(Ninjago) Nya x Jay
Dedykowane Oli Julii Krajewskiej
~
Dzieje się to krótko po sezonie 4. Było dość ładne popołudnie, niedawno ninja pokonali Chena, udowadniając, że potrafią obronić Ninjago za wszelką cenę. Lloyd nie miał najlepszego humoru, bo w końcu to on sprawił, że Garmadona nie ma już wśród żywych. Cole zajął się ćwiczeniem, nieco przytył po ciągłym podkradaniu słodyczy, dlatego wielką wagę przyłożył do zdrowego odżywiania. Co nie za bardzo mu wychodzi, ale przynajmniej się stara. Kai'a wiecznie nie ma, ciągle chodzi do Skylor. Podobno są już razem.
Nya właśnie wracała z patrolu, gdy zaszedł ją Jay. Po jego wyrazie twarzy można było wywnioskować, że czegoś się wstydzi.
- Cześć Nya...
- O cześć!
- Słuchaj... Nie chciałabyś może... Oczywiście jeśli masz czas i ochotę...
- Iść z tobą na randkę?
- Tak!
- Słuchaj... Ja cię bardzo lubię, ale- Jay natychmiast zbladł- A w sumie to patrol skończyłam więc nie mam nic do roboty.
- Czyli zgadzasz się?
- Tak
- Yes!! Yes!! Yes!!
Nya uśmiechnęła się promiennie i odeszła, zaklinając się w głowie. Znowu dała się nabrać na te jego słodkie minki. Jego niebieskie oczy i rudawe leciutko kręcone włosy... Krótki, zadziorny nos i duże usta. Długie ale cienkie brwi, z czego jedna przecięta....
Odwróciła się i wpatrywała w Mistrza Błyskawic. Tak, podobał jej się. Próbowała grać niedostępną, ale ją pokonał. Wychodziła właśnie zza rogu i wpadła na kogoś. Zerknęła zza grzywki i podniosła się z podłogi żeby zrównać się z osobą. Ujrzała czarne jak węgiel włosy, grube i gęste brwi. Ciemno brązowe oczy patrzące prosto na nią. Zjechała wzrokiem niżej. Bardzo dobrze umięśniona klatka piersiowa prześwitywała zza cienkiej czarnej koszuli. Tak, on też się jej podobał.
- Nya, przepraszam nie widziałem Cię.
- Nic się nie stało.
- Idziesz gdzieś? Bo jak nie to może chcesz... Iść ze mną na kolację?
Uśmiechnął się najmilej jak potrafił, przy czym zmarszczył lekko brwi widząc u Nyi wahanie.
- Tak pewnie
- Jej! To dziś o 19 dobra?
- Dobra
Brunet odszedł a ona ponownie skarciła się w myślach i palnęła się ręką w czoło. Przecież dziś na 19 jest umówiona z Jay'em.
- O matko, co ja zrobiłam.
Mistrzyni Wody krążyła już po pokoju 3 godzinę. Przedstawiła sobie wszystkie zalety obu panów i wady. Niestety u jednego wada to u drugiego zaleta. W końcu rzuciła monetą. Orzeł Jay reszka Cole. Jak na złość moneta wpadła na szafę w momencie kiedy ktoś zapukał do jej pokoju. Zmarnowana otworzyła drzwi i zobaczyła kłócących się czarnego i niebieskiego ninje.
- Nya! Prawda, że to ze mną się umówiłaś?!
- Nie prawda! Pytałem się jej czy się gdzieś wybiera powiedziała, że nie!
Przeszli do rękoczynów. Tymczasem obok przechodził gwizdający wesoło Kai.
- O hej Nya! Idziesz ze mną i Skylor na kręgle?
- Tak!! Wszystko byle by nie zostać tu- powiedziała, zabiła wzrokiem szatyna i bruneta i wyszła z bratem pod ręką.
I teraz mam dwa zakończenia, nie mogłam się zdecydować więc dodałam obydwa.
1) Mysz biegła najszybciej jak mogła, omijała przeszkody. W końcu wskoczyła na szafę. Zwróciła uwagę na jakieś metalowe okrągłe coś z orłem na wierzchu, ale pobiegła jednak dalej.
2) Ruch Skylor, przegrywa z Kai'em tylko o jeden punkt. Kula się turla... i 10 punktów dla niej! Uradowana podskoczyła i przytuliła obok stojącą Nyę. Ta nie brała udziału w grze, nie potrafiła dobrze rzucić tą ciężką kulą tak aby zbić chociaż jednen pachołek. Nagle ktoś ją przyciągnął do siebie. Był to jakiś blondyn, którego widziała pierwszy raz na oczy. Zaciągnął ją w kąt i mruknął do ucha:
- Witaj ślicznotko, nie chciałabyś tu i teraz ze mną?
- Zjeżdżaj idioto!
Próbowała krzyknąć ale ten zamknął jej buzię.
- Oj nie krzycz, przecież jeszcze nie masz powodu do krzyku...
I kiedy jego ręka skierowana już była na jej pierś, zaczął się telepać i lekko świecić na niebiesko. Ktoś poraził go prądem. A raczej nie ktoś a Jay.
- Matko Nya! Tak się bałem! Przepraszam jeśli Cię zraniłem, ja naprawdę nie...
Przymknęła go swoimi ustami.
~
Kira
No, na dziś koniec :3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top