18. Jak zwykle

Wróciliśmy dość późno do domu. Cały dzień spędziliśmy na nagrywkach do filmów. Planowałem, że uda nam się nagrać cztery, ale ledwo daliśmy radę trzy. Łukasz już nie miał siły na czwarty i normalnie bym go na to namówił, ale dziś mu darowałem, bo od rana się źle czuł i chyba będzie chory.

Pierwszy padłem do łóżka i leżałem na plecach z rękami za głową, czekając na Łukasza. Lubię zasypać ze świadomością, że jest tuż obok mnie i już zawsze będzie.

Chłopak dołączył do mnie i od razu padł na łóżko. Położył się na lewym boku, twarzą do mnie, więc ja przekręciłem się na prawy i popatrzyłem mu w oczy. Wyciągnąłem lewą rękę w jego stronę i opuszkami palców muskałem jego policzek. Dałem mu delikatnego buziaka, a on się uśmiechnął.

- Nawet nie miałem jak cię dziś całować - szepnął.

No niestety. Cały dzień byliśmy poza domem, a na jakiekolwiek pieszczoty pozwalamy sobie tylko w domu.

- Taki dzień - zauważyłem i jeszcze raz go pocałowałem.

- Trochę mnie denerwuje to, że nie mamy dla siebie czasu - westchnął. - Nawet nie liczę tego czasu jak nagrywamy... Chodzi mi o to kiedy jesteśmy we dwóch - położył rękę na moim boku. - Tylko wieczorami w łóżku mamy czas dla siebie.

- Nie narzekaj... Przed fame mma było gorzej - przypomniałem. - Nawet wieczorami się nie widzieliśmy... My wtedy w ogóle seksu nie uprawialiśmy - zauważyłem, a Łukasz się zaśmiał. - No ale naprawdę... Jak się kładłem spać, to ciebie jeszcze nie było. Jak wstawałem to spałeś... Widzieliśmy się jak mnie woziłeś na treningi.

- No to fakt - przyznał mi rację, a ja przesunąłem dłoń w jego włosy. - Teraz w sumie też nie jest lepiej... Niby spędzamy razem więcej czasu, ale nie uprawiamy seksu jakoś często.

- Przynajmniej nam się nie znudzi - zażartowałem, a Łukasz się lekko zaśmiał.

- Jest to jakiś pozytyw, ale... - przysunął się do mnie i przytulił mocno. - Lubię mieć cię pod sobą - wymruczał i pocałował moją szyję, po czym podniósł głowę i spojrzał mi w oczy.

- Lubię być pod tobą - dałem mu buziaka. - Ale dzisiaj nie mam ochoty.

- Maruś... - zaśmiał się lekko. - Ja dziś nie mam siły na seks.

- Jesteś ciepły - dotknąłem jego czoła.

- No jestem - przytaknął, a ja się zaśmiałem.

- Chodziło mi o temperaturę - pstryknąłem go w nos.

- To w takim razie jestem, cholernie, hot - wymruczał i przyciągnął mnie do siebie.

- Kto ci takich głupot naopowiadał? - zapytałem ze śmiechem, a on się roześmiał.

Pocałowałem go mocno, a on wymruczał coś w moje wargi. Nie wiem co chciał powiedzieć, ale to nie miało teraz znaczenia.

Oderwałem się od jego ust i przytuliłem do niego. Nagle coś mi się przypomniało.

- Łukasz? - szepnąłem.

- Tak?

- Zapomniałem ci wcześniej powiedzieć - uniosłem się na łokciu i spojrzałem na jego twarz. - Ale jakiś dziwny typ do mnie pisze.

- Jaki typ? Pokaż mi go - zażądał, a ja sięgnąłem po telefon.

- Pokażę ci jego profil na Facebooku - mówiłem, szukając odpowiedniego profilu. - Znasz go? Bo ja typa w ogóle nie kojarzę - podałem mój telefon, gdzie był profil Łukasza na Facebooku. Brunet roześmiał się tylko.

- Nie znam człowieka - oddał mi smartfon. - Czego od ciebie chciał?

- Składał mi jakieś propozycje seksualne. I chciał mi wysłać zdjęcie swojego siusiaka - odparłem, a Łukasz wybuchnął śmiechem.

- Zgodziłeś się żeby ci wysłał?

- No tak... Bo sobie pomyślałem, że jak ma dużego to się z nim umówię. Co myślisz? Będzie chciał iść ze mną na kawę? - zapytałem.

- Nie wiem... Musisz go zapytać - odparł, a ja się zaśmiałem i wtuliłem w niego mocno. Pocałowałem jego szyję, a Łukasz pociągnął mnie lekko za włosy. - Hej - szepnąłem mu do ucha. - Mojego chłopaka nie będzie jutro wieczorem, wpadniesz do mnie?

- Jak twojego chłopaka nie będzie to bardzo chętnie. A co będziemy robić?

- Kochać się - odszepnąłem.

- Podoba mi się taki plan.

- Łuki - uniosłem się na łokciu i spojrzałem na jego twarz. - Może ogarniemy sobie jutro jakąś fajną kolację? Wino? Dawno nic takiego nie robiliśmy.

- Jasne... Tylko musimy się lepiej zorganizować jutro - pociągnął mnie z powrotem na sobie. - A teraz idziemy spać - pocałował mnie w czoło.

- Ok... Dobranoc - musnąłem ustami jego szczękę.

- Dobranoc, skarbie - szepnął i objął mnie mocniej ramionami.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top