Gajeel x Levy

Pląsała pomiędzy półkami miejskiej biblioteki, w uszach miała słuchawki z których leciała jej ulubiona playlista muzyczna. Skakała z półki na półkę, ustawiając kolejno książki i pilnując żeby wszystko było poukładane alfabetycznie. Gdy przyszedł czas na najwyższą półkę, pojawił się taki mały problem.

Jak ja mam ułożyć te książki, przy moim obecnym wzroście!?

Niebieskowłosa chwyciła niepewnie pierwszą lekturę i próbowała ją umiejscowić na dobrym miejscu, ale nic z tego. Kiedy nasza młoda bohaterka podjęła się drugiej próby, poczuła jak silne męskie dłonie ją unoszą ułatwiając jej prace. Po ułożeniu większości książek na miejsce, nastolatka obróciła się w stronę swojego "pomocnika" i przeżyła lekki szok. Tuż przed nią stał lekko zarumieniony, dobrze jej znany brunet. Gajeel starał się uniknąć wzroku Mcgarden, ale dziewczyna widziała dokładnie jego sporej wielkości rumieńce i sama lekko zażenowana spuściła głowę w dół.

Fajne mam te nowe buty...ooo plamka, interesująca jest ta plamka.

-Levy...- zaczął niepewnie mężczyzna.- emmm...pomóc ci w czymś jeszcze?

-A nie miał byś nic przeciwko, gdybym cię poprosiła o podsadzenie mnie do jeszcze 3 półek?- zapytała z nadzieją w głosie.

-Jasne, mała! Jesteś lekka jak piórko.- uśmiechną się entuzjastycznie mag metalu.

Po dwóch godzinach w bibliotece, nasza para wyszła z budynku i skierowała się w stronę  gildii Fairy Tail. Przez całą drogę ciemnooka czuła na sobie wzrok jej przyjaciela, właśnie...przyjaciel. Sama nie wiedziała czy może go tak nazywać, mimo że świetnie się przy nim czuła nie wiedziała, czy Gajeel jest tylko przyjacielem. 

Moje życie miłosne jest do kitu...

-Levy nad czym myślisz?- z zamyśleń wyrwał ją jej PRZYJACIEL.

-Ubolewam, że jestem singlem.- wymksnęło się 18-latce.

Brawo Levy! Może powiedz mu jeszcze, że chciała byś wskoczyć mu do łóżka.

-A co byś chciała mieć chłopaka?- spiął się lekko smoczy zabójca.

Zazdrosny...?

-No, a co? Chętny ?- zaśmiała się gorzko kobieta.

Czy ja to powiedziałam?!

-Co ty powiedziałaś?- na twarzy 20-latka pojawił się łobuzerski uśmieszek.

-Ja...nic...- szepnęła speszona dziewczyna, gdy chciała przyśpieszyć kroku  nie zdążyła, bo silny uścisk na ramieniu przyparł ją do muru gildii, pod którą się znajdowali.- Gajeel-kun....

-Powtórzysz, co powiedziałaś?- szepnął cicho brunet do ucha speszonej Levy.- Chce wiedzieć, czy się nie przesłyszałem.

-Chętny...?- mruknęła ledwo słyszalnie zarumieniona Mcgarden.-Zapytałam, czy jesteś chętny...

-Oj, Levy...Levy....- pokręcił z niedowierzaniem chłopak.- Bardzo.- zamruczał zmysłowo do ucha nastolatki i przygryzł jego płatek.

-Gajeel-kun?!- pisnęła zdziwiona.

Czarnowłosy zjechał ustami na bladą szyję Levy i zaczął robić mokrą ścieżkę po jej dekolcie, powoli jego ciepłe wargi zbliżały się do ust niebieskowłosej, gdy ten moment nadszedł z ust naszej pary wydobył się jęk ulgi. Tak długo czekali na ten moment, ich pocałunek był wolny, leniwy i pełen pożądania. Gajeel posadził ukochaną na parapecie i zjechał jedną ręką do majtek brązowookiej i zahaczył palcem, o gumkę jej fioletowych fig. 

-Ej, wy! Bez pornosów mi na oknie!- zza szyby krzyczał Makarov, ale nasza para go nie usłyszała i nie zaprzestała pieszczot.- Boże, weźcie to zasłońcie firanami i zamknijcie to okno, bo doznam traumy seksualnej!

-Jak ta metalowa puszka dojdzie, to nam gwoździe w szybę wbije.- zaśmiał się Natsu.

-A jak dla mnie, to trzeba ostudzić atmosferę.- prychnął Gray, wstając z kanapy i zostawiając Juvie samą, wyszedł z Gildii. - Ice...- szepnął, a z jego rąk wyleciało pełno małych kostek lodu, które poleciały wprost na parę.- To taki prezent przed ślubny!- krzyknął czarnowłosy i zniknął za drzwiami gilii.

-Nawet dokończyć nie dadzą.- warkną wściekły Redfox i szybko wziął Levy na ręce w stylu panny młodej i pognał do gildii.

-Gajeel, gdzie mnie niesiesz?- zaśmiała się 18-latka.

-Do mojego pokoju i mam nadzieję, że tym razem nie będę miał nieproszonych prezentów w postaci zamrażarki!- ostatnie zdanie krzyknął żeby całe Fairy Tail go usłyszało i jak na zawołanie członkowie gildii głośno się zaśmiali, ale brunet już ich nie słyszał bo znikł z Levy za drzwiami i na reszcie mógł zając się swoją przyjaciółką.


KONIEC ^^


------------------------

No całkiem, całkiem spoko wyszło.

One-shot napisany dla mojej jednej czytelniczki, która się ostatnio pytała o tą parę. Mam nadzieję, że się jej spodobało moje opowiadanie ^^

Przeczytałeś= Gwiazdka i komentarz <3 

Pozdrawiam, Misa-chan :3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top