_4_
Nadszedł najgorszy dzień w całym roku. Walentynki. A czemu tak ich nienawidzę? Bo to święto zakochanych, a osoba w, której jestem zakochana pewnie nawet nie wie o moim istnieniu. Poza tym jeszcze nigdy nie dostałam od kogoś czekoladek. A ja tak bardzo je lubię!
Nawet kiedyś zrobiłam czekoladki i chciałam jej dać, że w sensie tej osobie w której się kocham, ale po pierwsze nie wyszły dobre, a po drugie nie odważyłabym się do niej podejść. Jestem nieśmiała. Na lekcjach w ogóle się nie udzielam chyba, że nauczyciel chce czegoś ode mnie. W klasie też nie jestem popularna, mam tylko jedną przyjaciółkę Hiyori.
Weszłam właśnie do klasy i co od razu zobaczyłam. Oczywiście, wszędzie rozwieszone serduszka, jakieś różowo czerwone wstążki i dziewczyny chwalące się swoimi czekoladkami, jakie to one nie są pyszne i komu je dadzą. Podeszłam do swojej ławki wywracając oczami, które za chwilę, ktoś zakrył mi rękoma.
-Zgadnij ktooo! - usłyszałam głos Hiyori.
-Kirito? - spytałam, mówiąc postać z Anime.
-Czy ja mam męski głos? - odpowiedziała pytaniem, śmiejąc się.
Ja też się zaśmiałam i usiadłam w ławce. W ławce obok usiadła Hiyori i zaczęła mi gadać o tym, że zrobiła czekoladki dla Naokiego. Po chwili wyłączyłam się i zaczęłam marzyć o Midori. Siedziałyśmy u mnie w pokoju i namiętnie się całowałyśmy. Midori przewróciła mnie na plecy i włożyła kolano pomiędzy moje uda. Zaczęła całować mnie po szyi i lekko przygryzać, czułam się cudownie. Dziewczyna ciągle ruszała kolanem, przez co bardziej mnie podniecała. Wróciła do moich ust i zaczęła delikatnie muskać moje usta. Poczułam niedosyt więc przyspieszyłam. Czułam jej zapach, przyspieszone bicie serca i dotyk. To było wszytko czego pragnęłam. Zaczęłam ją rozbierać, ona to widząc również zaczęła mnie rozbierać. Wciąż się całowałyśmy, będąc już gołe. Nagle poczułam dreszcz zimna, przechodzący mnie po całym ciele. Więc przytuliłam do siebie dziewczynę, na co ona się zaśmiała.
-Zimno ci? - wyszeptała mi uwodzicielsko do ucha.
Ja tylko pokiwałam potakująco głową, mocniej ją przytulając.
Dziewczyna w niewiadomy mi sposób sięgnęła po gruby koc, przykrywając nasze nagie ciała. Znów poczułam jej język stykający się z moim. Zaczęłam ściskać jej piersi, przez co usłyszałam bardzo uroczy,cichy jęk. Poczułam ciepło rozlewające się po całym moim ciele. Od gorąca zaczęłam się pocić, tak samo Midori. Dziewczyna zaczęła zjeżdzać językiem coraz niżej. Przeszedł mnie dreszcz, gdy zrobiła mi malinke na udzie. Poczułam lekki wiatr na mojej kobiecości, stworzony przez usta dziewczyny. Ledwo poczułam jej język, a ktoś mnie pacnął w ramie. Myślałam, że zabije osobę która wyrwała mnie z takich pięknych marzeń. Nagle zobaczyłam przed sobą czerwone pudełeczko z karteczką. Spojrzałam na osobę, która je trzymała i zabrakło mi powietrza w płucach. To była Midori, zjadająca czekoladę. Spojrzała na mnie, uśmiechnęła się i odeszła. Patrzyłam jak odchodzi z tępym wyrazem twarzy. Przypomniałam sobie o pudełku. Spojrzaam na karteczkę, na której było napisne "Lubie cie. Czekam na moje czekoladki na biały dzień.".
Poczułam głupkowaty uśmiech na twarzy i szybko bijące serce, które jak, by dopiero ruszyło po zatrzymaniu się, gdy zobaczyłam Midori.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top