160. S. Kraft & M. Hayboeck
Nie było mnie tu od 24 sierpnia... Trochę długo... Ale chyba już wracam do pisania o skokach... Przynajmniej częściowo... Zobaczę jak to będzie, ale postaram się wrzucać jeden shot w tygodniu, kochani... I zapewne zrobię nową książkę na ten sezon...
Miłego czytania z kochani ❤️
SYLWESTER 2019
Chłopaki weszli do domu głośno się śmiejąc. Stefan miał niezły ubaw ze swojej drugiej połowy, bo Michi wypił trochę za dużo i doszedł do wniosku, że musi powiedzieć każdej napotkanej osobie, że jego mąż, już od 7 miesięcy, jest najpiękniejszy na świcie. Stefan za każdym razem z rozbawieniem przerywał te rozmowy. Ludzie reagowali śmiechem na komunikat Hayboecka, Stef z każdym razem był zawstydzony.
Wiedział, że Michi bardzo go kocha i dla niego jest najlepszy, ale zawsze był zawstydzony, kiedy blondyn mówił to publicznie. Chociaż byli razem już pięć lat.
- Michi - roześmiał się, gdy chłopak zatoczył się lekko. - Co ty robisz? - zapytał, kiedy blondyn usiadł na podłodze w holu ich domu. Oparł się o ścianę. Przyciągnął prawe kolano do klatki i złapał się za stopę.
- Zdejmuję buty - oznajmił. Stefana zawsze zadziwiało to, że jego facet nie tracił zdolności płynnego mówienia po alkoholu. I dość racjonalnego myślenia.
- Ale... Przecież... Dobra, zdejmuj - machnął ręką. Zdjął kurtkę i odwiesił ją. Pomógł blondynowi zdjąć jego nakrycie wierzchnie, które też powiesił. - Chodź - wyciągnął do niego rękę. Ale jego mąż jej nie złapał.
- Ja sam - oznajmił. Wziął głęboki oddech i powoli, wspierając się rękami o ścianę, wstał. Omal się nie przewrócił, ale na szczęście Stefan go przytrzymał. - Moje kochanie - objął ramionami szyję swojego męża. - Słońce moje - dodał.
- Idziemy na górę, lovelasie - brunet pchnął go lekko, a Hayboeck zachwiał się i by ich przewrócił gdyby nie ściana, na którą wpadli. - Hayboeck! - Stefan podniósł głos.
- Przypominam ci, że też masz na nazwisko Hayboeck - oznajmił, kładąc dłonie na policzkach Stefana.
- Mam dwa - zauważył. - Ruszaj się, stary. Przebieraj kopytkami - klepnął go w tyłek.
- Nie mogę spać na kanapie? - jęknął. - Tych schodów jest tak dużo... - oparł się na niższym chłopaku.
- Michael... Proszę cię - westchnął.
Blondyn westchnął i ruszył na górę, odpychając ręce swojego męża. Powoli szedł po schodach, kurczowo trzymając się barierki.
- Stefiii - przeciągnął ostatnią literkę. Brunet już wiedział, że wymyślił coś głupiego.
- Słucham, skarbie - uśmiechnął się tylko.
- Wiesz, że cię kocham? - zapytał, mocno skupiając się na pokonywaniu kolejnych stopni.
- Wiem, Michi... Wziąłeś ze mną ślub przecież - oznajmił.
- Naprawdę? - odwrócił się do niego z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy, a Stefan się roześmiał.
- Naprawdę... Do łóżka, już - pociągnął go za rękę do sypialni. - Siadaj i poczekaj chwilę.
- Dobrze.
Młodszy chłopak zszedł jeszcze na dół po wodę i jakieś tabletki na ból głowy, które na pewno będą potrzebne jego drugiej połowie, gdy wstanie.
Wrócił do sypialni i zobaczył, że Michael śpi w poprzek łóżka. Westchnął i podszedł do chłopaka.
- Michi - powiedział, stając nad nim. - No zajebiście - pokręcił głową. Sięgnął do guzika spodni swojego męża, aby je rozpiąć. Zrobił to i zaczął zsuwać je z niego.
- Zostaw mnie - mruknął blondyn, ale Stefan to zignorował. - Proszę mnie zostawić, ja mam męża.
- Wiem - Kraft tylko się uśmiechnął i rozebrał chłopaka z dolnej części garderoby. Rzucił spodnie na bok i ponownie się nad nim pochylił. Michi otworzył oczy i spojrzał na niego.
- Cześć, skarbie - Michael uśmiechnął się do niego szeroko, Stefan zaśmiał się cicho. - Gdzie byłeś? Tęskniłem za tobą.
- Musisz usiąść, Michi - rzucił, śmiejąc się.
- Ok... Ale chcę buziaka - zażądał.
- Jak usiądziesz - brunet się odsunął i stanął między kolanami Hayboecka, który z trudem usiadł.
- Gdzie mój buziak? - zapytał, a Stefan się roześmiał. Położył dłonie na policzkach blondyna i pochylił się, aby złożyć pocałunek na jego ustach.
- Zdejmujemy koszulę, skarbie - odsunął się trochę.
- To musisz mi pomóc... Odepnij mananakiety.
- Co mam odpiąć? - roześmiał się Kraft.
- Mananakiety - powtórzył. Brunet śmiał się przez chwilę, a potem odpiął mankiety koszuli swojego faceta. Potem rozpiął wszystkie guziki i zsunął granatowy materiał ze szczupłych ramion blondyna. Stefan zabrał koszulę i spodnie.
- Połóż się, tylko normalnie... Zaraz przyjdę.
Stefan zabrał ciuchy i poszedł do łazienki. Wsadził ubrania do kosza z praniem i się rozebrał. Wziął szybki prysznic i wrócił do sypialni, gdzie Michael leżał na łóżku. Tym razem wzdłuż.
- Czemu nie śpisz? - zapytał, gasząc światło i kładąc się do łóżka.
- Czekam na ciebie - odparł i przytulił się do Stefana. - Kocham cię - wyszeptał, całując kark Krafta.
- Wiem Michi. Ja ciebie też.
- Tak bardzo, bardzo, bardzo - złożył pocałunek na ramieniu Stefana.
- Michi, proszę cię... Idziemy spać, ok? Rano powiesz mi, jak bardzo mnie kochasz.
- Dobrze... A kocham cię najbardziej na świecie - przytulił się do niego mocno.
- Wiem, kotku... Dobranoc - westchnął.
- Dobranoc.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top