#10

Leciałam szybko. Musiałam zdążyć. Fakt, byłam samotniczką, ale to najważniejsze wydarzenie w dziejach smoków. Wszystkie muszą na nim być. Planuje zostać z tyłu, ale tak, żeby wszystko widzieć. Chcę wiedzieć jaki będzie nowy władca. Bowiem ktoś go wyzwał na pojedynek. Król musi obronić swojego tytułu inaczej jego miejsce zajmie ten, który go wyzwał. To będzie ekscytujące widowisko. Nagle spostrzegłam na ziemi cały sad winogron. Pomyślałam, że przecież mogę spróbować kilku. Zleciałam na ziemię i wzięłam łapą kilka czerwonawych kulek do swojego pyska. Były wręcz przepyszne, dlatego nie mogłam się powstrzymać i wzięłam jeszcze parę.

- Mniam, mniam. - zjadłam ze smakiem.

Chciałam zjeść jeszcze kilka, ale nie chciałam się spóźnić na pojedynek. Postanowiłam, że wezmę trochę na drogę i zaraz potem polecę prosto na walkę. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Już po chwili wzbiłam się w powietrze i dryfowałam wśród chmur. Minęło mnie parę większych smoków, które też pewnie były zainteresowane pojedynkiem króla. Nim się obejrzałam, już byłam na miejscu. Było ono idealnie położone, bo i byłam ukryta dla innych, ale też widziałam bardzo dużo. Cieszyłam się, że dotarłam na czas, bowiem już po chwili na piaszczystą arenę wszedł król i jego przeciwnik. Władca, jak zwykle wydał się wielki i potężny, szczególnie widać to było na tle drugiego smoka. Ten wydał mi się mojego wzrostu, czyli był wielkości dorosłego człowieka. Natomiast nasz król był od niego, nawet dwadzieściakrotnie większy, a o sile nie wspomnę.

- Co odbiło takiemu małemu smokowi?! - spytał ktoś z widowni.

- Ten mały pcha się na pewną śmierć!

- Nie ma już dla niego ratunku!

- Głupiec, wyzwał króla, nie mając z nim szans!

Przyjrzałam się bliżej niebieskiemu smokowi z czerwonym pyskiem i brzuchem. Dostrzegłam w nim mojego przyjaciela... Co on wyprawia?

- Cisza! - krzyknął jakiś smok, który zyskał miano Ucichacza.

- Jak się zwiesz, mały? - spytał swego przeciwka król.

- Fergus.

- Wyzwałeś mnie na pojedynek, ale może zrobiłeś to przez zakład? Jako, że jestem wspaniałomyślny daję ci drugą szansę. Możesz zostać wygnany albo czeka cię pewna śmierć z mojej łapy. Nie chciałbym tego robić, dlatego też daje ci taką możliwość. Cofasz wyzwanie, czy też masz odwagę stawić mi czoła?

- Wyzwałem cię, o władco, na pojedynek. Decyzji nie zmienię, no chyba, że król się lęka walczyć z młodym, małym smokiem, którym jestem.

Nie mogłam uwierzyć w jego słowa. Przecież zawsze był samotnikiem, tak jak ja. Zawsze trzymał się z dala od reszty, na uboczu. Pod tym względem byliśmy podobni. Nie lubiliśmy towarzystwa, ale kiedy pewnego dnia nasze drogi się złączyły, zostaliśmy przyjaciółmi. Od pewnego czasu nasza przyjaźń się zepsuła nieco przez niego. Stał się cichszy, bardziej zamknięty w sobie. Odrzucił raz moją pomoc i więcej go nie widziałam, aż do teraz. Może właśnie wtedy już zaczął planować wyzwanie na pojedynek najpotężniejszego smoka na tej planecie? Pamiętam, jak czasem żalił się mi na naszego władcę. Nie podobało mu się jak nami rządził. Twierdził, że on był niesprawiedliwym tyranem. Jednak ja nie bardzo przejmowałam się polityką i nie rozumiałam o czym on mówi. Jednak mu to nie przeszkadzało. Wystarczyło mu, że słucham jego żalenia i narzekania na króla. Mimo to nigdy nie podejrzewałabym  go o tak radykalne kroki. Stwarzał pozory tchórza. Nie doceniłam go i nabrałam się. Teraz widzę, jak bardzo go nie znam.
Władca smoków zezłościł się na słowa Fergusa. Chciał go od razu zabić, jednak zgodnie ze zwyczajem musieli zająć odpowiednie miejsca i poczekać na gong rozpoczynający ich starcie.
Na niego nie trzeba było długo czekać. Dźwięk rozniósł się echem, a smoki rozpoczęły walkę. Fergus nie miał szans z królem. Na początku mocno od niego oberwał, ale na szczęście udało mu się jakoś przechytrzyć przeciwnika i wyrwać się z jego szponów. Później, ku zdziwieniu wszystkich Fergus tylko unikał ciosów władcy. Był szybszy od potężnego przeciwnika. I nagle już wiedziałam co chce zrobić. Chciał zmęczyć wroga. Skubany, jednak może przeżyć tą walkę, gdyż on jest mądrzejszy. Byłam z niego niebywale dumna.

Po ekscytującej walce

Fergus wygrał. Wciąż w to niedowierzam, jak i inni. Honor króla nie pozwoliło mu się poddać. Jednak ostatecznie był za bardzo osłabiony i zmęczony. Fergus chciał darować mu życie, ale to by oznaczało hańbę dla władcy, dlatego ten wyznał mu coś, czego nie dosłyszałam, ale to wyznanie wystarczyło, by Fergus z całej siły wbił szpony w jego serce. Zabił przeciwka, stając się nowym królem. Kiedyś dowiem się o co chodziło z tym wyznaniem, ale na razie przyjaciel mi tego nie zdradził. Nowy władca, mój przyjaciel zaprosił mnie do siebie na pierwszą audincję. Rozmawialiśmy całymi godzinami. Ofiarował mi nowy dach na głową, za co będę mu wdzięczna do końca życia.

- Uwielbiam ciebie, Szkiełko.

- A ja ciebie, Fergus.

Przytuliliśmy się, a później wzbiliśmy się w powietrze. Razem dryfowaliśmy wśród chmur i było niesamowicie.

One-shot dla Rainwing15 obiecałam jest. Proszę ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top