K. Stoch & P. Prevc
Edit 09.07.2019: Wcześniej ten shot to był zgadnij kto to, ale że poprawiam to będzie to zwykły shot opisujący kilka sytuacji.
- Skarbie! - próbowałem doprowadzić narzeczonego do porządku, ale on tylko się zaśmiał. - Spróbuj chociaż iść prosto - prowadziłem go korytarzem do pokoju.
- To nie takie łatwe - śmiał się Polak.
- Widzę - przytrzymałem go, bo prawie wpadł na ścianę.
- Kotku? - ściszył głos. - Kocham cię.
- Wiem - zaśmiałem się. - Ja ciebie też - zatrzymałem się pod jego pokojem.
- Naprawdę? - zawisł na mnie, prawie nas przewracając.
- Tak, skarbie. Gdzie masz klucz?
- Poszukaj - zaśmiał się opierając o drzwi. - Nie zaciągniesz mnie tak łatwo do łóżka.
- Proszę cię...
- No co? - cały czas się śmiał. - Szukaj - rozłożył ramiona.
- Zaraz cię tu zostawię i będziesz spał na korytarzu.
- Nie zrobisz tego - ponownie objął mnie za szyję. - Kochasz mnie.
- Gdzie masz klucz?
- W kieszeni.
- To wiem, w której?
- Nie pamiętam - przycisnął usta do moich.
Odsunąłem go od siebie, oparł się o drzwi, a ja sprawdziłem kieszenie jego spodni.
- Czy to rewizja osobista, panie władzo? - zapytał Kamil.
- Oczywiście.
- Na jakiej podstawie?
- Nie denerwuj mnie... - westchnąłem.
- Chyba powinienem się rozebrać...
- Ej! - złapałem go za ręce. - Jesteśmy na korytarzu.
- Dlaczego nie wchodzimy do pokoju? - wyrwał mi rękę i wyjął klucz z kieszeni kurtki. Dał mi go, a ja objąłem bruneta w pasie i odciągnąłem od drzwi, i otworzyłem je. - Będziemy dalej się bawić w policjanta?
- Kochanie, ty, to idziesz spać - zamknąłem pokój od środka i podszedłem do niego.
- Ale ja nie chcę - oznajmił, gdy rozpinałem jego kurtkę. - Chcę żebyś mnie pocałował.
- A ja chcę żebyś położył się spać - zdjąłem z niego nakrycie wierzchnie.
- Jak mnie pocałujesz, to się położę.
Pokręciłem głową i złączyłem nasze usta w krótkim pocałunku.
***
Wszedłem do pokoju mojego chłopaka, musiał się w nim znaleźć chwilę przede mną, bo właśnie zdejmował kurtkę.
- Hej - uśmiechnął się do mnie. Podszedłem i złożyłem pocałunek na jego ustach.
- Cześć, Mistrzu - wymruczałem w jego wargi.
- Nie mów tak do mnie - przytulił się. - Wolę, jak zwracasz się do mnie "kochanie" - szepnął Kamil.
- Dobrze, kochanie - ponownie go pocałowałem. - Jestem z ciebie dumny... Tak, cholernie, dumny - oparłem czoło o jego.
- Bardziej niż cztery lata temu? - zagryzł dolną wargę.
- Nie wiem, czy da się bardziej - szepnąłem, wiedząc, że nawiązuje do nocy po zdobyciu przez niego drugiego medalu.
- Chętnie to sprawdzę - jego ręce przesunęły się z moich pleców na brzuch, a następnie powędrowały w górę mojego ciała, aby objąć moją szyję.
- Mmm... - wymruczałem i pocałowałem delikatnie jego usta Kamila.
- Zrób tak jeszcze raz - poprosił.
- Oczywiście, Mistrzu...
- Kochanie, pr... - urwał, bo zamknąłem mu usta pocałunkiem. - Jesteśmy razem tyle lat i nadal mi się to nie znudziło - zawisł na mnie.
- Co takiego? - całowałem jego szyję.
- Twoje pocałunki - szepnął i wplątał palce w moje włosy. Odsunąłem się. - Co jest?
- To ten moment, gdy ktoś nam przerywa - odparłem.
- Zamknij drzwi na klucz - cofnął się. Zrobiłem co kazał i odwróciłem się do niego. Rozpiąłem bluzę, którą miałem na siebie. - Zrobisz dla mnie striptiz? Włączyć ci muzykę? - zaśmiał się.
Nic nie powiedziałem, tylko zdjąłem z siebie bluzę i rzuciłem ją na podłogę. Brunet nadal się śmiał, ale zamilkł, gdy ściągnąłem z siebie koszulkę.
- Tyle lat, a to nadal robi na tobie wrażenie? - rzuciłem t-shirt na bluzę i ruszyłem w jego stronę.
- Zawsze będziesz robił na mnie wrażenie.
- No mam nadzieję, kochanie - objąłem go w pasie. - Powiem to jeszcze raz... Jestem z ciebie dumny, Mistrzu... Powinienem cię nosić na rękach.
- To jeszcze nic straconego - zażartował, a ja go podniosłem. Zaśmiał się i owinął nogi wokół moich bioder. Zacisnąłem lekko dłonie na jego pośladkach. Objął ramionami ani moją szyję.
- Więc mam się postarać bardziej niż w Sochi? - uśmiechnąłem się.
- Zdecydowanie - złączył nasze usta, a ja ruszyłem w kierunku łóżka.
***
Obudziłem się sam w łóżku, co było dla mnie dziwne i poczułem się nieswojo, bo już od lat zawsze budziłem się przy boku mojego partnera.
Powoli wstałem z łóżka, sięgnąłem po bluzę Pero, która leżała na komodzie. Założyłem ją i zapiąłem do połowy, a po chwili wyszedłem z sypialni.
Brunet był w kuchni, bo słyszałem jak rozmawia przez telefon. Wszedłem tam i zobaczyłem, że siedzi przy stole, więc usiadłem mu na kolanach i pocałowałem w policzek. Oparłem głowę o jego ramię i muskałem ustami jego szyję. Czułem jak zacisnął dłoń na moim udzie, ale nie przerwał rozmowy.
Rozpraszałem go, ale nie zamierzałem przestać. Wsunąłem dłoń pod jego koszulkę i muskałem palcami jego brzuch, jednocześnie całując jego szyję.
- Muszę kończyć - rzucił do słuchawki. - Mój facet coś ode mnie chce... - powiedział, a ja popatrzyłem mu w oczy. - No właśnie nie wiem co, nie powiedział... Dobrze... Jasne... Cześć, mamo - rozłączył się i położył smartfon na stole. - Chcesz coś ode mnie, kochanie? - Peter objął mnie mocniej ramionami.
- Czy ja zawsze muszę czegoś chcieć? Nie mogę się po prostu poprzytulać? - zarzuciłem mu ramiona na szyję.
- Oczywiście, że możesz - oparł czoło o moje. - Ale ja i tak wiem swoje - zsunął dłonie na moje pośladki. - Więc co chcesz, kochanie?
- A czego ja mogę chcieć? Twojej uwagi oczywiście - pocałowałem go lekko. Czułem jak chłopak uśmiecha się w moje usta i odwzajemnił pieszczotę. Wczepiłem palce w jego włosy, a on pogłębił pocałunek.
Uwielbiam sposób w jaki on mnie całuje. Zawsze robi to jakby chciał mi w ten sposób przekazać, jak bardzo mnie kocha, a przynajmniej ja tak to odbieram. Angażuje się w to i tego samego oczekuje ode mnie. Nigdy nie pocałował mnie od niechcenia.
Wiem jak ważne są dla niego pocałunki i całkowicie to rozumiem.
- Wiesz za każdym razem, gdy cię całuje, twoje usta smakują coraz lepiej - wymruczał, gdy oderwał się od moich warg.
- Więc pocałuj mnie jeszcze raz - wyszeptałem, a on bardzo chętnie spełnił tą prośbę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top