K. Stoch & P. Prevc
{745}
Pero❤️: Jak ty to robisz?
Taką wiadomość przeczytał Kamil, po przekroczeniu progu pokoju. Uśmiechnął się, bo doskonale wiedział, że jego partner jest z niego dumny, choć on sam był na siebie zły.
Szatyn odłożył swoje bagaże, zdjął kurtkę i buty, i rzucił się na łóżko, a następnie odpisał Słoweńcowi.
Kamil: Jak pieprzę pierwszy skok, czy jak staram się to naprawić drugim?
Pero ❤️: Pierwszy skok nie był zły, Kamil. Przecież wiesz.
Kamil: Dla mnie był.
Wysłał wiadomość, ale Peter zamiast odpisać, wybrał numer Polaka i do niego zadzwonił.
- Przestań się tak przejmować - oznajmił, gdy Kamil przyjął połączenie. - Pierwszy skok był dobry. Po prostu dobry, a drugi był taki jakiego od siebie oczekujesz. Uspokój się i przestań się tak przejmować, kochanie.
- Łatwo powiedzieć - westchnął Kamil.
- Wiem, że to trudne. Ale pamiętaj, że jesteś mistrzem olimpijskim, mistrzem świata, wygrałeś te wszystkie pieprzone turnieje... Ty nic nie musisz, kochanie. Ty możesz wszystko - oznajmił Prevc.
- Wiem, że tak myślisz, ale... Ja już po prostu... - Kamil westchnął ciężko. - Chciałbym żebyś tu był.
- Wiem, skarbie... Ale wiem też, że jesteś bardzo silny i ze wszystkim sobie poradzisz... I wiem, że i tak nie chciałeś wygrać tego Turnieju.
- No nie chciałem, ale chciałem oddawać dobre skoki - Kamil przekręcił się na łóżku.
- Twoje skoki są dobre. Nie są takie jak byś chciał, ale są dobre. Niech to do ciebie dotrze.
- Bo to wszystko przez to, że spóźniam! - brunet podniósł się z łóżka. - Gdybym odbił się normalnie to wszystko było by w porządku!
- Kamil...
- Ale nie wiem jak mam to naprawić! Im więcej nad tym pracuję, tym bardziej się wszystkie jebie! - chodził po pokoju.
- Kamil...
- Wiem, że gdybym odbił się idealnie, to ten Turniej wygrałbym z palcem w nosie, ale ja jak zawsze muszę spieprzyć i spóźnić skok! I do tego...! - uderzył ręką w ścianę.
- Kamil! - przerwał mu Peter. - Uspokój się! Przestań narzekać, do cholery!!! Twoje skoki są dobre! I zawsze je spóźniałeś! A mimo to tyle wygrałeś, więc to nie o to chodzi! Dobrze wiesz, że to wszystko siedzi w twojej głowie! Więc przestań się użalać nad sobą i zacznij myśleć o tym, że chcesz wygrywać i skakać, a nie poprawić błędy, które są twoim znakiem rozpoznawczym! - zakończył podniesionym głosem Prevc.
- Nie krzycz na mnie - szepnął Stoch.
Peter przez chwilę milczał, a następnie roześmiał się głośno.
- Inaczej do ciebie nie dociera... Przestań się przejmować. Wygrałeś wszystko, co chciałeś, nic nie musisz udowadniać. Jesteś mistrzem, Kamil. Wzorem dla młodych skoczków. Ciesz się tym.
- Cieszę się, że cię mam - powiedział Kamil. - Kocham cię.
- Ciesz się, ciesz - zaśmiał się Prevc. - Ja też cię kocham, Kamil.
- Tęsknię za tobą - wyszeptał Polak, kładąc się znowu na łóżku.
- Wiem, skarbie. Ale niedługo się zobaczymy.
- Będziesz na następnym konkursie?
- Raczej nie. Ale postaram się. Też za tobą tęsknię - Słoweniec uśmiechnął się. Wiedział, że Kamil tego nie widzi, ale to było mimowolne.
- Wiem, Pero - westchnął. - Wiesz czego mi brakuje?
- Mnie obok? - zapytał.
- Też - Polak się roześmiał. - Tej rywalizacji między nami.
- Naprawdę? - Peter zaśmiał się głośno. - Ale takiej normalniej, czy tej z Sochi?
- A jak myślisz? - Kamilę zagryzł dolną wargę.
- Hmm... Myślę, że jednej i drugiej - oznajmił Prevc.
- Miałem na myśli tą z Sochi - przyznał Stoch. - Wiesz dlaczego?
- Nie sądziłem, że brakuje ci tego, że się prawie pozabijaliśmy - śmiał się Pero. - Dlaczego, kochanie?
- Bo wtedy ci puściły hamulce - odparł. - Czekałem na to. Wiesz przecież...
- Wiem. Specjalnie mnie prowokowałeś cały czas.
- Owszem - przyznał się dumnie.
- Kamil, od prawie pięciu lat się zastanawiam...
- Nad czym? - Polak zmarszczył brwi.
- Wtedy w klubie, po naszym pierwszym podium...
- Noooo? - wymruczał Kamil.
- Dlaczego mnie odepchnąłeś? - zapytał Peter. - Przecież obaj wiemy, że chciałeś żebym cię pocałował.
- Bo byłeś pijany, skarbie... Teraz też nie pozwalam ci się całować, gdy jesteś pijany.
- Przecież ja praktycznie nie piję - zaśmiał się. - Naprawdę tylko dlatego?!
- Tak.
- Przecież... - zawahał się Prevc. - Na trzeźwo bym cię nie pocałował.
- No dzięki, skarbie - zironizował Stoch. - Właśnie to chciałem usłyszeć.
- Niero... O Boże! Przepraszam! - zaśmiał się. - Nie to miałem na myśli! Przecież wiesz, że cię kocham... Chodziło mi o to, że nie miałbym odwagi, kochanie.
- Wiem co miałeś na myśli... Tobie tylko jedno w głowie...
- Oj tak... Nie będę zaprzeczał - wymruczał Słoweniec do słuchawki. - Co masz na sobie?
- Boże, Peter! - Kamilę roześmiał się głośno. - Ile ty masz lat?!
- Więc? Odpowiesz?
- Nie... Już późno, powinniśmy się położyć.
- Ja nie muszę, ale ty powinieneś - odparł Prevc.
- Wiem... Kocham cię, dobranoc.
- Ja Ciebie też kocham, dobrej nocy, kochanie - odpowiedział Pero i zakończyły rozmowę.
Dlatego lubił rozmawiać ze swoim partnerem. Ten zawsze umiał poprawić mu humor i sprawić, że zapominał o kłopotach.
Wolicie shoty pisane w pierwszej czy trzeciej osobie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top