Zdrajczyni
Czarne korytarze układające się w nieskończony labirynt. Śmierdzące padlinom jak wszyscy Ci agenci którzy ją otaczali.
Czarno na białym widać było, że Hydra oszczędzała jak się da. Większość rzeczy i sprzętów była stara lub wcale jej nie było, bo rzadko kto ich używał. Jedynymi miejscami, które się wyróżniały był gabinet Szefa, zbrojownia i siłownia z salą do ćwiczeń. Reszta była zaniedbana i zrobiona na "odwal się". W niektórych miejscach nawet znajdowały się jeszcze stelaże i puszki z farbą. Kwatery mieszkalne były zrobione z szarego betonu, bez ogrzewania i wentylacji, a w środku znajdowało się proste łóżko z twardym i lekko podgniłym materacem. Jadalnia i łazienka były wspólne dla wszystkich nie ważne czy było się kobietą czy mężczyzną. Lecz w całej tej agencji kobiety można by było policzyć na palcach jednej ręki.
Jedzenie nie zachwycało, a słowo sanepid nie istniało.
Mijając multum szarych drzwi, z czego każde z czerwoną lub zieloną ośmiornicom, kobieta czujnie obserwowała wszystko co dzieje się na około. Jej czerwone włosy wyróżniały się w tłumie, ale to nie zmieniało faktu, że była najlepszym szpiegiem na jakiego udało się trafić tej organizacji. Wszyscy dookoła wiedzieli, że lepiej z nią nie zadzierać, pierwszy który ją zaatakował skończył w szpitalu... później już takich "incydentów" nie było.
Idąc kobieta zaczęła wspominać jej pierwszy dzień w Hydrze. Pamiętała zdziwiony i pełny podejrzeń wzrok jej nowych Towarzyszy. Początki zawsze są trudne, zwłaszcza jak wcześniej mordowało się członków organizacji, dla której teraz miała pracować. Po paru miesiącach dostarczania pożytecznych informacji zdobyła zaufanie i dostała pełny dostęp do wszystkich pomieszczeń oraz szacunek połączony z awansem.
Nim się spostrzegła stała pod drzwiami jej szefa. Zapukała i nie czekając na odpowiedź weszła do środka.
- Ah! Natasza jakie ciekawe informacje mi dzisiaj przynosisz?- Obleśny, gruby, łysy facet w średnim wieku siedział na czarnym fotelu obleczonym skórą, a w powietrzu unosił się zapach cygar z górnej półki. "Pewnie Gurkha Black Dragon, za ponad 1150 dolarów"- pomyślała kobieta, "oblech"- dodała, ale jak zwykle powstrzymała odruch wymiotny i podeszła bliżej uśmiechając się lekko.
- Same nowości.
- Zamieniam się w słuch.- Mężczyzna powiedział kładąc ręce na mahoniowym stole.
- Avengers są w rozsypce. Cały czas skaczą sobie do gardeł. Szczególnie Stark i Rogers. Barton wcale nie przebywa już w wieży, a reszta tylko się kłóci.
- Wyśmienicie. Rozumiem, że podgrzewasz atmosferę.
- Oczywiście, za parę tygodni będziemy mogli wprowadzić w czyn Fazę Drugą.
- Doskonale. Jesteś naszą najlepszą agentką i pewnie dobrze o tym wiesz... W każdym bądź razie zawsze gdy Cię widzę cieszę się, że do nas dołączyłaś... Jednakże cały czas zastanawiam się dlaczego.- Na te słowa rudowłosa wzruszyła ramionami i wzięła głęboki oddech.
- Po prostu zrozumiałam, że Tarcza jest słaba, a Avengersi już nie są drużyną. Miałam dwie opcje. Wycofać się i zanudzić się na śmierć, lub pracować dla kogoś innego i wykorzystać moje talenty.
- Dobrze, że wybrałaś drugą opcję.- Odparł z uśmiechem mężczyzna.
- Ja też.
- To świetnie, ponieważ mam dla Ciebie misję. Musisz wykraść dane z jednej z tajnych baz Tarczy, o których nam powiedziałaś. Dostaniesz swój oddział agentów oraz broń. Jakąkolwiek chcesz.- Na te słowa kobieta kiwnęła głową z chytrym uśmiechem.
- Kiedy zaczynamy?
- Za godzinę wylatujecie do Chichester, a konkretnie...
- W jego okolicę pięć kilometrów na zachód od miasteczka w głębi lasu.- Powiedziała Natasza pamiętając dokładnie kiedy mu mówiła o tej bazie.
- Dokładnie.
- Więc idę się przygotować.
Kobieta nie czekając na odpowiedź mężczyzny wyszła z jego gabinetu i udała się w stronę zbrojowni. Przed wejściem do pomieszczenia skręciła do toalety. Kiedy upewniła się, że jest sama powoli z jedne z kieszeni spodni wyjęła mały, czarny telefon, który dzięki specjalnemu oprogramowaniu był nie możliwy do wykrycia.
Wysłała krótką wiadomość i zniszczyła go. Resztki wrzuciła do ubikacji i spuściła wodę. W końcu przezorny zawsze ubezpieczony.
Następnie skierowała się do szatni, by się przebrać. Gdy dołączyła do Hydry dostała nowy kostium, którego nie miała jeszcze okazji założyć. Natasza zdjęła czarne spodnie wyciągając z innej kieszeni zdjęcie jej i Clinta tuż po tym jak dołączyła do Tarczy. Czarna Wdowa żałowała, że musiała ukrywać przed Clintem tajemnice. Setki tajemnic. Była pewna, że gdyby łucznik dowiedział się całej prawdy... o niej i o wszystkim straciła by jego przyjaźń... i zaufanie. Rudowłosa potrząsnęła lekko głową, by otrząsnąć się z zamyślenia. Nie mała teraz na to czasu. Musiała się skoncentrować.
Natasza zdjęła podkoszulek i sięgnęła po swój strój. Gdy go zobaczyła zatęskniła za swoim kombinezonem Czarnej Wdowy. Ten był czarno zielony z logiem Hydry na ramieniu. Powoli założyła strój i przyjrzała mu się dokładniej. Na łydkach miała specjalne skrytki, tak samo na udach, przy pasie i przedramionach. Później sięgnęła po coś podobnego co miał Bucky podczas ich pierwszego spotkania na moście. Czarna maska zasłaniająca jej usta, okulary z zielonymi soczewkami i bonusowo czarna peruka. Gdy była gotowa udała się do zbrojowni by przygotować sprzęt. Pomieszczenie było duże, a broń różnorodna. Od małych noży, przez miecze i pistolety po karabiny i bazooki. Jedyny plus tego miejsca.
Szybko zabrała dwa pistolety, załadowała i położyła je na metalowym stole, dobierając przy okazji parę magazynków. Następnie sięgnęła po cztery sztylety- dwa małe i dwa średniej długości. Na końcu udało jej się znaleźć bransolety elektryczne, podobne do jej żądeł, ale rażące z większą mocą.
Gdy wszystko miała przygotowane zaczęła wkładać broń do odpowiednich przegródek w kostiumie. Dwa średnie noże schowała po zewnętrznej stronie łydek, a dwa małe na przedramionach. Pistolety umieściła na udach, a bransolety nałożyła na nadgarstki. Była gotowa i zdecydowana. Wyszła ze zbrojowni i udała się w stronę lądowiska. Otworzyła drzwi wyjściowe i zorientowała się, że jest już noc.
Natasza chciała być teraz przy Clincie, ale wiedziała że to niemożliwe. Pracuje dla Hydry i zdradza tajemnice Tarczy i Avengers. Nie ma już dla niej miejsca w wieży. Wszystko zaczęło jej się mieszać, nie wiedziała co jest prawdą, a co kłamstwem. Co dobrem, a co złem.
Od miesięcy przemykała się między Tarczą i Avengersami, a Hydrą. Zdradzała sekrety będące błahostkami lub pomniejsze kłamstwa Hydrze, w czasie gdy wykradała dane tej organizacji i gromadziła je, czekając na odpowiedni moment, by przekazać je Tarczy. Co nie zmieniało faktu, że od jakiegoś czasu wszędzie czuła się obco. W Triskelionie, w wieży i w bazie Hydry. Chciała wierzyć, że jest dla niej miejsce na świecie, ale jednocześnie w to wątpiła. Dla takich jak ona nie ma miejsca.
Szybkim i pewnym krokiem udała się w stronę lądowiska i znalazła tam pięciu agentów przygotowujący odrzutowiec do misji. Gdy ją zobaczyli zastygli w miejscu, wyprostowali się i podnosząc obie ręce w górę zawołali:
- Hail Hydra!- Nataszy wydawało się to żałosne. Będąc w Tarczy nikt nigdy nie krzyczała "Niech żyje Tarcza!"
- Hail Hydra!- Rudowłosa odkrzyknęła podnosząc ręce w górę. Te dwa słowa sprawiały, że miała ochotę zwrócić śniadanie.
Tuż po tym jeden z agentów podszedł do niej i zasalutował.
- Jesteśmy gotowi do lotu.
- Dobrze, więc ruszajmy.- Odparła chłodno, wchodząc do samolotu.
Gdy wszyscy byli już w odrzutowcu Natasza usiadła na miejscu pilota i wystartowała obierając kurs na tajną bazę Tarczy.
Będąc niecałe pół godziny od celu, rudowłosa włączyła autopilota i zaczęła objaśniać strategię.
- Tworzymy trzy dwuosobowe zespoły. Drużyna alfa, czyli ja i Hans dostajemy się na dach i stamtąd docieramy do środka bazy wroga przez tunele wentylacyjne. Joe i Lucas tworzycie zespół beta. Odwracacie uwagę agentów Tarczy wysadzając frontowe drzwi. Na koniec zespół delta. Klaus i Philip macie osłaniać drużynę beta i pilnować by żaden wrogi agent nie wyszedł z tej bazy żywy. Wszystko jasne?- Wszyscy mężczyźni kiwnęli głowami- Hail Hydra.
- Hail Hydra- odpowiedzieli i zaczęli się przygotowywać do akcji.
Gdy wylądowali, wszyscy zaczęli wykonywać polecenia narzucone wcześniej przez Nataszę. Ona i jeden z agentów obeszli bazę, którą był stary i wyglądający na opustoszały budynek i zaczęli się wspinać po ścianie. Gdy byli w połowie drogi usłyszeli huk i krzyki. Oddziały beta i delta zaczęły wykonywać swoje zadania. Będąc już na dachu Natasza szybko skierowała się do szybu wentylacyjnego i ostrożnie wślizgnęła się do środka. Popatrzyła na Hansa i wskazała mu by został na czatach.
Rudowłosa zaczęła szybko i bezszelestnie szukać bazy danych. Gdy ją znalazła cicho otworzyła kratkę i wychyliła głowę by sprawdzić czy nikogo tam nie ma.
Przy jednym z komputerów siedział jeden agent. Natasza wyskoczyła z szybu i wylądowała bezszelestnie parę metrów od niego. Następnie podeszła do niego ostrożnie i szybko skręciła mu kark.
Zielonooka odsunęła krzesło ze znajdującym się na nim trupem i zaczęła przeglądać dane gdy nagle usłyszała czyjś głos. Znieruchomiała, nie dla tego, że ktoś ją zaskoczył tylko dlatego, że poznała ten głos.
Natasza powoli obróciła się w stronę mężczyzny, który celował w nią z łuku. Tak bardzo chciała się w tamtym momencie na niego rzucić i uściskać mówiąc że przeprasza, że nie chciała tego robić, ale rozkaz to rozkaz.
Podejmując się tej misji Fury powiedział jej, że ta akcja ma 10 poziom tajności, czyli wiedzieli o niej tylko Nick i agent, który się jej podjął, w tym przypadku była to Natasza. Dodał też, że jak da jej znać ma wracać. To chyba był ten znak.
Natasza zaczęła podnosić ręce w geście poddania, ale nie mogła się tak łatwo złapać. W jednej dłoni trzymała mały sztylet, który rzuciła, a dosłownie parę mikrosekund później Clint wypuścił strzałę. Rudowłosa nie zdążyła skończyć uniku, gdyby wcale się nie ruszyła już by nie żyła, a tak oberwała tylko w ramię. Na szczęście Hydra załatwiła jej w miarę kuloodporny strój, dzięki czemu strzała tylko lekko ją drasnęła. Szybko wyjęła bełt i zaczęła biec na łucznika.
Wyciągnęła drugie ostrze i przecięła cięciwę łuku zaledwie parę milimetrów przed głową Clinta.
- Bez zabawek, łuczniku.- Powiedziała te słowa z takim jadem i nienawiścią, aż Clint znieruchomiał. Może rozpoznał jej głos?
- Jak chcesz, ale to działa w dwie strony.- Odparł i kiwnął głową na jej strój.
Bez zbędnych słów kobieta rzuciła sztylet na bok, a pistolety odłożyła powoli na stole. Ciemny blondyn patrzył cały czas na jej kombinezon. Na co ona przewróciła oczami i wyjęła, kolejne dwa noże i zdjęła bransolety, odkładając wszystko na biurko. W tym samym czasie Clint puścił swój już bezużyteczny łuk, a kołczan ze strzałami odłożył koło jej uzbrojenia.
- Gotowy?
- Zawsze.
Nic więcej nie mówiąc zaczęli walczyć. Potyczka była wyrównana, jak zawsze gdy bili się na treningach. Ale Natasza wiedziała jedno.
Musiała przegrać.
Celowo gdy była już bliska wygranej odsłoniła swój lewy bok. Była pewna, że Clint to zauważy i wykorzysta sytuację. I tak właśnie było.
Hawkeye uderzył mocno i precyzyjnie między żebra agentki. Siła ciosu była tak duża, że Natasza straciła równowagę i upadła na prawy bok. Przy upadku, gdy uderzyła czaszką o ziemię, spadła jej maska i peruka.
Znajdowała się twarzą do podłogi i próbowała wstać. Oparła się na łokciach, później na nadgarstkach, ale głowę cały czas miała opuszczoną.
Po paru sekundach usłyszała zbliżające się kroki. Następnie dźwięk odbezpieczonego pistoletu. Jej pistoletu. A na koniec poczuła zimną lufę na tyle jej czaszki.
- Jakieś ostatnie słowo?- Zapytał oschle.
Natasza nie miała wyboru. Nie mogła zginąć. Clint musiał ją zabrać do bazy Tarczy. Do Fury'ego.
Szybko się odwróciła i spojrzała w błękitne oczy jej przyjaciela,które zmieniły swój wyraz z gniewu w zaskoczenie, a następnie smutek i przerażenie.
- N... Natasza?
- Clint posłuchaj mnie...- Zaczęła agentka, ale łucznik jej przerwał.
- Nie! Nie będę Cię słuchał... Zadam Ci jedno pytanie. Zdradziłaś?
- To nie...
- Zdradziłaś?!- Zapytał przyciskając teraz lufę do jej czoła.
- Teoretycznie tak.
- Więc czemu miałbym Ci oszczędzić życie?
- Mam informację które mogą się przydać Tarczy. Mogę wam je wyjawić, ale...
W tym momencie rozległ się huk wystrzału. Natasza upadła na ziemię i straciła przytomność.
- Nie ma żadnego ale.- Powiedział cicho i gniewie Clint do leżącej rudowłosej.
****
Natasza obudziła się gdy quinjetem, w którym się znajdowała, potrząsnęły turbulencje.
Pierwszym co zobaczyła był błękitne oczy Clinta. Zielonooka nie mogła zapomnieć o jej misji. Musiała grać zdrajcę.
Więc patrzyła na Clinta wzrokiem, który mógłby zabijać. Siedzieli naprzeciwko siebie w kuloodpornym odrzutowcu Tarczy.
- Co?- Zapytał po jakimś czasie łucznik, jego głos był oschły i nasycony żalem, może nawet zawodem.
- Postrzeliłeś mnie!
- Bo nas zdradziłaś.
- Nie zrozumiesz! Masz za małe horyzonty by to zrozumieć.
- To mi wytłumacz. Wyjaw dla jakich wielkich celów zdradziłaś Tarczę, Avengers... i mnie.- Przez te słowa Czarna Wdowa musiała walczyć sama z sobą. Jedna jej część chciała wszystko mu wyjaśnić, a druga wiedziała że przez to narazi misję i swoje życie. Musiała być silna. Musiała grać tą kim według niego była. Zdrajczynię i największy zawód.
- Musiałam.
- Czemu?
- Nie mogę powiedzieć. To... Skomplikowane. Tak czy inaczej byś mi nie uwierzył.- Po jej słowach nastała niezręczna cisza, którą po chwili przerwała rudowłosa.- Gdzie mnie zabierasz?
- Do Tarczy.
- Nie możesz!- Krzyknęła z gniewem, chociaż w duszy cieszyła się że jej misja dobiega końca.
- Właśnie że mogę i zrobię to. Ciesz się, że Cię nie zabiłem... chociaż myślę że po tym co zrobią z tobą agenci Tarczy, będziesz żałować że tego nie uczyniłem. Jeśli dożyjesz, w więzieniu będziesz mieć dużo czasu na przemyślenia.
- O co Ci chodzi?
- Zabiłaś wielu agentów, przyjaciół! Myślisz że przejdziesz bezpiecznie przez jakikolwiek korytarz bazy?
- Nikogo nie zabiłam.
- Tak? Powiedz to wszystkim tym, którzy nie żyją. Tym których zabili Twoi agenci i Ty! Oraz Tym których wszystkie sekrety wyjawiłaś Hydrze. Mów co chcesz, w oczach agentów Tarczy i Avengers jesteś i pozostaniesz zdrajczynią... Potworem.
To zabolało Nataszę bardziej niż cokolwiek innego. Bardziej niż słowa Lokiego, jak go przesłuchiwała parę lat temu oraz tortury, które wycierpiała w Czerwonym Pokoju. Ostatnie zdania Clinta były gorsze niż te dwa momenty jej życia razem wzięte.
Miał rację była potworem. Bestią, którą powinno się zabić i zakopać głęboko pod ziemią, by nigdy nie ujrzała światła słonecznego.
Wzięła głęboki oddech. Chciała powiedzieć Clintowi wszystko, wytłumaczyć, przeprosić. Nawet błagać o wybaczenie, ale musiała walczyć ze sobą. A to nie było łatwe. Natasza powstrzymała drżące usta i łzy, które zaczęły napływać jej do oczu.
Uśmiechnęła się z całych sił próbując wcielić się ponownie w postać którą odgrywała.
- Mów co chcesz, Hydra dosięgła by was wcześniej czy później. Ja tylko przyspieszyłam ten proces. Ty i ta twoja "szczęśliwa rodzinka"...
- Nie próbuj nawet ich w to mieszać.- Powiedział Clint zaciskając pięści.
- Za późno.- Powiedziała rudowłosa z pogardliwym uśmieszkiem. Blefowała, dla niej to było jasne, ale musiała mu to powiedzieć. Nie wiedziała czemu. Po prostu chciała.
Zanim się zorientowała łucznik wstał i uderzył Nataszę mocno w brzuch. Siła tego ciosu zabolała ją fizycznie, aż się skuliła z bólu i psychicznie. Nie spodziewała się że Clint ją tak mocno uderzy.
- Jeśli to prawda to sam Cię zabiję.- Warknął jej do ucha. Jego głos przeszył ją na wylot.
- Zrób to! Zakończ te męki! Po prostu strzel mi prosto w serce!
- Od kiedy ty masz serce?
"Od kiedy Cię poznałam", pomyślała ale wiedziała, że to zaszkodzi jej roli.
- Mam serce przepełnione chęcią waszego upadku. Strzel w nie i zakończ to.
Bez zbędnych słów Clint wyciągnął zza pasa pistolet i wycelował w serce Nataszy, która patrzyła na niego bez emocjonalnie na co ten uśmiechnął się lekko i prychnął.
- Nic się nie zmieniłaś. Wciąż jesteś małą przestraszoną dziewczynką, która boi się podjąć odpowiedzialności za swoje czyny.- Mówiąc to opuścił broń.- Nie dam Ci takiej satysfakcji. Odpowiesz przed Tarczą i rządem amerykańskim za zdradę stanu. Jeśli rozkażą mi Cię zabić. Zrobię to bez wahania.
****
Reszta podróży minęła w niekomfortowej ciszy przesyconej nienawiścią i wrogością.
Gdy dotarli do jednej z baz Tarczy czekał na nich zastęp agentów gotowych do przejęcia zdrajczyni.
Quinjet wylądował z lekkim stukotem, a jego drzwi się otworzyły. Wyszedł z nich Clint prowadzący skutą Nataszę. Miała na sobie specjalne kajdanki, które mogły porazić prądem osobę która miała je założone.
Łucznik popchnął rudowłosą w stronę agentów z myślą że upadnie, ale ona utrzymała się na nogach i stanęła twarzą w twarz z nikim innym niż Ronem Kerskim. Jednym z gorszych, czyli zbyt pewnych siebie i agresywnych, agentów Tarczy.
- Zabierzcie ją do celi.- Rzucił oschle Clint i poszedł w stronę skrzydła sypialnego, pewnie by zadzwonić i upewnić się, że Laura i dzieci są bezpieczne. Natasza żałowała, że aż tak wystraszyła Clinta, dzięki czemu straciła całe jego zaufanie, które może w nim zostało.
- Tak jest. Zabierzemy ją do celi.- Powiedział Ron wystarczająco głośno by łucznik go usłyszał.- Ale najpierw się trochę zabawimy.- Dodał ciszej.
Popchnął Nataszę w stronę wejścia do bazy, a kiedy ona chciała się na niego rzucić ten wcisnął jakiś przycisk na pilocie i Natasza skuliła się z bólu.
- Czy ta pozycja nie jest lepsza?- Zapytał kpiąco zbliżając się do niej.
- Jesteś takim tchórzem, że nawet boisz się mnie gdy do ciebie podchodzę?- Zapytała przez zaciśnięte zęby rudowłosa, a uśmieszek znikł z twarzy agenta.
- Zabrać ją do pomieszczenia 12t. Nauczymy Cię posłuszeństwa i pokażemy co robi się z niegrzecznymi dziewczynkami takimi jak ty.
Nataszy zrobiło się niedobrze od samych tych słów. Wiedziała, że jeśli potrwa to jeszcze dłużej zabije ich wszystkich bez użycia dłoni.
Gdy agenci zaczęli ją popychać nie stawiała oporu. Szła przed nimi wiedząc, że patrzą na nią jak dzikie zwierzęta na swoją ofiarę.
Przechodząc koło gabinetu Fury'ego zobaczyła go. Siedział przy biurku głaskając rudego kota.
Złapał spojrzenie Nataszy i od razu wstał. Kiwnął głową, to była ich bezpieczna komunikacja. Ten gest znaczył "Masz to?". Na co rudowłosa zacisnęła jedną pięść za plecami "Tak". Fury natychmiast wyszedł z gabinetu i otworzył drzwi tuż przed nosem Rona.
- Wprowadźcie ją do mnie.
- Szefie mamy rozkaz...
- Przypomnij mi kto jest tu szefem.
- Pan.
- Więc zmieniam rozkazy. Wprowadźcie. Ją. Do. Mojego. Gabinetu.- Powtórzył powoli Fury upewniając się, że jego słowa dotarły do agentów, którzy bez słów zaczęli wypełniać rozkaz.
- Dobrze. Poczekajcie tu.- Mężczyźni kiwnęli głowami ze zrozumieniem, a Fury zamknął drzwi i włączył wszystkie systemy prywatności. Szyby pokryły się mgłą, a wszystkie mikrofony i kamery zostały wyłączone.
- Musiałeś wysłać akurat Clinta!- Krzyknęła Natasza zaraz po tym jak Fury zamknął drzwi.
- Sam tam poleciał. Wręcz rwał się by zabić jedną z agentek Hydry. Próbowałem go powstrzymać, ale wskoczył do quinjetu i poleciał... Nataszo bardzo mi przykro, że padło akurat na Ciebie, ale wiesz że jesteś najlepsza.
- Wiem i właśnie dzięki temu Clint mnie nienawidzi, Avengers pewnie tak samo, Ron i jego ekipa zaraz mnie zabiją, albo będą torturować, tak samo jak reszta agentów, a Clint obiecał że mnie zabije jeśli dostatnie taki rozkaz.
- Nie pozwolę na to i dobrze o tym wiesz.
- Czy to ważne. Clint mnie nienawidzi. Zawiodłam go jak i całą resztę.
- Mnie nie.
- Tak, bo wypełniam rozkaz.- Powiedziała rudowłosa i wskazała na pasek zapięty wokół jej bioder.
Fury powoli zbliżył się do niej i otworzył jedną z tajnych skrytek. Po chwili wyjął z niej Pendrive. Wziął głęboki wdech i spojrzał w jej zielone oczy.
- Jesteś pewna, że chcesz dokończyć misję? Wiesz, że po tym nie będzie już odwrotu.
- Wiem, ale i tak według większości jestem już martwa. Co za różnica czy zabiję się sama czy zrobi to ktoś inny.
- Nat...
- Nawet nie próbuj. Podjęłam decyzję...- W tym momencie Fury zdjął zielonookiej kajdanki i patrzył jej smutno w oczy.- Mam tylko jedną prośbę. Powiedz Clintowi prawdę. Całą prawdę i daj mu to.- Mówiąc te słowa wyjęła z jednej z kieszeni małą kartkę. Jej szef zabrał od niej, prawdopodobnie, list, kiwnął głową i powoli wyjął pistolet z pokrowca kładąc go na blacie biurka koło kota.
Rudowłosa uśmiechnęła się smutno, pogłaskała kota jednocześnie drugą ręką sięgnęła po broń.
- Pa, Goose.- Na te słowa kot zamiałczał cicho i lekko dotknął swoim pyszczkiem czubka jej dłoni. Natasza uśmiechnęła się na ten gest i ostatni raz pogłaskała go za uszkiem. Następnie całą uwagę skierowała na Fury'ego.- Cześć Nick, chcę żebyś wiedział, że byłeś dla mnie jak ojciec, którego nigdy nie miałam. Pewnie już się nie spotkamy, ale wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć.
Fury uśmiechnął się smutno i popatrzył na nią jedynym okiem.
- Bardzo przypominasz mi przyjaciółkę z przeszłości... Będę tęsknił.- Mówiąc to Nick zbliżył się do jego agentki i zrobił coś czego nie robił nigdy wcześniej w życiu. Uścisnął ją, a ona zrobiła to samo.
- Ja też.- Powiedziała, a czarnoskóry mężczyzna powoli się odsunął wciąż patrząc rudowłosej w oczy.
Natasza po paru sekundach przyłożyła sobie pistolet do klatki piersiowej, na wysokości serca i nacisnęła spust.
Następnym co zobaczyła była powoli ogarniająca ją ciemność.
Nareszcie była wolna.
__________________
Hejka, jeśli jeszcze ktoś to czyta to gratuluję! Dajcie znać czy wam się podoba i czy chcecie drugą część!
Poza tym przepraszam was, że tak rzadko publikuję rozdziały, ale mam sporo na głowie i często dopada mnie brak weny oraz choroba zwana niechcemisię.
Btw, wczoraj... (patrzy na zegarek) przedwczoraj byłam na Kapitan Marvel i zakochałam się w relacjach między bohaterami. Głównie chodzi mi o Nicka i Carol oraz Nicka i Goose'go.
Jeśli też już widzieliście ten film dajcie znać czy wam się podobał czy nie.
Dodam że jeśli wena mi dopisze wkrótce (do końca marca) wyjdzie następne opowiadanie (albo 2 cześć tego, albo co innego. W sumie zależy to od was)
To co? Do napisania! 😜
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top