Wyrwane serce [Wanda Maximoff]
Szatynka o mocno błękitnych oczach stała wpatrzona w okno. Właśnie dziś mijała rocznica, jak straciła brata. Pusto, bez większych uczuć obserwowała panoramę miasta. Padał deszcz, natura towarzyszyła Wandzie w rozpaczy i żałobie.
Przyjaciółka Scarlet Witch przekroczyła właśnie próg jej pokoju. Przyszła, by wesprzeć szatynkę. Sama nie straciła nikogo tak ważnego, ale wyobrażała sobie co Wanda może teraz przeżywać. Nie była najlepsza w pocieszaniu, radzeniu, mówieniu budującym słów, lecz dobrze wiedziała, że jej obecność dodaje przyjaciółce ulgę, wparcie i pocieszenie.
- Mija rok Iren, już rok - odezwała się do brunetki, nadal wpatrywała się w widok za oknem.
Dziewczyna podeszła do Wandy - powiedz mi proszę jak się czujesz? - spytała z troską i chęcią pomocy.
- Chcesz się dowiedzieć jak to jest? Jak to jest stracić cząstkę siebie? Nigdy się tego nie dowiesz, musiałby ktoś wyrwać ci serce, a potem kazać żyć bez niego. Tak się właśnie czuję, jakbym nie miała już serca, zostało wyrwane, zmiażdżone i wyrzucone - łzy powoli płynęły po jej bladych policzkach.
Irene bez słów wtuliła się w przyjaciółkę. Nie musiała nic mówić, Wanda znała jej myśli. Teraz obydwie stały i patrzyły, jak krople deszczu ospale toczyły się po szybie.
- Życzę ci tylko jednego Iren - odezwała się. - Abyś nigdy nie przeżyła tego co ja...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top