NatsuxJuvia dla Kornelisee
<Natsu>
Rano wstałem i ruszyłem do gildii. Mieliśmy się tam spotkać, by Zeref poprowadził nas do przejścia jakiegoś tam. Nie pamiętam. No, ale mniejsza.
Dotarłem tam po kilku minutach. Wszyscy tam już byli, włącznie z ciemnym magiem.
-Chodźmy. -powiedział i wyszedł z gildii.
Nikt się nie odezwał. Wszyscy ruszyli za nim.
Szliśmy przez kilka godzin. Lucy była u Gray'a na plecach, bo nogi ją bolały. Wszyscy byli zmęczeni, ale ja byłem zirytowany. Po pierwszej godzinie marszu, spotkaliśmy jakiegoś starego znajomego Lucy. Miał na imię chyba Eric, czy jakoś tak. No, ale to nie jest ważne. Ważne jest to, że ten palant próbuje podrywać Juvię! Ledwo co się powstrzymuję, żeby go nie uderzyć tak, że by poleciał do ciepłych krajów...
-No, więc Juvio... umówiłabyś się z mną, jak wrócimy? -usłyszałem propozycję tego palanta.
-J-juvia... um... ee...
-Nie! -odpowiedziałem zazdrosny.
-Nie ciebie się pytałem to po pierwsze. A po drugie to niby czemu? -zakpił.
-Bo idzie na randkę z mną, jak wrócimy, więc spadaj! -krzyknąłem wściekły, ciągnąc niebieskowłosą do mojego boku, z dla od niego.
-Pff... Jestem pewny, że woli mnie niż ciebie. -prychnął.
-Juvia? Kogo wolisz? -spytałem.
-Juvia... woli... eee... Natsu-sama! -wyjąkała, zarumieniona.
-Ha! Widzisz! -lekko się zarumieniłem. On w odpowiedzi tylko prychnął i poszedł zarywać do Lucy, ale zaraz poleciał dosłownie w siną dal, dzięki Gray'owi.
-I nie wracaj! -krzyczał czarnowłosy. Pierwszy raz byłem mu chyba za coś wdzięczny!
-Uspokój się Gray.
-Dobra. -burknął w odpowiedzi gołodupiec.
Dalej droga minęła nam bez zakłóceń. Dotarliśmy do jakiegoś portalu. Był wielki. Wyglądał podobnie jak Eclipse, tylko, że nie miał drzwi, sama rama, miał jeszcze fioletowy wir w środku. Czułem jak mnie do niego ciągnie, jak zbyt blisko podszedłem. Normalnie nie widzieliśmy go, bo był otoczony jakimiś starożytnymi runami, ale Zeref je zdjął i mogliśmy go zobaczyć.
Każdy był zdenerwowany. Widziałem to po ich twarzach. Nawet ja. Martwiłem się o moich przyjaciół...
-Wchodzimy? -spytałem entuzjastycznie, chowając niepokój.
-Aye. -odpowiedzieli niepewnie, inni.
-Czekajcie. -zatrzymał nas Zeref.
-Co? -spytałem.
-Natsu weź to. Pomoże ci wygrać z bogiem. -powiedział, dając mi jakąś fioletową kulkę.
-Co to?
-Moja moc. Pomoże wam. Powodzenia.
-Czekaj. -zatrzymałem go, widząc, że odchodzi.
-Co? -odwrócił się w naszą stronę z powrotem.
-Ty nie idziesz z nami? -spytałem zdziwiony, wszyscy mi przytaknęli, kierując wzrok na czarnego maga.
-Nie. -zaśmiał się nerwowo. -Nie mogę. Bye! -uciekł.
Dobra. To było dziwniejsze niż Lucy.
Zaczęliśmy, z niepewnością na twarzy, podchodzić do portalu. Gdy byliśmy ledwie trze metry od niego, poczułem jakbym był zasysany. Chyba reszta też. Usłyszałem krzyki, ale nie mogłem rozpoznać, kto krzyczy.
Nagle mój świat pochłonęła ciemność, spowijająca zakamarki mojego umysłu.
------------
Jo! Kolejny shot, a przynajmniej jego część! W drodze jest kolejna! Wiem, że krótka, ale postaram się, żeby następna byłą o wiele dłuższa :) Aczkolwiek nic nie obiecuję.
Za chwilę będzie jeszcze jedna część, a tym razem NatsuxLucy :)
Do zoba za chwilę!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top