Obojętność [Maglor|Makalaurë]

Pisane w ramach Fëanorian Week 2019.

Category: Gen
Fandoms: The Silmarillion and other histories of Middle-earth
Relationships: Maglor|Makalaurë & dead!Amroth, Maglor|Makalaurë & Maedhros|Maitimo (mentioned)

~~~~~~~~~~

Maglor siedział na plaży przy niewielkim, dogasającym już ognisku. Harfa leżała w futerale obok niego; Noldor nie śpiewał, słuchał jedynie fal morza uderzających o brzeg i cichego szumu lasu rosnącego na wybrzeżu.

Kolejny samotny dzień.

Położył się na piasku koło ogniska, oparł głowę na pniu wyrzuconym przez morze na plażę i przymknął oczy. Przez chwilę chciał zrobić to, co robił tysiące lat temu - wspomnieć imię Irma w cichej modlitwie przed snem - ale nie. Niech się cholerny Valar udławi.

***

Podniósł powieki.

Pierwszą rzeczą, którą zauważył, był złoty blask przy brzegu. Nieprzyjemnie kłuł w nieprzyzwyczajone do światła źrenice.

Maglor przetarł oczy i spojrzał uważniej w stronę morza. Światło stało się przyjemniejsze dla oka, wręcz piękne; niemal tak piękne, jak blask włosów tej kretynki Artanis. Zaraz też stało się jasne, skąd pochodziło.

Otóż na brzegu leżał jakiś elf.

Maglor podniósł się z trudem, otrzepał ubranie z piasku i zbliżył się do wody.

Leżący mężczyzna miał złociste włosy i prześliczną, anielską twarz. Biła z niej jednak jakaś królewska szlachetność. Leżał bezładnie, fale podmywały jego ciało. Spodnie były podarte i przemoczone; nie miał na sobie koszuli. Był ładnie umięśniony, ale dziwnie siny. Nie oddychał.

Maglor sprawdził mu puls. Nie ma. Chłopak jest sztywny i zimny, no i oczywiście martwy.

Czarnowłosy pochylił się i wziął młodzieńca w ramiona. Piasek miękko się uginał pod jego bosymi stopami, gdy niósł ciało do swojego małego obozowiska.

***

Parę tysięcy lat potem podsłuchał, jak jakiś Sindar śpiewał piosenkę w towarzystwie krasnoluda, dwóch ludzi i czterech niziołków (co oni w ogóle robili tak daleko od Shire'u?). Z jej słów Maglor dowiedział się, kim był młody, złotowłosy elf, i przez chwilę zrobiło mu się przykro.

Jednak tak naprawdę długotrwała samotność odebrała mu uczucia. Już nawet przestał rozpaczać po Nelyo. Choć nie chciał się przed sobą do tego przyznać, śmierć blondyna miał kompletnie gdzieś.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top