się podoba jeden chłopak.- zaczęła nawijać jak oszalała. Uśmiechnęłam się do siebie słuchając jaki On jest przystojny, zabawny i wysportowany.
Czułam że właśnie tego mi najbardziej brakowało przez długi czas. Siedziałyśmy, rozmawiałyśmy. Prawdę mówiąc to Hanabi gadała a ja słuchałam, śmiałyśmy się dobrych czterdzieści minut, gdy do pokoju weszła mama z siatką pełną jedzenia.
-Na końcu korytarza słychać, że Ci się polepszyło.- powiedziała uśmiechnięta mama stawiając na szafce obok łóżka słoik z zupą.
-Tak już mi lepiej. Co to?- zapytałam przyglądając się zawartości słoika.
-Zupa pieczarkowa.- powiedziała mama i podała mi łyżkę, którą nabrałam ze słoika gorący płyn.
-Mmm... moja ulubion... -nie skończyłam osuwając się w ciemność...
Słyszałam głosy mamy, siostry i pielęgniarki, która właśnie weszła do pokoju. Słyszałam, jak mówią do mnie, ale nie mogłam odpowiedzieć.
Multum obrazów przewalających mi się w głowie skutecznie uniemożliwiało myślenie a co dopiero mowę. Burza w moich myślach, potok scen jak z filmu widzianych w pierwszej osobie nasilił się jeszcze, by po chwili ucichnąć, złagodnieć i wrócić do teraźniejszości.
Mrugnęłam oczami. Przetarłam ręką pot z czoła i spojrzałam na mówiącą do mnie pielęgniarkę. Mama i siostra wpatrywały się we mnie przerażone. Głos pielęgniarki zaczął stopniowo do mnie docierać.
-Hinata. Hinata!- prawie krzyczała pielęgniarka.
-Co się dzieje? Wszystko w porządku?
-Tak. Ja po prostu...-przerwałam na chwilę.
-Ja sobie przypomniałam. Pamiętam. Wszystko pamiętam- powiedziałam zszokowana. Zobaczyłam uśmiech na twarzach mamy i siostry.
Cieszyły się razem ze mną. Mama zadzwoniła na policje i powiedziała, że wróciła mi pamięć i może ktoś przyjść mnie przesłuchać. Później do taty, żeby zapytać jak się mają sprawy z Nejim i Naruto.
-Adwokat powiedział, że nie powinni mieć większych problemów.- powiedziała mama, gdy skończyła rozmawiać z tatą. Poczułam ulgę.
-Słuchaj kochanie. Pan policjant powiedział, że będzie za jakieś trzydzieści minut. Skoczymy szybko na zakupy z Hanabi na jutro, bo będzie zamknięte. Zostaniesz chwilę sama?- zapytała mama.
-Tak. Dam sobie radę.- dopowiedziałam z uśmiechem.
-Dokończę obiad akurat.
-Super! To za niedługo wpadniemy.
Zjadłam chłodną już zupę i drugie danie. Nim się obejrzałam przyszedł pan Itachi. Opowiedziałam mu jak zostałam porwana, gdzie mnie przetrzymywał i co mi robił, chociaż z mówieniem o tym ostatnim miałam niemały problem.
-W każdym razie już nie musisz się bać.- Powiedział spokojnie policjant.
-Już go złapaliśmy. To znaczy zatrzymaliśmy, bo złapał go Twój chłopak i kuzyn.
-Ch... Ch... Chhhłopak?! To nie tak, my nie... Nic razem, że nie, my razem... -jąkałam się jak upośledzona.
-Nic razem...
-Ach tak, przepraszam. Wyglądaliście mi na parę- dodał z uśmiechem Itachi a ja poczułam na policzkach jeszcze większe gorąco niż dotychczas.
-W każdym razie został już przesłuchany. Okazało się, że robił to z zemsty. Twierdził że przez Twojego tatę zbankrutowała jego firma co, jak się jednak okazało, nie było prawdą, bo pomylił go z innym człowiekiem o tym samym nazwisku. Tamten mężczyzna też ma córkę, z tym, że dziesięcioletnią.
Więc może to lepiej, że na mnie trafiło a nie na tą małą. Przeszło mi przez głowę. Kto wie, czy by się po czymś takim pozbierała.
-Skoro już wszystko wiemy, to wracam napisać raport i pomóc wyciągnąć Twojego chłop... ekhm. Twojego kolegę i kuzyna. Wracaj do zdrowia- Powiedział po czym wyszedł.
Krótko po wizycie pana Itachiego usłyszałam pukanie do drzwi po czym klamka opadła i do pokoju wszedł tata.
-Hej Hinatko- powiedział od progu- Wpadłem tylko na sekundkę, by ci powiedzieć, że złożyłem wniosek o odszkodowanie dla Cibie. Potrzebuję Twój podpis. Pan adwokat powiedział, że skoro masz siedemnaście lat i złamaną rękę główną, że tak powiem, to wystarczy nagranie głosowe i podpis ręką lewą, by wniosek był prawomocny. Resztę załatwimy jak wrócę z Naruto i Nejim.
-Wrócisz z Naruto i Nejim?
-Tak. Jadę ich odebrać. -
Ucieszyłam się na tę myśl, podpisałam i zrobiliśmy z tatą nagranie. Gdy ojciec wyszedł, położyłam się a brak zajęcia i cisza w pokoju sprawiła, że zasnęłam.
~ * ~
Przeciągnęłam się i otworzyłam oczy a pierwsze, co zobaczyłam była uśmiechnięta twarz Naruto. Poczułam, że moje policzki robią się ciepłe. Dlaczego? Zapytałam siebie w myślach.
-Dzień dobry śpiąca królewno.- powiedział z tym swoim uśmiechem.
-Cześć. Co tu robisz?- zapytałam nieśmiało.
-Przyszedłem zobaczyć jak się czujesz. Twoja mama mówiła, że odzyskałaś pamięć.
-Tak, wszystko już pamiętam.- powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Bardzo się z tego cieszę.- powiedział i zapadła chwila ciszy.
-Naruto...- zaczęłam, ale zawiesiłam się na chwilę nie wiedząc za bardzo, co mówić.
-Tak?- zapytał zniecierpliwiony.
-Ja... Chciałam Ci podziękować.- powiedziałam nieśmiało.
-Za co?- zdziwił się.
-Za to, że mi pomogłeś. Że nie pojechałeś wtedy dalej zostawiając mnie tam na drodze.
-Serio? Przestań, każdy normalny człowiek by tak zrobił.
-Ale nie musiałeś tu później do mnie przyjeżdżać a przyjechałeś.- powiedziałam zawstydzona.
-Przyjechałem... Sam nie wiem czemu. Może po prostu znowu chciałem cię zobaczyć?.- czułam jak moje policzki zaczynają płonąć. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Tam, na ulicy, gdy mnie złapałaś za koszulkę mówiąc żebym nie zostawiał Cię samej, poczułem coś dziwnego.- mówił dalej
-Poczułem, że jak nie pojadę za Tobą, to zrobię najgłupszą rzecz w moim życiu. Poczułem, że możesz być dla mnie kimś ważnym. Nie mogłem tego zignorować.- skończył mówić a ja byłam w szoku, bo czułam wtedy praktycznie to samo.
-Naruto... ja... złapałam Cię wtedy za koszulkę, bo myślałam podobnie.- powiedziałam nieśmiało. Jego błękitne oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, uśmiechnął się do mnie delikatnie a ja posłałam mu nieśmiały uśmiech.
Powoli przysunął się do mnie i delikatnie dotknął moich warg swoimi. Poczułam jak w moim brzuchu latają motyle. Przymknęłam oczy i oddałam pocałunek.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top