Bo Cię kocham

Dobra jednak do one shotów mam jeszcze jakąś malutką wenę. Liczę na moją pensję XDD.

Iii UWAGA UWAGA CZY KTOŚ CZEKAŁ NA NETFLIXA? jesli tak, to prosze bardzo.

Trochę taki dziwny rozdział, dwie, bardzo podobne, króciutkie historyjki bo nie mogłam się zdecydować, którą fabułę zrobić XDDD

***

- Net! - Felix rzucił się do przodu, żeby zatrzymać szatyna i pociągnąć go uporczywie za kaptur, co nie dało żadnego z oczekiwanych skutków.

Net szybko wyszarpnął się z uścisku dłoni Felixa na jego bluzie i zdecydowanym krokiem ruszył do przodu.

Chyba pierwszy raz w życiu nie czuł strachu w tak tragicznej sytuacji. Jakiś dziwny nadmiar adrenaliny buzował w jego ciele.

Gdy stał już twarzą w twarz z głośno chichoczącym Lucjanem, serce zabiło mu ciut mocniej, ale powstrzymywał nagłą erupcję przerażenia, i próbował zachować zacięty, pewny siebie wyraz twarzy.

Nie wiedząc co się właśnie dzieje, Net zadarł głowę, by spojrzeć przypakowanemu koledze prosto w oczy. Następnie zamachnął się i wprowadził prawy sierpowy.

- Ała! - złapał się za policzek, wyglądając na skonfundowanego.

Zakłopotanie Lucjana, płynnie przeszło w złość i chęć zemsty. Net o dziwo miał taki wyraz twarzy, jakby nie chciał się wycofać, i jakby nie żałował swojego ruchu ręki.

Jednak nie miał wyboru by odejść, bo Felix zdecydowanie chwycił go za rękę i pociągnął, idąc bardzo szybkim krokiem, w głąb korytarza szkolnego. Lucjan, zaciskając zęby i masując okrężnymi ruchami policzek, przez chwilę patrzył na nich odchodzących i zastanawiał się nad tym co mógłby teraz zrobić. Zrezygnował jednak z bójki i gonienia chłopaków, gdy poczuł mocniejszy ból po boku twarzy.

Felix w ciszy prowadził szatyna za rękę, ściskając palce niemal do bólu. Był niesamowicie zły na niego, jak zarazem bardzo zaskoczony postawą tchórzliwego przyjaciela. Może już wydoroślał ze strachu o wszystko?

Net posłusznie dał się prowadzić w nieznane, obserwując dłoń Felixa zaciśniętą na jego dłoni. Czuł, jak jego szorstkie opuszki palców przyjemnie muskają jego rękę. Poczuł delikatne zawroty głowy, gdy pomyślał sobie, że tak mocno dotyka jakiejkolwiek części ciała Felixa.

- Co ty wyprawiasz?! - głos blondyna wywiódł Neta ze swoich refleksji na temat jego PRZYJACIELA. Ale czy o PRZYJACIELU tak naprawdę można mieć takie spostrzeżenia...?

- Wyzywał Cię... - mruknął cicho, ale wciąż niskim, niemal odważnym głosem.

- I nic ci do tego! - wykrzyczał Felix, ostrzej niż zamierzał. Net spojrzał na niego niemrawo, zaskoczony jego nagłym wybuchem.

- Jesteś moim przyjacielem... - obronił się, delikatnie podnosząc głos - Nie chcę żeby ktokolwiek się do ciebie pruł.

- Ale nie musisz na niego od razu naskakiwać! A po za tym, sam dałbym sobie radę.

- Sugerujesz mi, że mnie nie potrzebujesz?! - Net już całkowicie zmienił ton, niemal dorównując krzykiem Felixa.

- Sugeruje Ci, że nie jestem pięcio latkiem, który potrzebuje ochroniarza na każdym kroku. Sam mógłbym mu przyłożyć.

- Ciekawe dlaczego tego nie zrobiłeś!

- Bo nie rzucam się na ludzi na każdym kroki! - oburzył się Felix, czując praktycznie nagły ból gardła, spowodowany jego nieustannym krzykiem. - Właściwie dlaczego to zrobiłeś?! Po co go uderzyłeś?!

- Ah chcesz wiedzieć dlaczego to zrobiłem?! - wydarł się, gestykulując rękoma w powietrzu - Proszę bardzo ty niewdzięczniku, już ci mówię. Zrobiłem to dlatego, bo Cię kocham ty cholerny dupku!

Do Neta słowa wypowiedziane z własnych ust dotarły z mocnym opóźnieniem i szybko zacisnął usta, stojąc jak wryty. Na pewno nie zamierzał tego powiedzieć, lub wyznać takie rzeczy komukolwiek.

- Po przyjacielsku... Oczywiście - sprostował szybko, by uspokoić Felixa. Blondyn jednak miał dziwny, nietypowy wyraz twarzy, który nie sugerował tego, że wystraszył się słów swojego przyjaciela. Zrobił malutki krok w jego stronę.

- Po przyjacielsku? - zapytał Felix retorycznie, zbliżając się coraz bardziej do Neta, a na jego twarzy pojawił się malutki, prawie niewidoczny uśmieszek.

- Po przyjacielsku... - przytaknął, obawiając się zamiarów blondyna.

Ten jednak przybliżył się tak ciasno, że ich twarze dzieliło niemal parę centymetrów. Net próbował nie spuszczać wzroku z piwnych tęczówek Felixa, ale jego spojrzenie mimowolnie powędrowało w dół, na jego malinowe, pochylone ku górze wargi.

- Dzięki - mruknął Felix, odsuwając się od niego ze złośliwym uśmiechem, i nie czekając na nic, odwrócił się na pięcie i odszedł za zakręt korytarza.

Osłupiały Net stał z otwartymi z zdziwienia ustami, nie rozumiejąc jak szybko wszystko się właśnie wydarzyło.

Aha. Liczył na coś więcej, a ten sobie tak po prostu poszedł.

***

Dobra teraz ta druga scenka XDDD

Udajmy, że coś tam się wydarzyło dramatycznego i są w kłopotach, ok???

Net spojrzał w dół, na przepaść dzielącą budynek na którym stał on i kamienice na której dachu leżał zgięty z bólu Felix. Blondyn osunął się na beton, trzymając się oburącz zranionego brzucha.

Szatyn przełknął ślinę i postawił nogę na skraju dachu, bijąc się z natarczywymi myślami za i przeciw. Przepaść, dzieląca budynki, była nie mała i musiał wnieść wiele trudu żeby jako codzienny przegryw nie potknąć się i nie spaść z dachu.

Wziął głęboki wdech i pochylił się do przodu.

- Net! - krzyknęła za nim Nika, podbiegając do niego, ale było już za późno.

Chłopak skoczył, dzieląc tym samym odległość pomiędzy kamienicą naprzeciwko i wykonał zadanie...

Znakomicie.

Stanął na obydwóch nogach, gdy już doskoczył na drugi dach, i chwilę oddychał głęboko, będąc dumny ze swoich działań.

- Udało się... - szepnął sam do siebie z niedowierzaniem, ale nie poświęcał więcej czasu na pochwalanie siebie, i szybko podbiegł do leżącego Felixa.

- Net... - Felix mruknął bardzo cicho, urywającym się głosem , zginając się znów w małą kulkę pod wpływem bólu na jego brzuchu - Mogłeś nie dać rady i spaść...

- Wszystko okej? - zapytał od razu.

Gdy nie otrzymał żadnej odpowiedzi, tylko bolesny jęk Felixa, wziął ręce blondyna z brzucha i zastąpił je swoimi, uciskając te miejsce delikatnie.

- Boli? - spytał Net, ściskając bardzo lekko lewy bok chłopaka. Nika obserwowała to z przerażeniem, nerwowo przygryzając wargę.

Felix przymknął oczy, czując jak ból w jego ciele zamienia się na pustkę, i poczuł dziwne uczucie zawrotów w głowie.

- Felix! - przeraził się Net, bojąc się, że jego przyjaciel zemdleje. Pochylił się bliżej niego, ujmując jego zasypiającą twarz w dłonie. - Stary!

Wystraszony szatyn wziął głęboki oddech, podejmując bardzo idiotyczną decyzję, którą mógłby bardzo żałować. Ale to nie było teraz ważne. Zrobi wszystko, żeby jego przyjaciel nie odpłynął.

Pochylił się tak, że niemal stykali się nosami i sam zamknął oczy, by choć odrobinę odstresować się od tego pochopnego wyboru. Chcąc mieć to za sobą, szybko obniżył się do końca i delikatnie dotknął swoimi wargami jego usta, czując nawet w takiej sytuacji, przyjemność z pocałunku.

Teraz to już na pewno nie zemdleje.

Tymczasem Nika: What the f is that?

***

DOBRA WIEM, ŻE TO JEST TAK BEZSENS, ŻE SZOK ALE NO JUŻ NAPISAŁAM TEGO NETFLIXA.

Obie „historyjki" mogą mieć mnóstwo błędów i bezsensownych rzeczy i to z fabuły, interpunkcji, czy składni słów. Mogłabym bardziej rozwinąć ten pocałunek, mógł dłużej trwać, opisać reakcje Felixa, bardziej wahania Neta, lub dokładne odczucia, ale zostawię to tak.

Nie wiem kiedy będzie next i czy wgl będzie, zobaczymy czy moja motywacja się znajdzie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top