19. Zwykły niezwykły wieczór + 18

Shot powiązany z jak zwykle

Nie wiem czemu wrzuciłam tutaj ten gif... Serio... I nie wiem, co miałam w głowie, gdy go sobie zapisałam...

Niby kolację zjedliśmy z Łukaszem w jadalni, ale i tak skończyliśmy z winem na podłodze w sypialni, grając w karty.

- Oszukujesz! - rzuciłem w bruneta kartami i napiłem się wina. Chłopak tylko się zaśmiał i także napił alkoholu, a kiedy odstawił kieliszek, pochylił się w moją stronę i dał mi buziaka.

- Zagrajmy w rozbieranego, bo mi dziś dobrze idzie - zaproponował z uśmiechem.

- Nie. Bo ja od razu skończę nago - założyłem ręce na piersi i się uśmiechnąłem.

- Dlatego to zaproponowałem, skarbie - położył się na dywanie na boku.

- Zagrajmy jeszcze raz - zebrałem w karty i zacząłem je tasować.

- W rozbieranego.

- Rozbierzesz mnie potem. Teraz zagrajmy - rozdałem nam karty. Łukasz dolał nam wina, a ja zobaczyłem, że się już skończyło. - Albo zagrajmy w rozbieranego.

- Jednak? - wymruczał. - Przynieść jeszcze kolejną? - uniósł pustą butelkę.

- A zostało coś jeszcze? - zmarszczyłem brwi. Doskonale wiedziałem, że zostało.

- Tak. Zaraz przyniosę - wstał i wyszedł z sypialni. Gdy przestałem słyszeć jego kroki, spojrzałem jakie ma karty i wymieniłem mu je. Swoje zmieniłem na silniejsze, ale nie na tyle żeby było to podejrzane.

Poprawiłem jeszcze kilka rzeczy żeby zwiększyć swoje szanse i usiadłem na swoim miejscu.

Łukasz wrócił, gdy bawiłem się swoim telefonem. Zrobiłem zdjęcie, które udostępniłem na instastory. Było na nim widać karty i kieliszki z winem.

- Co kombinujesz? - zapytał i usiadł. Butelkę postawił na podłodze koło dywanu. - Gramy, kotek? - zapytał.

- Jasne, foczko - rzuciłem, a on się roześmiał głośno.  Pokręcił głową i wziął swoje karty do ręki. Patrzył na nie przez chwilę i się uśmiechnął.

Blefer.

Graliśmy chwilę, żartując sobie z siebie nawzajem. A gdy wygrałem pierwsze rozdanie, Łukasz był lekko zdziwiony.

- Rozbieraj się, foczko - rzuciłem, spodobało mi się to określenie.

- Co zdjąć najpierw?

- Koszulę - uśmiechnąłem się. - Pomóc ci? - zaproponowałem. 

- No to chodź - rozłożył ramiona. Podszedłem do niego na czworaka i ukląkłem przed nim. Rozpinałem powoli guziki jego czarnej koszuli. Łukasz obserwował uważnie moją twarz aż w końcu pochylił się i pocałował mnie lekko. Uśmiechnąłem się do niego. - Kocham cię.

- Ja ciebie też - złączyłem nasze usta i ściągnąłem materiał z jego ramion, zatrzymując go na jego łokciach, więc nie mógł ruszyć rękami, a chciał złapać mnie za tyłek. - Gramy dalej?

- Zdecydowanie - szepnął.

Wróciłem na swoje miejsce, a Łukasz rozdał karty. Wiedziałem, że tak naprawdę mam małe szanse na zwycięstwo, jeśli nie będę oszukiwał. A nie miałem teraz jak oszukać i wiedziałem, że tak będzie, więc musiałem się inaczej przygotować.

Łukasz doskonale wiedział, że wygra to rozdanie, więc tylko uśmiechnął się tryumfalnie, gdy skończyliśmy.

- Co najpierw, foczko? - zapytałem, śmiejąc się z nowej ksywki jaką ode mnie dostał. - A może będę tak do ciebie mówił na filmach?  Zamiast Kamerzysta?

- Ani mi się waż... Będziemy to wycinać - oznajmił. - Ściągaj spodnie - dodał. - Pomóc ci?

- Owszem - uśmiechnąłem się szeroko.

Łukasz podszedł do mnie na kolanach i naparł na mnie, więc musiałem się położyć na dywanie. Pocałował mnie lekko, a potem rozpiął guzik moich czarnych rurek. Zsunął je ze mnie powoli, składając kilka pocałunków na moim ciele.

- Gramy dalej? - zapytał, odkładając moje spodnie na bok.

- Tak.

Tym razem ja rozdawałem karty. Łukasz tylko uśmiechnął się do mnie i puścił mi oczko. Obserwował mnie uważnie. Jego wzrok był taki... Pełen zachwytu. Gdyby życie to była kreskówka, to zamiast źrenic miałby czerwone serduszka.

Dawno już tak na mnie nie patrzył. Ale to też dlatego, że mieliśmy dla siebie bardzo mało czasu. Cudem udało nam się wyrwać dla siebie ten wieczór.

- Uwielbiam cię, Maruś... Kocham to już za mało - westchnął, wpatrując się we mnie. Uśmiechnąłem się szeroko.

- Lubię kiedy tak do mnie mówisz - odparłem. - Wiesz co?

- Co?

- Nie możemy się już rozstać - szepnąłem, przyciągając nogi do klatki piersiowej.

- No ja nie mam zamiaru się z tobą rozstać - oznajmił i odłożył karty. - Masz coś innego w planach?

- Nie, bo... Ja już nie umiem bez ciebie funkcjonować... Nawet jeśli się nie widujemy praktycznie to i tak wiem, że jesteś... I że jeśli bym cię potrzebował to rzuciłbyś wszystko - szeptałem.

- Bo rzuciłbym... Nieważne co by to było... Nic nie jest ważniejsze od ciebie.

- To kochane, wiesz? - zapytałem, a on pokiwał głową. - Zrobiłbym dla ciebie wszystko - szepnąłem.

- Wiem, kochanie... - rzucił karty na podłogę. - Chodź do mnie - dwa razy mi powtarzać nie musiał. Podszedłem do niego i usiadłem mu na kolanach.

Łukasz przesunął dłońmi po moich nagich udach i zatrzymał je na moich biodrach, kciukami muskając moje przyrodzenie. Westchnąłem cicho i przesunąłem dłonie po jego ramionach na barki i szyję. Pochyliłem się i złączyłem nasze usta, a Łukasz przesunął dłonie na moje pośladki.

Pogłębiłem nasz pocałunek, a Łukasz wsunął dłonie pod moją bieliznę. Wiem, że uwielbia moje ciało i nigdy tego nie ukrywał.

Oderwaliśmy się od siebie, a brunet zdjął ze mnie koszulę, która wylądowała na tej jego. Pchnąłem go, aby się położył na dywanie i rozpiąłem jego dżinsy, które ściągnąłem i odrzuciłem na bok. Pozbyliśmy się swoich skarpetek, a ja usiadłem na jego biodrach. Pocałowałem go jeszcze, ocierając się pośladkami o jego penisa, który z chwili na chwilę stawał się coraz twardszy.

Łukasz w końcu przytrzymał moje biodra i zamienił nas miejscami. Znalazł się między moimi udami i ściągnął ze mnie bieliznę. Pozbył się też swoich bokserek.

Całował moje ciało i pieścił je dłońmi. Wczepiłem palce w jego włosy, jęknąłem głośno, gdy mój penis znalazł się w jego ustach.

Po chwili przerwał pieszczotę i spojrzał na mnie.

- Mamy lubrykant? - zapytał.

- Jest w szafce po twojej stronie łóżka - szepnąłem.

- Ok - pocałował mnie i wstał, a ja mogłem podziwiać całe jego ciało, które tak uwielbiam.

Ugiąłem nogi w kolanach i złączyłem je. Chciałem się z nim trochę podroczyć. Gdy wrócił do mnie i chciał rozsunąć moje kolana, nie pozwoliłem mu. Zaśmiałem się lekko, a Łukasz pochylił się opierając klatkę piersiową o moje kolana.

- Tak mam cię wziąć? - uśmiechnął się.

- Chyba się rozmyśliłem - odparłem, powstrzymując śmiech.

- Ale ja nie. I co teraz? - zapytał.

- Idź na miasto. Może ktoś ci da - rzuciłem, śmiejąc się.

- Ale ja chcę ciebie - wymruczał i złapał mnie za kolana, przesuwając je na bok i oparł ręce na moim udzie i biodrze. Pochylił się nade mną i pocałował mnie w usta, a jego członek otarł się o moje pośladki.

- No to mnie weź.

- Jednak się nie rozmyśliłeś? - zaśmiał się lekko.

- Nie - odparłem, a on położył się na boku za mną, aby móc całować moją szyję i jednocześnie mnie przy tym obmacywać. Naparłem pośladkami na jego biodra, a Łukaszowi wyrwał się jęk.

- Maruś... Nie prowokuj - ugryzł mnie lekko w ramię. Sięgnął po lubrykant i wycisnął trochę na swoje palce, które później, jeden po drugim, znalazły się we mnie. Rozciągał mnie powoli, jak zawsze. I naprawdę lubię jak to robi. Bo wiem, że zależy mu na mojej przyjemności w równym stopniu co na swojej.

Gdy wysunął ze mnie swoje palce, sięgnął po lubrykant i rozprowadził go po swoim penisie.

- Ta pozycja ci odpowiada? - zapytał.

- Spróbujmy - odparłem, bo jeszcze się tak nie kochaliśmy.

Łukasz złapał mnie za biodro i pociągnąłem lekko w swoją stronę. Sięgnąłem ręką do tyłu i chwyciłem jego penisa, nakierowując go na swoją dziurkę. Łukasz wsunął się we mnie powoli, a ja westchnąłem tylko.

- W porządku? - pocałował moje ramię i objął mnie w pasie.

- Nie kochamy się pierwszy raz, Łukasz - przypomniałem.

- Wiem, skarbie - oparł głowę o moją skroń. - Ale dawno tego nie robiliśmy... Nie chcę ci zrobić krzywdy.

- Jeśli coś będzie nie tak, to ci powiem - odwróciłem głowę w jego stronę, a on mnie lekko pocałował i poruszył się we mnie.

Ta pozycja była inna niż te, w których kochaliśmy się do tej pory. Ale podobała mi się. Naprawdę.

Lewą ręką Łuki obejmował mnie w pasie, a prawa spoczywała teraz na moim biodrze, na którym zaciskał palce wchodząc we mnie. Opierał głowę o moją skroń, więc wzdychał i jęczał mi wprost do ucha, a jego oddech owiewał moją szyję.

Sięgnąłem ręką do tyłu i wplątałem palce w jego włosy, a on wszedł we mnie mocno.

- Nie tak mocno, skarbie - wyszeptałem.

- Przepraszam - pocałował moją szyję, a gdy wygiąłem plecy bardziej w łuk, by móc odwrócić głowę i na niego spojrzeć, pocałował mnie.

Łukasz naparł na mnie bardziej swoim ciałem, wymuszając na mnie lekką zmianę pozycji. Teraz leżałem trochę na boku, a trochę na brzuchu, a Łuki był we mnie jeszcze głębiej.

Sięgnąłem ręką za siebie i położyłem dłoń na jego biodrze, palcami dotykałem pośladka, i napychałem go bardziej na siebie.

- Dobrze ci? - szepnął mi do ucha. Zawsze lekko bawiło mnie to pytanie, ale wiem, że pyta, bo chce żeby było mi jak najlepiej.

- Bosko - jęknąłem, bo Łukasz cały czas stymulował moją prostatę. Czułem już zbliżający się orgazm, o czym powiedziałem chłopakowi, a on chwycił mojego penisa i zaczął mnie pieścić, co niemal od razu wywołało mój orgazm. Wyjęczałem imię mojego chłopaka i kilka przekleństw. - Dojdź we mnie - szepnąłem, kiedy Łukasz powiedział, że jest już blisko.

Nie zawsze dochodził we mnie. Często wolałem żeby spuścił się na mój brzuch, czy pośladki, a on zawsze respektował moje zdanie.

Łukasz osiągnął szczyt jęcząc mi cicho do ucha. Wytrysnął w moim wnętrzu, co poczułem doskonale.

Leżeliśmy chwilę, po tym jak Łukasz się ze mnie wysunął, i uspokajaliśmy swoje oddechy.

- Brakowało mi tego - szepnąłem.

- Mi też... I to bardzo... - pocałował moje ramię.

- To może za chwilę... Druga runda pod prysznicem? - zaproponowałem.

- Nie odmówię.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top