A. Wellinger & G. Schlierenzauer part III
Ktoś na to liczył?
{677}
- Gregor? - zapytałem wchodząc do garażu, gdzie domyślałem się że jest, bo słyszałem grające radio. - Co ty robisz? - spytałem, bo jego samochód miał pootwierane wszystkie drzwi, łącznie z bagażnikiem.
- Nie mogłem spać, a nie chciałem cię obudzić - wyłonił się spod otwartej maski samochodu. - Więc znalazłem sobie zajęcie.
- Ale wiesz, że jest ósma rano? - podszedłem do niego i się przytuliłem.
- Już? - zdziwił się. - Nie przytulę cię, bo mam brudne ręce, słonko.
- Sam się przytulę - wyszeptałem w jego szyję. - Pomóc ci? - machnąłem ręką na auto.
- Tak. Tapicerka na ciebie czeka - zaśmiał się. Pokręciłem głową ze śmiechem.
- Pójdę się ubrać i zaraz do ciebie przyjdę.
- Dobrze.
Wróciłem do domu i szybko wskoczyłem w dres i zszedłem do niego ponownie. Zobaczyłem, że maska auta była zamknięta, a Gregor odkurzał tylne siedzenia. Uśmiechnąłem się do siebie i podszedłem do niego. Złapałem go za pośladki, czym go lekko wystraszyłem, więc uderzył głową w sufit auta. Odwrócił się do mnie i wyłączył odkurzacz.
- Chcesz żebym dostał zawału? - przyciągnął mnie do siebie gwałtownie. - Serce mi stanęło.
- Szkoda, że tylko serce.
- Najpierw praca potem przyjemności - klepnął mnie w tyłek.
- Praca was wyzwoli.
- Biorąc pod uwagę twoją narodowość to nie brzmi dobrze - odparł.
- Hitler był Austriakiem.
- Ale jego stolicą był Berlin...
- Zmieńmy temat - zaproponowałem, a Gregor pokiwał głową.
- Oddaję ci odkurzacz i idę po wycieraczki - kiwnął głową na drzwi garażowe.
- Ok - przytaknąłem.
Zacząłem odkurzać siedzenia, przechodząc też na przednie, aby Gregor z tyłu mógł położyć wycieraczki. Odkurzając udawałem że nie widzę plan na siedzeniu i podłodze auta, za to kątem oka widziałem, że Gregor się śmiał.
- Tak jestem zabawny? - zapytałem, gdy wyłączyłem odkurzacz.
- Nie, ale to jak się zarumieniłeś owszem.
Odstawiłem odkurzacz na miejsce i zauważyłem, że Schlierenzauer zamknął garaż. Spojrzałem na niego, ale akurat kładł wycieraczkę przed siedzeniem pasażera.
Z półki wziąłem chusteczki do prania tapicerki i wróciłem do auta, usiadłem na miejscu pasażera, a Gregor kucał z drugiej strony. Wzięliśmy po chusteczce i zaczęliśmy czyścić, ja siedzenie, a Greg podłogę.
- Pierwszy i ostatni raz uprawialiśmy seks w aucie - oznajmiłem, szorując plamę.
- Ale tak całkiem? - spojrzał na mnie.
- Tak - pocałowałem go lekko.
- Hmmm... Samochód ma wiele powierzchni użytkowych - zauważył. - Tylna kanapa... Maska... A nawet...
- Nie kończ - przerwałem mu.
- Dobrze, że w łóżku nie musisz używać takich słów - rzucił, a ja uderzyłem go w ramię.
- Głupek.
- Ale twój - zaśmiał się.
- Mój - znowu go pocałowałem.
Wróciliśmy do czyszczenia tapicerki. Gregorowi szło o wiele lepiej. Skończył, gdy ja wciąż się męczyłem.
- To nie chce zejść - jęknąłem.
- Pokaż - wziął świeżą chusteczkę i zaczął szorować. Siedziałem na siedzeniu obok i patrzyłem. - Co mnie pokusiło na pół skórzane siedzenia... Jakbym wybrał skórzane to by nie było problemu - mruczał do siebie.
- Następnym razem będziesz to wiedział.
- Po prostu nie przewidziałem seksu w samochodzie... Zeszło - odsunął się od siedzenia.
- Super - wysiadłem, zabierając ze sobą paczkę chusteczek i zamknąłem drzwi. Gregor brudne chusteczki wyrzucił do kosza, ale nie zamknął drzwi i oparł się o maskę. Podszedłem do niego, objąłem jego szyję ramionami, a on mnie przytulił. - Kocham cię - wyszeptałem, a na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech.
- Ja ciebie też, słoneczko - pocałował mnie lekko.
- Jadłeś śniadanie?
- Wolę zacząć od deseru - zsunął dłonie po moim ciele i złapał mnie za tyłek.
- To nie zdrowe - wyszeptałem w jego wargi.
- Czasem można - zamienił nas miejscami i teraz to ja opierałem się o samochód, odwzajemniając jego zachłanne pocałunki.
Gregor posadził mnie na masce auta, a ja oplotłem go nogami w pasie. Zsunął usta na moją szyję, jednocześnie wysuwając dłonie pod moją koszulkę, którą po chwili ze mnie zdjął i rzucił na dach samochodu.
Napierał biodrami na moje, pieszcząc moje ciało palcami i ustami. Rozpływałem się w jego ramionach.
Wyszeptałem cicho jego imię, gdy zsunął dłoń po moim ciele na krocze i zaczął masować mojego penisa przez spodnie.
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi domu. Austriak podniósł głowę.
- Spodziewamy się kogoś? - zapytał mnie
- Ja nie.
- Ja też nie.
- Więc nie otwieramy - pocałowałem go. Osoba za drzwiami uparcie dzwoniła.
- Nie - przerwał pocałunek. - Otworzymy - złożył całusa na moich ustach. - Dokończymy później - odsunął się. - Pójdę zobaczyć kto to - wyszedł z garażu, a ja jęknąłem.
Nieznoszę gdy nam ktoś przerywa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top