Z tobą najlepiej [Ambarussa]

Pisane w ramach Fëanorian Week 2019.

Category: M/M
Fandoms: The Silmarillion and other histories of Middle-earth
Relationships: Amrod|Pityafinwë/Amras|Telufinwë
Warnings: Explicit content, twincest

~~~~~~~~~~

- Telvo, słyszałeś, że wujek Nolo dowiedział się, że Tyelko zabrał Irissë cnotę? Będzie miał ostry przypał.

- Naprawdę? Byłem ciekaw, kiedy się skapną.

- Nie sądzę, żeby mu coś zrobili. Nie mają dowodów, a Irissë tak za nim szaleje, że do niczego się nie przyzna.

- Masz rację. Przecież nie będą jej tam grzebać.

- Faktycznie, raczej nie - zaśmiał się Amrod. - A ty? Kiedy znajdziesz sobie dziewczynę?

Amras niechętnie oderwał wzrok od rzemiennej smyczy łuczniczej, którą próbował związać.

- A po co mi dziewczyna? Tylko zabiera czas i pieniądze. W dodatku czas to pieniądz, więc ogołoci mnie podwójnie, od stóp do głów.

- No, może - zgodził się Amrod. - Ale może być z nimi przyjemnie.

Amras przewrócił oczami.

- Nie tylko z dziewczynami jest przyjemnie. Właściwie wolę polować z chłopakami. Irissë to jedyna fajna nís. Reszta myśli tylko o paznokciach i ubraniach.

- Wszystko jedno, dziewczyna tak czy siak ci nie grozi. Wszyscy wiedzą, że tragicznie całujesz i boisz się spróbować. Dobrze wiem, że kiedy podkochiwałeś się w Elemmírë, to bałeś się ją zaprosić na randkę.

Amras poczerwieniał, prawie jak Carnistir.

- Skąd niby wiesz, że źle całuję? Może to ty jesteś w tym beznadziejny i zgrywasz mądralę, żeby odwrócić od siebie uwagę. W dodatku pozwól, że nie wspomnę o twoich próbach podrywania w kuźni u taty. Myślałem, że zejdę ze śmiechu, słysząc, jak cię tamten brunet zgasił.

Teraz i twarz Amroda przybrała kolor dojrzałego pomidora.

- Nawet mi o nim nie mów! Głupi skurwiel, dobrze, że go atya wykopał. Jak on śmiał mi tak odmówić! Mnie, księciu!

- Hahaha! Wcale mu się nie dzi...

Roześmiany Amras urwał w pół słowa, bo niespodziewanie bliźniak złapał go za przód szaty, gwałtownie przyciągnął do siebie i namiętnie pocałował.

- Nie dziwisz mu się, hmm? - zapytał, wysoko podnosząc brwi, gdy tylko zabrakło im tlenu.

- Beznadziejnie całuję, powiadasz? - zaśmiał się na to Amras i ujął twarz brata w dłonie, po czym znowu połączył ich usta.

W przeciwieństwie do poprzedniego pocałunku, ten był delikatny, powolny i słodki. Palce Amrasa wplątały się w rude włosy bliźniaka, który objął jego talię i przyciągnął do siebie. Chłopak usiadł miękko na biodrach Amroda i przycisnął się do jego torsu, nie przerywając pocałunku. Pełnymi łuczniczych odcisków palcami delikatnie wodził po żuchwie i kościach policzkowych brata.

W końcu oderwali się od siebie.

- No i co teraz powiesz?

- Nic nie powiem, Ambarussa, raczej coś zrobię - zaśmiał się Amrod i błyskawicznie zdjął swoją luźną, białą koszulę, po czym sięgnął do szat brata. Amras pomógł mu uporać się ze sznurowaniem i po chwili utonęli w kolejnym głębokim pocałunku.

Amrod nawet nie musiał prosić o pozwolenie i bez zapowiedzi wsunął język do ust brata, który otworzył je w idealnym momencie. Zadziwiające było, jak dobrze rozumieli swoje ciała i jak szybko reagowali na ruch tego drugiego. Amras chwycił pełną garść włosów brata i zaczął powoli poruszać biodrami w przód i w tył. Pityo zareagował na to jeszcze większym pogłębieniem pocałunku.

W końcu zadyszany Telvo przesunął usta na szczękę brata, a następnie na jego szyję. Z początku całował ją bardzo delikatnie, ale potem odchylił głowę Pityafinwëgo za włosy do tyłu i zaczął mocno przygryzać i ssać jego jasną skórę. Po niektórych z jego pocałunków pozostały ciemne ślady.

- Ambarussa - westchnął Amrod, gdy Telufinwë objął wargami płatek jego ucha, a potem przesunął je na spiczastą końcówkę, nie przerywając kołysania biodrami.

Amrod z radością wodził rękoma po silnych plecach bliźniaka, plącząc niekiedy palce w gęste, rude kosmyki. W końcu jedna z jego dłoni wsunęła się pod materiał spodni Amrasa i zaczęła gładzić jego zgrabne pośladki.

Czując to, Telvo oderwał się od ucha brata.

- A dokąd to pan zmierza, panie Fëanorionie? Nie za szybko?

Amrod uśmiechnął się, ale zamiast odpowiedzieć zdjął sobie Amrasa z bioder.

- Usiądź, Ambarussa.

Telufinwë chętnie wykonał jego polecenie; teraz to Pityo osunął się na niego.

Amrod pochylił się nad bliźniakiem i pocałował go miękko. Czuł, jak dłoń Amrasa wślizguje mu się pod spodnie i jak jego szczupły palec wsuwa się między jego pośladki.

- Och, tak, Ambarussa - westchnął Telvo, czując przez spodnie dotyk brata między nogami i jego usta na obojczyku.

- Kurczę, Ambarussa, z tobą zawsze jest najlepiej - jęknął Amrod.

Nagle na korytarzu rozległ się głośny śmiech.

- Uważaj, Nelyo! - Bliźniacy poznali rozbawiony głos Fingona i spojrzeli po sobie. Natychmiast wciągnęli na siebie koszule i poprawili włosy. Amrod zsunął się z bioder brata i podciągnął nieco opuszczone spodnie.

- Musimy kiedyś to powtórzyć - wyszeptał. - Albo i kontynuować.

- Zamknij się, bo tu wejdą - warknął cicho Telufinwë.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top