NatsuxJuvia dla Kornelisee
CZĘŚĆ 1.
<Natsu>
Byłem właśnie na misji z Juvią, Gray'em, Lucy i Happym. Erza nie mogła jechać, bo miała misję klasy S do wykonania. Nasze zadanie polegało na zabiciu kilku potworów, które atakują pobliską wioskę.
Tak, więc siedziałem w półprzytomny, zajmując cały siedzenie i patrzyłem na moją ukochaną. Juvię. Chciałem z nią być, Lucy i Gray próbowali nas zeswatać, ale ona jest zbyt nieśmiała, bo za każdym razem, gdy byliśmy w kawiarni to uciekała po godzinie.
Dojechaliśmy na miejsce po jakimś czasie. Jako, że Lucy poprosiła, to Juvia pomagała mi wyjść z tego potwora.
Padłem na ziemię i zacząłem ją całować, krzycząc, że już nigdy nie wsiądę do tego potwora.
-Zawsze tak mówisz Natsu. -powiedział mój latający towarzysz.
-Chodźmy. Potwory są ponoć w pobliskim lesie. -powiedziała moja blond przyjaciółka.
-A nie idziemy najpierw do zleceniodawcy? -spytałem zdziwiony.
-Nie. -odpowiedział mi Gray. -Ponoć mają bardzo czuły węch. Mieszkańcy wioski nie chcą, żeby ,jakbyśmy przegrali, ich wywęszyli. -wytłumaczył mi. Przytaknąłem.
-Ustawmy się tak. Ja i Gray idziemy z przodu, Natsu i Juvia za nami, a Happy patrzy z góry na teren. -powiedział mag gwiezdnej energii, na co wszyscy przytaknęli.
Poszedłem z tyłu razem z Juvią. Chciałem ją jakoś zagadać, ale zbytnio nie wiedziałem jak. Dlatego też na krótki moment wyrwałem się do przodu i szepnąłem do Lucy i Gray'a.
-Co mam powiedzieć?
-Nie wiem. -odpowiedział mi cicho Gray.
-Powiedz np. że ma ładne oczy.
-Dzięki Lucy. -podziękowałem i poszedłem znowu do Juvi.
Po chwili powiedziałem.
-Masz bardzo ładne oczy. -niebieskowłosa zarumieniła się, przez co wyglądała tak, że miałem ochotę ją pocałować i już nigdy nie przestać tego robić.
-D-dziękuję. -odpowiedziała mi, z zakłopotaniem.
-Jak myślisz zrobimy tą misję szybko? -spytałem się, patrząc się w niebo.
-Chyba tak.
-Może... Poszlibyśmy po tej misji na randkę? -spytałem niepewnie. Jej twarz przypominała teraz pomidora.
-J-juvia... ch-chętnie z tobą pójdzie Natsu-san. -powiedziała lekko zarumieniona, a ja miałem ochotę skakać z szczęścia.
-Super! Ale się napaliłem -krzyknąłem szczęśliwy i podskoczyłem. Po chwili zdając sobie sprawę z mojej zbyt wybuchowej reakcji, zarumieniłem się i przeprosiłem.
-Oi! Natsu! Jesteście w końcu parą, że tak się cieszysz? -spytał gołodupiec, odwracając się do mnie. Ja i Juvia spaliliśmy buraki. Zatłukę go.
-N-nie. -odpowiedziała szybko z zakłopotaniem niebieskooka.
-Szkoda. -powiedziała tym razem Lucy. Nie, no. Pozabijam ich, normalnie pozabijam.
Doszliśmy w końcu na niedużą polanę. Było tam pełno różnych kwiatów. Postanowiłem, że pozrywam parę dla mojej miłości. Gdy chciałem zaczął, wcześniej wspomnianą czynność nagle usłyszałem potężny ryk. Odwróciłem się wraz z innymi w stronę dźwięku i zobaczyliśmy stado wivern. Super! A co było najlepsze? To te potwory mieliśmy pokonać.
Jedna z wivern zaatakowała Juvię, więc pobiegłem tam i osłoniłem ją, równocześnie krzycząc.
-Ryk ognistego smoka! -ogień poleciał w stronę jaszczura, ale nic mu nie zrobił, oprócz paru zadrapań.
On też ryknął na mnie czymś białym, a ja odskoczyłem. Juvia wcześniej się schowała, więc się nie martwię. Podskoczyłem do góry, na wysokość jego głowy.
-Pięść ognistego smoka! -krzyknąłem, a moja dłoń podpaliła się. Uderzyłem mu ten głupi łeb.
Z daleka słyszałem odgłosy walki innych.
Wiverna poleciała na ziemię. Miałem nadzieję, że już nie wstanie, ale jednak wstała. Postanowiłem, że załatwię ją jednym ruchem.
-Świecący płomień ognistego smoka! -krzyknąłem, po czym uderzyłem tego przerośniętego jaszczura, no i wszystko wybuchło.
Dym zaczął się wznosić. Nic nie widziałem. Jednak na szczęście po kilku minutach opadł i mogłem zobaczyć, że moi przyjaciele nadal zmagają się z białymi stworami. Postanowiłem im pomóc. Rzuciłem się w ich stronę i zaatakowałem jednego z nich, odciągając go od rannego Lokiego. Widziałem jak Lucy do niego podbiega i pyta czy wszystko w porządku, a potem on zniknął. Lucy tym razem przyzwała Taurusa.
Uderzyłem wiverne w skrzydła, a ona niespodziewanie spadła martwa na ziemię. Ogólnie wszystkie nagle zaczęły umierać. Tak samo z drzewami i roślinnością.
Poczułem złowroga aurę. Odwróciłem się w jej stronę. Po minach moich przyjaciół mogłem wywnioskować, że też to wyczuli.
Zobaczyłem z oddali człowieka, który szedł w naszą stronę. Gdy był wystarczająco blisko, wszyscy go rozpoznali i z przerażeniem wrzasnęli.
-Zeref!
-------------------------------
Witam!
Co tam u was? Podoba się część? Wiem, że jest krótka, miałam ją wstawić w niedzielę, ale ostatnio wpadł mi znowu pomysł na nowy fanfic, więc tak po troszku się nim zajęłam.
Następna część NatasxLucy będzie w czwartek, a NatsuxJuvia w sobotę :)
Wiecie, jak pisałam tego shota to co chwilę mi się w głowie zmieniało co będzie się dziać xD Na początku nie miało być Zerefa w ogóle :D No, ale zdecydowałam się, więc jest xD
Dobra pewnie was zanudziłam, więc pozdrowienia i do zoba! ^-^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top