Pstryk
Mieszkanie, a raczej kawalerka składały sie z jednego pokoju i łazienki. Wszystkie ściany były gołe i białe, tylko w rogu stały dwa zielone fotele i stolik na kawe. Kris położyła na nim swój aparat, który coraz bardziej mnie przerażał.
-Zrobię ci herbatę-powiedziała i podeszła do czajnika elektrycznego stojącego przy wyjściu na balkon a ja usiadłam.
-Jesteś pewna co do tego?-zapytałam, na próżno starając się ukryć pojawiający się w mym głosie strach.
-Absolutnie. A jeśli nie wyjdzie to trudno.-Chwile zastanowiła się-Ale jestem zdeterminowana żeby wyszło.
Z uśmiechem zalała herbaty i usiadła w fotelu obok mnie.
-Masz się poczuć swobodnie wiesz?
-To bedzie trudne-parsknełam śmiechem. Może i Kris we mnie wierzyła ale ja w siebie nie za bardzo. Uciekłam wzrokiem od jej przenikliwego spojrzenia.
-W fotografii chodzi o emocje-kontynuowała-Muszą być prawdziwe, tylko wtedy są piękne.
-Skoro tak uważasz.
-Tak uważam.-Podniosła sprzęt i zaczęła się nim bawić. Ja liczyłam smugi na jasnej, drewnianej podłodze.
Nagle usłyszałam pstryk.
Spojrzałam na moją towarzyszke z miną wyrażającą pełne oburzenie.
-Nie byłam gotowa!-krzyknęłam.
Kris tylko zaśmiała sie i zrobiła mi kolejne zdjęcie.
-No nie powiesz mi, że akurat to ci wyszło!
-Skoro ci się nie podoba to zapozuj mi-Uniosła brew ewidentnie się ze mną drocząc i mając z tego satysfakcję.
Jakby tak pomyśleć to nawet nie wiedziałam jak się pozuje, ale jakoś patrząc na wyraz jej twarzy wyszłam na środek pokoju i usiadłam. Chwile bawiłam sie włosami, przy dźwiękach kolejnych pstryknięć.
-Nie wierzę że widzisz we mnie sztukę.
-Nie wierzę, że dalej ciągniesz ten temat.
-Znasz mnie przecież-uśmiechnęłam sie lekko.
-Gdzie sprzeczka tam ty-przewróciła oczami-Zmień pozycję.
Wstałam więc i oparłam się o ścianę.
-Co mówi żuczek do komara?-zapytała.
Spojrzałam na nią pytająco.
-Hej stary, jak to jest u ciebie z kichaniem?-mówiąc to zmieniła głos na niższy i nadeła policzki więc parsknęłam śmiechem. Była urocza.
Pstryk, Pstryk.
Ten dźwięk coraz mniej onieśmielał.
Podchodziłam powoli do Kris robiąc różne miny i bawiąc się wyśmienicie aż w końcu dotarłam na odległość mniejszą niż wyciągniecie ręki i mój oddech zamarł. W oczach dziewczyny odbiły się światła przejeżdżającego samochodu. Czułam się jak w filmie, jak w taniej, pseudo artstycznej hetero komedii romantycznej. I podobało mi się to, bo to oznaczałoby że moja historia miłosna skończy się happy endem nie zaczynając się nawet.
-Wystygły nam herbaty, modeleczko-Fotograf uśmiechneła się, a ja wiedziałam, że jest daleko stąd...daleko ode mnie.
*~~*
Z dedykacją dla NellyAnns żeby to w końcu, kurde, przeczytała.
Xoxo ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top