Wyspy

DenNor
Hetalia
( ╹▽╹ )( ╹▽╹ )( ╹▽╹ )

– Hej, Norge. A jak myślisz? Jak powinniśmy nazwać te nowe wyspy? W końcu jakoś trzeba. – powiedział Dania wchodząc do pokoju swojego chłopaka z jakimiś dokumentami w dłoni. Jego wzrok od razu powędrował na zgarbioną sylwetkę Lukasa. Siedział on na dosyć dużej kanapie z książką w ręce. Wyglądał jakby był u siebie w domu, a nie w pracy. W sumie to dużej różnicy nie było. W końcu i tu i tu byli sami. Reszta nordyków gdzieś wybyła na ten czas i nie pokazywali się od kilku dni. Pewnie wakacje sobie zrobili.

Lukas i Matthias byli parą zaledwie od kilku miesięcy. Wszystkich dziwiło to jak nordykowie ze sobą wytrzymują. To w końcu bardzo ciężkie zadanie. Zważając na ich polityczne relacje i odmienne charaktery. Sami oni nie wiedzieli w jaki sposób zostali parą. Mimo tego łączy ich bardzo wyjątkowa relacja i mimo iż rzadko to okazują to naprawdę się kochają.

– Nie wiem. Wymyśl coś. – Norwegia nawet nie podniósł na niego wzroku znad książki. Jego głos był taki jak zwykle. Pozbawiony uczuć i jakiejkolwiek barwy. Po prostu zimny. To samo tyczy się jego twarzy.
Lukas rzadko co okazuje jakiekolwiek uczucia. Trzeba go dobrze znać żeby odgadnąć jego emocje.

– Czemu ja? Teraz twoja kolej żeby zrobić coś ważnego! – zaprotestował Duńczyk, za co został obrzucony niezbyt miłym spojrzeniem ze strony drugiego chłopaka. Obydwoje się chwilę w siebie wpatrywali. Żaden z nich nie miał zamiaru odpuścić w tej niemej wojnie. Przynajmniej zawsze tak było.
W końcu jednak Lukas westchnął. Nie dlatego że przegrał. Nie widział po prostu powodu dla którego miałby się kłócić z upierdliwym blondynem. Kiedy indziej oczywiście by to zrobił. Choćby dla czystej złośliwości. Ale dzisiaj nie miał na to ochoty. Musiał odpocząć a w ostatnich czasach w ogóle nie miał na to czasu. Jego kraj przeżywał duże problemy a on sam był skazany tylko na siebie. Co prawda mógłby liczyć na Duńczyka, ale nie chciał go wciągać w swoje problemy.

– Jakieś konkretne wymagania? – spytał patrząc jak twarz chłopaka rozjaśnia się w uśmiechu. Tak bardzo kochał ten uśmiech. To chyba dzięki niemu zakochał się w tym idiocie. Było w nim coś… wyjątkowego.

– Nie. Masz wolną rękę. – odparł wesoło przyglądając się jak jego chłopak zamyka i odkłada książkę. Wyprostował się i rozciągnął.

– Tak więc tą zieloną nazwij Ice, a tą lodową Green. – powiedział co spotkało się z wesołym śmiechem wyższego z chłopców.

– Rozumiem. Chcesz zmylić wrogów? – Duńczyk zaśmiał się wesoło przysiadając obok Norwega, który wydawał się tą sytuacją niezadowolony.

– Nie. – zaprotestował patrząc mu w oczy. – Chce po prostu wszystkich wkurzyć. – powiedział nie mogąc powstrzymać wrednego uśmiechu.

Dania znowu się zaśmiał. Był szczęśliwy że to akurat Norweg jest jego przeznaczeniem. Cieszył się że odwzajemnił on jego uczucia. Mimo tych zimnych oczu i niemiłego charakteru Matthias wiedział, że Lukas w jakimś stopniu go kocha. W końcu nie byłby z nim dla złośliwości? Aż takim potworem to nie jest.

– Właśnie dlatego cię kocham! – zawołał wesoło chłopak przytulając się do niższego, co od razu spotkało się z jego krzykami sprzeciwu. No tak. Jego natura Tsundere się odezwała.

– Puszczaj mnie idioto! – krzyczał wściekły Norweg. Chciał coś jeszcze dodać, jednak uciszył go skuteczny pocałunek ze strony Danii. Na początku był zbyt oszołomiony żeby zareagować, jednak po chwili zaczął niezdarnie oddawać pocałunki. Objął rękami jego szyję i wtopił jedną dłoń w jego włosy.

Na początku było w porządku. Pocałunki były miarowe i krótkie. Po kilku minutach jednak stały się bardziej zachłanne i władcze. Duńczyk kompletnie zdominował niższego od siebie chłopaka. Przyciskał go mocno do oparcia kanapy całując zachłannie. Norwegia nie miał nic przeciwko. Przynajmniej dopóki starszy chłopak nie przeszedł z pocałunkami na jego szyję i zaczął rozpinać jego koszule. Lukas natychmiast oprzytomniał o depchnął od siebie chłopaka, który jęknął z zawodem.

– Jesteśmy w pracy idioto! – przypomniał mu Norweg patrząc na niego karcąco. Zajął się zapinaniem swojego ubrania.

– Oj, tam. Przecież jesteśmy tutaj sami. I powiedz, że ci się nie podobało. – mruknął uśmiechając się do niego chytrze. Policzki Lukasa oblały się różem a sam chłopak rzucił w niego poduszką.

– S… spierdalaj! – krzyknął. Matthias zaśmiał się wesoło znowu przyciągając do siebie chłopaka i całując go w usta.
Tym razem pocałunek był delikatny. Miarowy i nie było w nim nic władczego.
Kiedy w końcu się od siebie oderwali Dania spojrzał w oczy swojego chłopaka.

– Kocham cię. – powiedział z uśmiechem na co Norweg cały zarumienione wtulił się w bluzkę chłopaka.

– A ja ciebie nie. – mruknął co oczywiście miało znaczyć "Ja ciebie też". Tyle że jego duma nie pozwalała mu na wypowiedzenie tego prostego zdania.

– I tak oboje wiemy że to nieprawda… – znowu zaśmiał się Duńczyk.
Jego zimne ręce wkradły się pod bluzkę niższego chłopaka, na co on pisnął zaskoczony. Spojrzał na Matthiasa wzrokiem pełnym chęci mordu.

– No dobrze, dobrze. – zaśmiał się cicho.
Chwilę się w siebie wpatrywali. Fioletowe oczy Lukasa niezauważalnie błądziły po każdym centymetrze jego ciała. Zatrzymały się na oczach.

– Nie powinieneś zająć się tymi wyspami? – zagadnął cały czas patrząc mu w oczy z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

– Racja! – wstał z kanapy jak oparzony. Rzucił jeszcze Lukasowi uroczy uśmiech i zniknął za drzwiami.

✧◝(⁰▿⁰)◜✧✧◝(⁰▿⁰)◜✧✧◝(⁰▿⁰)◜✧

Wiecie że ten shot ma już kilka miesięcy? Osobiście uważam że jest strasznie słabe i głupie, ale wolę się spytać was o zdanie.

A tak poza tym. Jak tam u was? Jak mija kwarantanna? U mnie całkiem w porządku. Zaczynam się przyzwyczajać do tego trybu życia

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top