Thû

Zimno daleka jest i straszno bliska
Wieża; mgła ją czarna, wilgotna spowije;
Z ciemności jakieś martwe, blade oko błyska,
Lecz wzrok w martwym oku beznamiętnie żyje.

Z wieży spoglądają płomienne oczy
Istoty w szacie tkanej z chłodnego cienia;
Zimnymi ręce swoje wojny toczy,
W martwych pcha bezmyślne i tępe istnienia.

W nekromanty lochu ciche, szepczące
Głosy cierpienia, jęk drżący od chłodu,
Oślizgłe gady i widma błądzące,
Wycie załamane wpół skowytem głodu.

Zamarza po twarzy łza się tocząca,
Szronią się policzki w złej magii stolicy.
Nie dosięgnie więźnia żaden promyk słońca
W domu nekromanty i nietoperzycy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top