|betrayal| K. Stoch & P. Prevc & G. Schlierenzauer
Dla ok666ok666
- Wychodzisz? - zapytałem narzeczonego.
- Tak - Kamil założył kurtkę.
- Dokąd? - zapytałem.
- Niedługo wrócę.
- Nie o to pytałem, Kam. Dokąd idziesz? - ponowiłem pytanie.
- Nie muszę ci się spowiadać - wyszedł z domu.
Świetnie. Po prostu cudownie. Od jakiegoś czasu kompletnie mnie olewa. Unika mnie, mijamy się. Nawet nie pozwala się dotykać. O seksie nie wspomnę.
Kamil chyba mnie zdradza, ale nie mam na to żadnych dowodów. To tylko moje domysły.
Ale jestem pewien, że mam racje. Bo inaczej dlaczego nie wracał by na noc do domu? Gdzie był przez ten czas?
Wiem, że taki związek nie ma sensu, ale nie umiem od niego odejść, jeśli nie mam dowodów. Mam jeszcze nadzieję, że to przejściowy kryzys i niedługo wszytko wróci do normy.
Ale podświadomie wiem, że tak nie jest. Tylko nie chcę tego do siebie dopuścić.
Właśnie dlatego dziś na niego czekam. Chcę znać prawdę. Nawet tą najgorszą.
Domyślam się co powie, więc od razu się spakowałem i kiedy słyszę trzask drzwi na dole, schodzę ze spakowaną walizką.
- Jedziesz gdzieś? Tak późno?
- Gdzie byłeś? - zapytałem, stawiając walizkę i zakładając buty.
- Co robisz?
- Zdradzasz mnie, prawda? - popatrzyłem mu w oczy.
- Pero... Wyjaśnię ci to... To nie tak jak myślisz... Ja...
- Słucham.
- Kocham cię - wyszeptał.
- Gówno prawda - założyłem kurtkę. Starałem się grać twardego, ale łamało mi się serce, gdy widziałem jego wzrok.
- Jesteś miłością mojego życia.
- Nie zdradzał byś mnie, gdyby tak było - popatrzyłem na niego. - Masz jeszcze coś do powiedzenia?
- Pero... Proszę... Nie zostawiaj mnie - głos mu się załamał. - Żałuję tego. Cholernie tego żałuję... Proszę cię... - podszedł do mnie. - Daj nam jeszcze szansę - złapał mnie za dłoń.
- Jaką szansę? - wyrwałem mu rękę. - Od jak dawna mnie zdradzasz? Nawet nie próbuj mi wmówić, że to była jednorazowa przygoda, bo ci nie uwierzę.
- Od dwóch miesięcy - szepnął.
- No właśnie... I ty śmiesz mi mówić, że mnie kochasz? - warknąłem. Popatrzyłem na niego jeszcze przez chwilę i wyszedłem, zabiegając walizkę. Gdy tylko wsiadłem do samochodu, odpaliłem silnik i ruszyłem. Z trasy zadzwoniłem do Gregora, z którym się przyjaźnię.
- No co tam? - odebrał.
- Będę za 5 godzin.
- Co się stało? - zapytał.
- Opowiem ci jak przyjadę.
- Jedź ostrożnie. Proszę.
- Spokojnie. Jestem dobrym kierowcą.
- Wiem, ale uważaj.
- Dobrze. Niedługo będę - rozłączyłem się.
Jechałem szybko, ale drogi o tej porze były puste. Normalnie trasę ode mnie do Gregora pokonywałem w 5 godzin, ale dziś poszło mi o godzinę szybciej. Wiec już o 5 rano pukałem do jego drzwi.
- Co się dzieje? - zapytał, jak tylko otworzył drzwi.
- Kamil mnie zdradza. Od dwóch miesięcy - wszedłem do środka. Greg był w szoku.
- Kamil? Niemożliwe.
- Przyznał się... On... - głos mi się załamał. Próbowałem powstrzymać łzy. - Jeszcze próbował mi mówić, że mnie kocha... - nie udało mi się zatrzymać łez, więc popłynęły po moich policzkach.
- Co jeszcze powiedział? - podszedł do mnie i przytulił.
- Nie bronił się. Powiedział, tylko, że przeprasza i że żałuje i... I, że mnie kocha - wtuliłem się w Austriaka.
- Porozmawiasz z nim jeszcze?
- Nie. Nie chcę go, kurwa, widzieć. Cudem udało mi się zachować spokój, gdy z nim rozmawiałem. Teraz to zabiłbym go na miejscu. Jak on mógł mi to zrobić? Po tylu latach... Nawet nie próbował się tłumaczyć...
- Spokojnie... Położysz się... Prześpisz się chwilę... - zaczął prowadzić mnie na górę.
- Powiedziałeś mi kiedyś, że będziesz na mnie czekał.
- Nie będziemy teraz o tym rozmawiać - objął mnie ramieniem. - Prześpij się. Odpocznij. Wtedy pogadamy, dobrze?
- Jasne - zgodziłem się. - Nie zasnę teraz - oznajmiłem.
- Spróbuj chociaż... Przyda ci się odpoczynek.
- Ok...
Greg zostawił mnie w pokoju gościnnym, a po chwili przyniósł moją walizkę. Kiedy zostałem sam, położyłem się na łóżku i zawinąłem w kołdrę.
Teraz mogłem sobie pozwolić na prawdziwe łzy. Nie wiem, czy płakałem dlatego, że kocham Kamila i mnie zdradził, czy może dlatego, że zrobił to tak łatwo. Bolało mnie to, że nawet nie próbował się tłumaczyć. Jakbym nie miał dla niego żadnego znaczenia. Jakbym był tylko zabawką, która dostarcza mu rozrywki.
Po tylu latach razem, tak po prostu mnie zdradzał. Nie szkoda mu było tego wszystkiego, co zbudowaliśmy? Nie szkoda mu było tego co nas łączyło?
Drzwi do pokoju się otworzyły. Nawet tam nie spojrzałem, wiedziałem, że to Greg. Chłopak położył się koło mnie i przytulił mnie do siebie. Ukryłem twarz w jego szyi i płakałem jeszcze przez chwilę. A potem już tylko przytulałem się do chłopaka, bo nie miałem już siły na łzy.
Gregor nic nie mówił. Po prostu mnie przytulał i głaskał po włosach.
- Pero... - zaczął. - Pomyśl o tym w ten sposób... Gdyby był miłością twojego życia, to nigdy by tego nie zrobił... A jeśli nie jest miłością twojego życia, to nie warto za nim płakać... Wiem, że spędziliście razem 5 lat, ale spróbuj do tego podejść na chłodno, ok? Jesteś inteligentnym facetem... Wiesz, że mam rację.
- Wiem - szepnąłem w jego szyję. - Ale to boli... Nie wyobrażasz sobie jak bardzo...
- Facet, którego kocham, kocha kogoś innego... A teraz leży w moich ramionach i mówi, że za nim tęskni... Wiem, że to boli, Pero.
- Jesteś dla mnie naprawdę ważny - powiedziałem.
- Wiem - przeczesał palcami moje włosy. - Spróbuj zasnąć - pocałował mnie w czoło.
- Zostaniesz ze mną?
- Zostanę - szepnął.
Wtuliłem się w niego bardziej i przymknąłem oczy. Wiem, że mogę ufać Gregorowi. Nigdy mnie nie zawiódł i wiem, że nigdy tego nie zrobi. Wiem, że mogę na nim polegać. Przy nim moje poranione wnętrze jest bezpieczne.
Kiedy się obudziłem, byłem w łóżku sam. Wstałem i zszedłem na dół. Usłyszałem głos Austriaka, rozmawiał przez telefon.
- Nie ma go u mnie... Nie wiem gdzie jest... Coś się stało? - zapytałem. Wszedłem do kuchni i zobaczyłem, że stał oparty o parapet i wyglądał przez okno. - Jeśli nic się nie stało, to dlaczego go szukasz? - chciał wiedzieć. Rozmawiał z Kamilem. Na pewno. - Dam znać, jeśli się u mnie pojawi... Na razie - rozłączył się i odłożył telefon.
- To był Kamil, prawda?
- Tak - odparł. Odwrócił się i popatrzył na mnie. - Zjesz coś?
- Nie jestem głodny - odpowiedziałem. - Greg...
- Wiem, co chcesz powiedzieć... Nadal będę na ciebie czekał... Nie będę naciskał... Po prostu będę... Bo cię kocham.
- Wiem... I jestem ci wdzięczny, za to, że nie wywierasz na mnie presji...
- O to nie musisz się martwić. Poczekam tak długo, jak będzie trzeba, Pero.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top