G. Schlierenzauer & T. Morgenstern part IV
Dla Dameavvinde
{1043}
Komentarz pod poprzednią częścią zmusił mnie trochę do przemyśleń i... To 341 shot opublikowany na moim profilu...
Chyba jestem w szoku, że tyle historii wyszło spod mojej ręki.
Edit 15.07.2019: teraz już więcej 😂
Myliłem się.
A Thomas jest strasznie uparty.
To znaczy, ja też jestem uparty, ale po tygodniu już zacząłem jęczeć, że nie poświęca mi uwagi.
- Tomi - jęknąłem, przytulając się do jego pleców.
- Mmm...? - mruknął.
- Nie śpij - pocałowałem jego bark. - Kochanie - szepnąłem.
- Co? - szepnął.
- Odwróć się do mnie - poprosiłem, a on przekręcił się na plecy. Przytuliłem się do jego piersi, a on objął mnie ramieniem.
- Co chciałeś?
- Żebyś mnie przytulił. W ogóle nie poświęcasz mi czasu.
- Wiesz dlaczego - pocałował mnie w czoło.
- Dałbyś już spokój.
- Wiedziałem, że nie wytrzymasz - zaśmiał się. - Jesteś uzależniony od...
- Od Ciebie. Cięgle mi ciebie mało - pocałowałem go w szyję.
- Przestań - powiedział, chyba miał zamiar jeszcze się nade mną poznęcać.
- Ale ja chcę - przeciągnąłem ręką po jego nagim brzuchu.
- Gregor - rzucił ostrzegawczo.
- I ty też chcesz - oznajmiłem. Uniosłem się na łokciu i całowałem jego szyję.
- Nie bądź taki pewien - mruknął.
W odpowiedzi tylko zsunąłem dłoń po jego ciele. Muskałem palcami jego klatkę piersiową i brzuch. Czułem jak mięśnie napięły się pod moim dotykiem.
- Miałem rację - szepnął.
- Tak, miałeś rację - przyznałem. Podniosłem się i usiadłem mu na biodrach. Jego dłonie od razu powędrowały do moich ud. - I co z tym zrobimy? - pochyliłem się nad nim.
- Mamy jedno rozwiązanie - przesunął ręce na moje biodra. - Idziemy spać - oznajmił i zrzucił mnie z siebie.
- Thomas! - podniosłem głos i siedziałem patrząc na niego z wyrzutem.
- Nie krzycz - zaśmiał się.
- Nagle ci przeszkadza jak krzyczę? - zironizowałem.
- Nie powiedziałem, że mi przeszkadza - przymknął oczy.
- Nie dam ci teraz spać - oznajmiłem, przytulając się do niego.
- To co będziemy robić?
- Ja wiem, co chcę robić - położyłem się na nim. Tomi westchnął i objął mnie ramionami. - Kochaj się ze mną.
- No nie wiem - mruknął. - Już późno i... - mówił, a ja uderzyłem go w ramię. - Aua! - zaśmiał się. - Dlaczego mnie bijesz?
- Bo nie uprawiasz ze mną seksu.
- To przemoc w związku - oznajmił, a potem się zaśmiał.
- Thomas - jęknąłem, a ten się zaśmiał i podniósł się do siadu. Objął mnie mocno ramionami. - Kochaj się ze mną - wyszeptałem w jego usta.
- O Jezu... - zmarszczył brwi. - A muszę?
Wiedziałem, że mówi to żeby mnie zdenerwować.
- Musisz - oznajmiłem.
Nagle zmienił naszą pozycję i teraz leżałem na plecach, a Thomas nade mną.
- Spełniamy małżeńskie obowiązki - stwierdził i mnie pocałował. Zaśmiałem się w jego usta.
- Nie jesteśmy małżeństwem - zauważyłem.
- Ale jesteśmy razem tyle czasu, że prawie na jedno wychodzi - uśmiechnął się.
Zmrużyłem oczy i klepnąłem go w pośladek, Thomas od razu mi oddał.
- Tomi! - zaśmiałem się.
- Ty zacząłeś - odparł.
Złączyłem nasze usta, a Thomas od razu pogłębił pieszczotę. Wsunąłem dłonie pod jego koszulkę i zdjąłem ją z niego, a następnie przesunąłem palcami po jego ciele.
O wiele bardziej podobało mi się teraz, gdy zakończył już karierę i trochę przytył, niż kiedyś. I on doskonale o tym wiedział.
Tomi zsunął usta na moją szyję, potem na klatkę piersiową i brzuch, gdzie zrobił mi malinkę, tuż przy kolcu biodrowym.
Przekręciłem nas, więc teraz ja byłem na nim i także zacząłem wędrówkę ustami po jego ciele. Zrobiłem mu malinkę na szyi, za co od razu dostałem klapsa, ale tylko się zaśmiałem.
Po tylu latach razem wiedziałem doskonale, gdzie mam go całować, a gdzie nawet nie dotykać.
Podczas, gdy ja pieściłem ustami jego brzuch, Thomas ściągnął ze mnie spodnie od piżamy. Odsunąłem się, rozebrałem do końca i pozbyłem się też bielizny, którą miał na sobie Tomi.
Mężczyzna oparł się plecami o wezgłowie, zająłem miejsce na jego biodrach, a on przyciągnął mnie mocniej do siebie.
Czułem jaki był już twardy, więc otarłem się o niego, co wywołało jego jęk. Ponowiłem ruch, a Tomi przycisnął mnie mocno do swojego ciała. Sięgnąłem do szafki nocnej po lubrykant, który zawsze był w ostatniej szufladzie. Powinny być dwie buteleczki, jedna nienapoczęta i końcówka drugiej.
- Cholera - mruknąłem i sięgnąłem głębiej do szuflady. Wyjąłem pełną buteleczkę, podałem ją Thomasowi. - A gdzie ta napoczęta? - mruknąłem.
- Zostaw to już. Jutro sprawdzisz - zaśmiał się.
- Już - zamknąłem szufladę i usiadłem u niego na kolanach. Thomas odtworzył lubrykant i wylał trochę na swoją dłoń, a butelkę postawił na szafce. Pocałowałem go, a jego dłoń zawędrowała na mój pośladek, a potem wsunął we mnie palec wskazujący, co wywołało moje westchnienie. Pogłębiłem nasz pocałunek, wsuwając język do jego ust. Thomas poruszał palcem wewnątrz mnie, a następnie dołożył drugi, a potem trzeci, co wywoływało moje jęki.
- Nie możesz być tak głośno, kochanie - wyszeptał w moje usta.
- Łatwo powiedzieć - uśmiechnąłem się.
Thomas wysunął ze mnie palce i ponownie sięgnął po lubrykantem, którego kolejną porcję rozsmarował na swoim penisie. Przysunąłem się bliżej niego, unosząc biodra.
- Chodź tu, złośnico - rzucił, wsuwając się we mnie.
- Złośnico? Chyba coś ci się pomyliło, chłopczyku - odparłem, a on wszedł we mnie mocno, co spowodowało mój jęk.
- Chyba nie - uśmiechnął się, a ja odpowiedziałem mu tym samym.
Zacząłem unosić się i opadać na niego, za każdym razem biorąc go w siebie coraz głębiej. Thomas przytulał mniej do siebie mocno, a ja obejmowałem ramionami jego szyję. Mężczyzna zaczął składać pocałunki na moim ramieniu, sunąc coraz wyżej. Odchyliłem głowę, gdy Thomas zaczął pieścić moją szyję.
Zacząłem poruszać się trochę szybciej, co wywoływało jęki mojego partnera, które tłumił, chowając twarz w mojej szyi. Thomas zsunął dłonie na moje biodra, bardziej kontrolując moje ruchy. Jęknąłem głośno, kiedy wszedł we mnie mocno. Tomi zakrył mi usta dłonią, a ja zaśmiałem się na ten gest. Przysunąłem się bliżej niego i pocałowałem go mocno.
Nasze ruchy były bardzo zsynchronizowane. Nie wiem, czy to przez lata rutyny, wspólnych doświadczeń, czy może przez to, że się kochamy. To nie było ważne. Ważne było to, że sprawiamy sobie nawzajem niesamowitą przyjemność.
- Tomi - wyszeptałem, chowając twarz w jego szyi.
Mogłem się śmiać z jego uciszania mnie, ale miał rację i nie chciałem obudzić Lily.
Thomas chwycił w dłoń mojego penisa i zaczął nią poruszać, wywołując moje kolejne westchnęła.
- Thomas - jęknąłem mu wprost do ucha, a on ugryzł mnie w ramię.
Przyspieszył ruchy swojej ręki na moim członku, a ja doszedłem chwilę później. Nie przestałem poruszać się, biorąc w siebie penisa Thomasa, który doszedł kilka ruchów później.
Uniosłem się, aby Thomas mógł się ze mnie wysunąć, a potem mocno się do niego przytulić. Tomi objął mnie ramionami i pocałował w skroń.
- Kocham cię - szepnąłem.
- Ja ciebie też, skarbie - odparł.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top