| Porsche driving | K. Stoch & P. Prevc
Dla prochlove i twhiddlestonv
- Halo - rzuciłem do telefonu, gdy przyłożyłem go do ucha po przyjęciu połączenia.
- Cześć - usłyszałem głos Pero. - Wiem, że miałem zadzwonić godzinę temu, ale... Prowadziłem i nie mogłem rozmawiać - mówił, a ja w tym czasie otworzyłem drzwi od domu i wszedłem do środka.
- Nic się nie stało - zapaliłem światło na korytarzu. - Jak ci minął dzień? - zapytałem wesoło.
- W miarę... Jestem strasznie zmęczony, ale po głosie słyszę, że tobie minął świetnie - zaśmiał się lekko.
- No wiesz... Stwierdziłem, że mogę sobie dziś pofolgować i mam nadmiar cukru i energii - roześmiałem się głośno.
Znalazłem się w kuchni, gdzie zacząłem robić sobie herbatę.
- Musisz jakoś spożytkować tą energię - poradził.
- Chętnie bym to zrobił, ale jesteś daleko - wymruczałem do słuchawki.
- Wszystko da się rozwiązać, myślę, że nie pewno ktoś pomógłby ci pozbyć się nadmiaru energii.
- Z pewnością masz rację - przyznałem, jednocześnie zalewając liściastą herbatę gorącą wodą. - Ale... Ja nie chcę kogoś... Tylko Ciebie... Dlaczego mam zadowalać się Fiatem, gdy mogę jeździć Porsche? - zapytałem, a Pero wybuchł głośnym śmiechem.
- Kamil - śmiał się. - Kocham cię za twoje porównania.
- Ale nie mów, że nie lepiej poczekać - zaśmiałem się. - Wolałbyś jeździć Punto czy Porsche?
Wyszedłem z kuchni i skierowałem się na piętro, do sypialni, gdzie usiadłem na łóżku.
- No dobrze - westchnął, a ja usłyszałem jakiś hałas w tle. - Masz rację... Co robisz?
- Piję herbatę... I nudzę się. Jak jeszcze nigdy - jęknąłem.
- Musisz zorganizować sobie czas.
- Czy ty jesteś na zewnątrz?
- Taaa... I strasznie wieje - oznajmił, a na potwierdzenie usłyszałem jakiś szum w telefonie. - Mam do ciebie prośbę.
- Co tylko zechcesz, kochanie - uśmiechnąłem się.
- Jesteś w sypialni?
- Tak.
- To zejdź na dół.
- Po co?
- Zrób to.. Za chwilę ci wyjaśnię - zaśmiał się. Westchnąłem ciężko, na co Pero na pewno się uśmiechnął.
- Jestem na dole - rzuciłem do telefonu.
- Wyjdź na taras - polecił.
- Po co?
- Na chwilę, skarbie. Zrób to dla mnie - poprosił.
- Dobrze - zgodziłem się. Wyszedłem na taras i stałem na zimniej drewnianej podłodze. - I co?
- Już?
- Tak. Szybko, bo mi zimno. Po co to?
- Chciałem sprawdzić czy zrobisz ci każę - wymruczał.
- Jesteś idiotą. Wiesz jak jest zimno?! - schowałem się do domu. Od razu skierowałem się na górę.
- Wiem, przecież byłem na zewnątrz! - usłyszałem krzyk z piętra.
- Jaki z ciebie oszust! - ruszyłem biegiem do sypialni, po drodze chowając telefon do kieszeni spodni. - Mogłeś mi powiedzieć, że przyjeżdżasz - rzuciłem się w ramiona Petera. Przytulił mnie mocno.
- Tęskniłem i chciałem ci zrobić niespodziankę - pocałował mnie w głowę.
- Dlatego musiałem zmarznąć na tarasie?
- Mogłeś się ubrać - zaśmiał się. Uderzyłem go w ramię.
- Bardzo za mną tęskniłeś? - zapytałem stając na palcach.
- Mhymmm... Bardzo - pochylił się i pocałował mnie lekko, a ja objąłem go mocniej. - Co ty mówiłeś o jeździe? Lepiej Porsche niż Fiatem?
- Dokładnie tak - przyznałem ze śmiechem.
- To proponuję ci się przejechać tym Porsche - wymruczał.
- Mmmm... Nie odmówię - pocałowałem go w brodę. Pero przycisnął mnie do siebie mocniej i uniósł, a ja oplotłem go nogami w pasie. Mężczyzna skierował swoje kroki w stronę łóżka, na którym potem się kochaliśmy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top