#16

- Marta!!!!!

Słuchałam ulubionej muzyki, idąc na boisko. Koleżanka z niewiadomych mi powodów chciała się spotkać. Napisała, że to sprawa życia i śmierci. Jednak zachęciło mnie, co innego. Mianowicie to, że ponoć ma dla mnie niespodziankę. Zdradziła, że nie wydała na to dużo i na pewno się ucieszę, jak to dostanę. Nie wiedziałam, o co mogło jej chodzić, ale właśnie ta niewiedza potęgowała ciekawość. Gdy doszłam, zastałam już ją. Siedziała na ławce i patrzyła w telefon. Pewnie, jak zwykle pisała rozdziały do swoich książek. To dzięki mnie poznała wattpada...

- O hej. - zauważyła mnie i odłożyła urządzenie, kładąc je obok siebie.

- Cześć... - wyjęłam słuchawki z uszu.

- Siadaj sobie. - poklepała miejsce obok siebie.

Usiadłam obok niej. Zapanowała między nami krótka chwila ciszy. Dawno z sobą nie rozmawiałyśmy. Gosia patrząc przed siebie, zamyśliła się. Stwierdziłam, że poczekam na jej ruch. Po chwili jednak ogarnęła, że siedzę obok niej i czekam aż coś powie.

- Dobra... A więc uwielbiasz Shawna? Chciałabyś może posłuchać jego piosenek na żywo?

- Co to za pytanie? Przecież wiesz, że o tym marzę.

- Wiem, wiem.

- Czekaj... Czy ta niespodzianka jest z tym związana?

- Tak. Załatwiłam bilet dla ciebie na jego koncert*...

- Co zrobiłaś? Ale jak?

- Bez zbędnych pytań. Bierzesz, czy nie?

- No jasne, że tak.

Wyjęła skądś bilet i oddała mi go. Tak po prostu mi go oddała. Trzymałam prawdziwy bilet na koncert idola.

- Koncert jest w Krakowie. Masz bilet, więc nikt nie odmówi ci podwózki.

- Dziękuję... Naprawdę nie mogę w to uwierzyć... Nie wiem, co powiedzieć.... Po prostu dziękuję.

- Nie ma za co. - uśmiechnęła się tylko i znikła niczym senna mara.

Jednak to nie mogło być snem. Mimo to obudziłam się z przeświadczeniem, że to wszystko mi się przyśniło. Wstałam rozczarowana, że tym razem nie okazało się to prawdą. Przeciągnęłam się. Mój wzrok spoczął na biurku. Oprócz kilku książek i zeszytów dostrzegłam na nim coś, co wydało mi się nierealne. Podeszłam do biurka, żeby przekonać się czy był on prawdziwy, czy może umysł zaczynał płatać mi figle. Chwyciłam bilet do rąk i zaczęłam go oglądać. Jednak był prawdziwy. Nagle otworzyły się drzwi, a w progu stanęła moja mama.

- Wszystkiego najlepszego, kochanie. - rzekła.

Było to podejrzane, ale mimo to podbiegłam do niej i przytuliłam ją, krzycząc "dziękuję".

Po chwili obraz stanął się czarny, a ja po raz drugi zaczęłam dzień od nowa. Wydało mi się to dziwne. Wstałam i wyszłam z pokoju. W piżamie przechadzałam się po pustym mieszkaniu.

- Gdzie są wszyscy? - spytałam, samą siebie.
Weszłam do salonu. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to włączony telewizor. Zdziwiło mnie, że leci w nim koncert Shawna. Po chwili kamera ukazała widownię. Nieomal dostałam zawału, rozpoznając wśród piszczących dziewczyn samą siebie. Przecież nigdy nie byłam na żadnym jego koncercie, to skąd się wzięłam na tym nagraniu? To na pewno musi być sen.

Po raz trzeci świat rozpłynął się w powietrzu, a ja widziałam tylko ciemność. Nie minęła nawet chwila, a już znalazłam się na widowni. W pierwszej chwili nie słyszałam nic. Następnie słuch się przyzwyczaił i mogłam usłyszeć głos Shawna. Ale, co się dzieje? Jestem na jego koncercie? Spełniłam swoje marzenie? Ale jak? To nie może być prawdą. Gosia i bilet, mama i bilet, nagranie z koncertu, koncert... Co się tutaj dzieje? Rozejrzałam się wokół. Wśród piszczących, radosnych dziewczyn, tylko ja byłam jakaś nie w sosie. Nie wiedziałam, o co chodzi. Czy mi się to śni, czy też dzieje się tak naprawdę. Cała sytuacja była okropnie skomplikowana. Niby słuchałam idola na żywo, niby moje marzenie się spełniło, ale czy aby na pewno? Miałam przeczucie, że to wszystko dzieje się tylko w mojej głowie. Nie wiedziałam jak to sobie wytłumaczyć. Z rozmyślań wyrwał mnie głos.

- Marta... Błagam... Proszę obudź się...

Trudno było mi go zidentyfikować. Rozbrzmiał raz, jakby w mojej głowie i zniknął gdzieś na widowni. Jednak usłyszałam go tylko ja. Nikt inny się nim nie przejął. Skierowany był tylko do mnie. Wprawiło mnie to w zakłopotanie i niepokój.

Wnet poczułam jakby moje oczy się otwierają. Jednak znów musiałam je zamknąć. Bowiem za szybko je otworzyłam i oślepiła mnie jasność. Po chwili musiałam przyzwyczaić się do światła. Nagle gwałtownie wróciły mi wspomnienia, sprawiając ból głowy.

Wracałam ze szkoły. Jak zwykle miałam słuchawki w uszach i nie zwracałam większej uwagi na otoczenie. Miałam za sobą niezwykle zepsuty dzień w szkole. Poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Odwróciłam się i spostrzegłam koleżankę**. Jej oczy zdradzały, co czuła. Zobaczyłam w nich niepokój. Dalej nie pamiętam rozmowy, ale wiem, że bardzo się wkurzyłam. Odeszłam od niej, zakładając słuchawkę na ucho. Drugiej nie zdążyłam założyć. Obróciłam się, żeby zobaczyć czy za mną idzie. Jednak ona stała tylko w osłupieniu, patrząc jak odchodzę. Krzyknęłam jeszcze coś do niej w przypływie złości. Szłam obrócona. Ona tylko stała z niepokojem i smutkiem w oczach. Dalej pamiętam tylko ból. Okropny ból, który przeszył moje ciało. I jej krzyk.
- Marta!!!

Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Szpitalny pokój. Wokół mnie nie było nikogo. Czyli tamto z Shawnem było tylko snem i jeszcze niespełnionym marzeniem. Działo się tylko w mojej głowie. Westchnęłam. Najwyraźniej miałam wypadek.

Po wyjściu ze szpitala wróciłam do szarej rzeczywistości. Nie chciałam słyszeć o przebiegu wypadku. Nie interesowało mnie z kim przed tym się pokłóciłam. Wolałam zostawić to za sobą i zapomnieć o tym. Okazało się to dobrą decyzją.

Koniec jest zaledwie początkiem

* - ukradła albo załatwiła z nielegalnych źródeł
** - obojętnie jaka koleżanka, ale nie ta od biletu, co występuje na początku

Spóźniony shot urodzinowy dla Martitka77 sto lat ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top