Maska Uczuć
Przechodzę co dzień obok pełnych ludzi,
ludzi pełnych uczuć.
Obserwuję i słucham,
jestem obiektem miłości i nienawiści,
których nie mogę odwzajemnić.
Fałszywie się uśmiecham kiedy na to pora,
udaję smutek na pogrzebie bliskich.
Wszyscy pytają co czuję?
Czemu noszę maskę?
Nie potrafię wyjaśnić uczuć których nie mam,
maskę noszę by nie ranić bliskich.
Uczę się od ludzi,
uczę się oglądając filmy.
Jak wyrażać uczucia,
ćwiczę mimikę twarzy i ciała w zamknięciu,
nikt nie zauważy prawdy,
nikt nie zobaczy maski.
Mijają lata,
maska wydaję się być twarzą,
nie potrafię już jej zdjąć,
nie wiem gdzie się kończy stała się teraz mną.
Ale w środku nadal odczuwam pustkę,
Kłamiąc nie myślę już o tym że chronię bliskich,
bo nie odczuwam z nimi bliskości.
Myślę tylko o tym by się zniszczyć,
wbić sobie nuż kuchenny wolnym ruchem w krtań.
Ale dalej żyję,
błąkając się pomiędzy pachołkami,
które myślą że mnie znają.
Codziennie w głowie tylko jedna myśl,
myśl by to skończyć.
Jedyna myśl która utrzymuje moją świadomość.
Czuję w sobie trzy osoby,
mnie idącego bez myśli i zawahań.
Maskę uczuć która trzyma i szarpie moją rękę,
raz do przodu, a raz w tył.
I uczucie śmierci,
splatający moją dłoń i maskę.
Chcę bym trafił tam gdzie od początku były moje uczucia.
Któregoś dnia wszyscy będziemy zgodni,
by spaść ze szczytu i upaść na dno.
Stojąc tam na krawędzi poczuję strach,
Patrząc w oczy martwiącej się rodziny zrozumiem miłość.
Nić która namawiała mnie do śmierci znikła,
moja fałszywa twarz odpadnie razem z nią.
Zamiast nich poczułem ciepły uścisk ręki,
emocje na które tyle czasu czekałem w końcu do mnie przyszły.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top