G. Schlierenzauer & S. Kraft & D. A. Tande part I

Gregor przekroczył próg swojego domu, od razu odkładając walizki na podłogę. Było już późno, więc mężczyzna starał się poruszać po domu cicho, aby nie obudzić narzeczonej, która z pewnością już od dawna śpi.

Schlierenzauer wszedł do kuchni, gdzie z lodówki wyjął sok pomarańczowy i napił się go prosto z butelki. Gdy odstawił napój na blat, stracił z niego szklankę, która stłukła się upadając na płytki.

- Kurwa - zaklął. Stał przez chwilę, nasłuchując, czy jego narzeczona się obudziła i wyszła z sypialni. Gdy nic nie usłyszał był pewien i dziewczyna jeszcze śpi.

Posprzątał szkło z rozbitej szklanki, o dziwo nie kalecząc się, i wyszedł z kuchni. Walizki zostawił przy drzwiach i poszedł na górę. Skierował się do łazienki, gdzie wziął szybki prysznic i w piżamie opuścił łazienkę. Wszedł do sypialni, gdzie spała jego narzeczona. Wsunął się do łóżka, przytulił do pleców dziewczyny, starając się jej nie obudzić, ale niestety mu się to nie udało.

- Śpij, kochanie - szepnął, gdy dziewczyna poruszyła się w jego ramionach.

- Miałeś być rano - wyszeptała, przekręcając się twarzą do niego i obejmując do w pasie.

- Jest rano - pocałował ją w czoło. - Dochodzi piąta.

- Dla mnie to środek nocy - zaśmiała się lekko. - Rozmawiałam z Miśką - oznajmiła. - Idziemy wieczorem na podwójną randkę... Do tej restauracji na Starówce... Wiesz której - mówiła sennie.

- Wiem, kochanie...

Agnieszka już nie odpowiedziała, zasnęła, więc Gregor także przymknął oczy i odpłynął.

Następnego dnia rano, Gregor obudził się dużo później niż jego narzeczona. Gdy wyszedł zaspany z sypialni, brunetka siedziała w salonie z laptopem na kolanach i kubkiem herbaty w dłoni. Nadal miała na sobie koszulkę Gregora, w której sypiała.

- Dzień dobry - mężczyzna podszedł do niej i usiadł obok.

- Hej - Aga spojrzała na niego z uśmiechem. - Wyspałeś się? - zapytała, a Gregor położył jej głowę na ramieniu.

- W miarę... Coś konkretnego ci się podoba - wskazał na laptop, gdzie dziewczyna oglądała suknie ślubne.

- Nic mi się nie podoba - westchnęła, a mężczyzna wziął od niej kubek i napił się herbaty. - Idę do salonu i na żywo zobaczę...

- Chcę iść z tobą - oznajmił.

- Zobaczymy - Aga się uśmiechnęła. Gregor podniósł głowę i spojrzał jej w oczy. - No co? Nie powinieneś oglądać sukni przed ślubem.

- Zabobony... Paulina i Miśka będą z tobą jechać?

- I Daniel... Zaoferował się, że będzie robił za szofera - roześmiała się. Gregor jej zawtórował.

- I dobrze, ktoś musi mieć kontrolę... Jak nie ja, to chociaż świadek - śmiał się. - On wie, co ja bym pochwalił, a co nie... O której mamy tą kolację?

- Na 20 się umówiliśmy... W ogóle byłam tam ostatnio z Miśką i teraz trzeba tam rezerwacje robić... No to zrobiłam.

- Ok - mężczyzna pocałował narzeczoną w skroń. - Jemy coś? - wstał z kanapy.

- Co proponujesz?

- Hmmm... Nie wiem, nie mam pomysłu... To zrobię tosty - wszedł do kuchni, aby zrobić śniadanie, a dziewczyna została na kanapie, nadal przeglądając suknie ślubne.

- Boże - brunetka z hukiem zamknęła laptopa. Te wszystkie kiecki są brzydkie - weszła do kuchni. Podeszła do narzeczonego i usiadła na blacie kuchennym.

- Masz jeszcze czas.

- Wiem, ale lepiej mieć suknię wcześniej... I rok to nie tak dużo.

- Niby tak... Ale wyluzuj...

- Tak. Masz rację... Pójdę się ubrać - Aga zeszła z blatu i poszła do sypialni. Założyła bieliznę, dżinsy i granatową koszulkę, po czym wróciła do narzeczonego, który zdążył już zrobić śniadanie.

Gdy zjedli, nie było nawet 9 na zegarze, więc Gregor wpadł na pomysł, żeby teraz pojechali do salonu sukien ślubnych. Dziewczyna zdecydowanie odmówiła, bo stwierdziła, że nie jest gotowa psychiczne oglądać tyle białych kiecek, zwłaszcza, że nie znosiła białego koloru, ale powiedziała, że mogą się rozejrzeć za garniturem dla Schlierenzauera. Ten się na to zgodził i kilka chwil później wyszli z mieszkania.

Po drodze, bez zapowiedzi postanowili zabrać Paulinę i Daniela, który przebywał teraz u swojej dziewczyny i pojechali we czworo. Danny, nie był zadowolony z takiego obrotu spraw, chyba miał inne plany na ten dzień, ale Paulina uznała, że to świetny pomysł, zwłaszcza, że Daniel jako świadek powinien pasować do pana młodego, więc gdy wybiorą garnitury razem to będzie idealnie.

Dziewczyny sądziły, że pójdzie w miarę szybko, niestety bardzo się myliły. Panowie byli wybredni jak nigdy dotąd. Takie zachowanie Daniela nikogo nie dziwiło, to w przypadku Gregora, Aga i Paulina były w szoku. Mężczyzna zawsze należał do osób szybko podejmujących decyzje.

Późnym popołudniem, gdy obydwie pary wróciły do domu z zakupami, Agnieszka i Gregor zaczęli szykować się do wyjścia. Mieli spotkać się z Miśką i Stefanem na miejscu.

Spotkanie skończyło się jak zawsze w salonie w domu Stefana, gdzie siedzieli, rozmawiając i pijąc wino.

- Wiesz - zaczęła Michalina, patrząc na przyjaciółkę - w sumie to zmieniasz trudne nazwisko na jeszcze trudniejsze.

- Ja nadal nie powtórzę jej nazwiska - zaśmiał się Stefan, pijąc wino.

- Ja nie mam problemu - oznajmił Gregor, siedział na podłodze, opierając sie plecami o fotel, na którym siedziała jego narzeczona, w dłoni trzymał kieliszek z winem, który opierał o swoje udo.

- Bo twoje jest jeszcze trudniejsze - Agnieszka przeczesała palcami jego blond włosy.

- Fakt - przyznał jej rację.

- To jest sens zmieniać nazwisko? - zastanawiał się Kraft.

- Stefan! Nic nie mów! - krzyknął Gregor. - Wiesz jak się musiałem nagimnastykować żeby się zgodziła na moje nazwisko?

- Domyślam się - wskazał kciukiem na Miśkę.

- Ty to sie dopiero będziesz gimnastykował.... Wiecie co - zwróciła się do przyjaciół. - On mi nawija cały czas o ślubie, a pierścionka jak nie było tak nie ma...

- Wiesz na co on czeka? Bo ja wiem - oznajmił Schlierenzauer.

- Na co? - zdziwiły się dziewczyny.

- Aż mu centymetrów przybędzie, bo chce żebyś założyła szpilki na wasze wesele - stwierdził Gregor. 

Aga i Michalina wybuchnęły śmiechem, blondyn z trudem zachował powagę, a Stefan rzucił, że się obraża. 

- Ja i tak cię kocham - Miśka przytuliła się do swojego chłopaka - nawet jeśli jesteś ode mnie niższy.

- Nie jestem od ciebie niższy... Jesteśmy tego samego wzrostu.

- To... - zaczął Gregor, ale Aga zasłoniła mu usta dłonią. 

- Miśka - zaczęła brunetka - pamiętasz, że jedziemy suknie oglądać w piątek?

- Tak - pisnęła. - Już sie nie mogę doczekać, aż cię w bieli zobaczę, bo ty wiecznie w czerni - wskazał na kombinezon przyjaciółki.

- Nie zawsze... Jeszcze granaty i szarości - zauważyła Aga.

- Wielka różnica - zaśmiał się Karft.

- Zgon... - mruknął Gregor.

- Oczywiście, że jest różnica - oznajmiła Agnieszka w tym samym czasie co Gregor. - Przecież to zupełnie inne kolory... Dużo kolorów.... I...

- Dobrze, wybacz - przerwał jej Stefan. - Nie znam się na tym... Znam dwa kolory. Fajny i niefajny.

- I wystarczy - rzucił Schlierenzauer.

Gregor i Agnieszka wrócili od Michaliny i Stefana, jak zawsze grubo po północy. Pary wiele razy spędzali wieczory w ten sposób. Najczęściej w sześcioro z Pauliną i Danielem, ale niestety tym razem nie mogli ponieważ para miała rocznicę związku i spędzali wieczór we dwoje, co było dla wszystkich zrozumiałe. Choć nie raz się zdarzyło, że gdy wypadała rocznica związku Agi i Grega, dziewczyna spędzała dzień i wieczór z przyjaciółkami, bo jakby nie patrzeć styczeń to środek sezonu i jej narzeczony miał wtedy zawody, a ona naprawdę rzadko na nie jeździła, ponieważ praca jej na to nie pozwalała. Dziewczyny pojawiały się na konkursach Pucharu Świata tylko, gdy te odbywały się w Austrii.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top