Yoonseok [fluff]


  -Ale Jimin ... wiesz że ja się wstydzę!- zapiszczałem i przytuliłem bardziej poduszkę.

 - Jesu Hobi, jesteś starszy a zachowujesz się gorzej niż maknae czasami.

 - Ale mu nie powiem ze mi się podoba, oszalałeś?! Jak ja bym mu w twarz spojrzał? - spanikowałem i schowałem się pod kocem.

  Czemu moje głupiutkie serce zakochało się w moim przyjacielu, czemu wybrało Yoongiego? Czemu on nie może odwzajemnić moich uczuć? A no tak przecież nawet o tym nie wie, bo mu tego nie powiedziałem. No jak by to zabrzmiało gdybym przyjacielowi powiedział że mi się podoba. 

 - Pomóż mi z tym Jiminniee~~

 - Dobra coś wymyślimy nie? - zaśmiał się i poprawil swoje rude włosy a ja zapiszczałem jak dziewczynka.  

  Siedziałem na fotelu obrotowym, słuchając na słuchawkach nowego, autorskiego bitu i skrobałem słowa w notatniku.

 - Kurwa - zakląłem, kreśląc wszystko, co dotychczas napisałem.

- Yoongi, nie przeklinaj! - Usłyszałem głos Jina, dochodzący zza moich pleców.

  Chłopak nachylał się nade mną i zaglądał mi przez ramię.

- Kolejny niezadowalający cię tekst? - Zapytał przejęty. - Nie mów mi, że się wypaliłeś.

 Pochyliłem głowę, spoglądając na stos powyrywanych, pogniecionych kartek, które leżały po mojej lewej. Jedną z nich podniósł Jin. Od razu wstałem i próbowałem mu ją zabrać, ale nie łatwo jest być niskim. Blondyn spojrzał na narysowaną karykaturę J-Hopa, otoczoną serduszkami. Po drugiej stronie znajdował się miłosny tekst do podkładu, który napisałem w przypływie weny. 

- To ci chyba spokoju nie daje - zaśmiał się Jin. - Dlaczego tak dobre teksty wyrzucasz do śmieci? 

- Bo są gówniane - naburmuszyłem się, zakładając ręce na klatce piersiowej.

  Chłopak uśmiechnął się szeroko.

- Myślę, że wiem, jak ci pomóc.  

- Chodź pójdziemy zobaczyć co porbabia Suga i Jin. - powiedział Jimin i wyciągnął mnie z pokoju.

  W korytarzu spotkaliśmy Rap Mona, on także chciał iść zobaczyć co tamta dwójka porabia. Weszliśmy do mini studia, w pokokoju rozbawiony Jin czytał coś z kartki a obrażony Suga patrzył na niego spod byka. Czemu mój Suguś jest wkurzony?! Co omma mu zrobił?!

 - Z czego się śmiejesz Jin? - zapytał Jimin.

  Brunet już miał odpowiedzieć ale z jego rąk zniknęła kartka.

  Wygniotłem kartkę i rzuciłem nią do śmieci. Spojrzałem na Jina wzrokiem, który mógłby zabić.

 - Eeeheeehe, z niczego! - zaśmiał się speszony. - Z niczego...  

  Popatrzyłem na nich i mruknąłem ciche "ahaa". Powoli podszedłem do stolika i popatrzyłem na skreślone słowa i kupkę zgniecionych kartek.

 - Chyba nie masz dzisiaj weny co ? - zapytałem cicho miętowowłosego  

  Westchnąłem i smutnie kiwnąłem głową. Jin położył mi rękę na ramieniu. 

- Hoseok, może zabrałbyś Yoongiego na spacer? - Zapytał blondyn. - Może coś go natchnie.  

  W środku aż zapiszczałem z radości, hyung jesteś geniany! 

 - Jasne, to co Suga zbieraj się - uśmiechnąłem się lekko i skierowałem się do pokoju.

  Ubrałem czapke z daszkiem i maskę. Na korytarzu czekał juz na mnie Suga, wglądał prześlicznie! Czarna czapka z napisem "SWAG", szara maska i ciemny, cienki płaszcz. Czemu on w wszystkim wygląda słodko? Zsunęłem maske pod brodę i z szwerokim uśmiechem zapytałem. 

 - Gotowy?  

  Jin mnie chyba wrobił.

- Ta... - mruknąłem. - To gdzie idziemy?  

- Aleś ty nie w sosie hyung - westchnąłem i zakładając maske otworzyłem drzwi.

  W ciszy skierowaliśmy się do pobliskiego parku, nie mam pomysłu jak tego gbura rozchmurzyć ... tryb nadzieja ... Włącz się proszę...

  Drzewa, drzewa, drzewa. Czemu w parku nie ma ławek? Ziewnąłem. Ostatnio nie wysypiałem się jak należy. Spałem nawet mniej niż Jin. Wszystko przez to, że do późna pisałem teksty. Westchnąłem.

 - Hoseok, mogę zadać ci pytanie?  

  - Jasne - odparłem i popatrzyłem na niego, przez co potknąłem się i usłyszałem cichy smiech.

  Usmiechnąłem się ale nie było tego widać bo miałem maskę, no i dobrze. Udało mi się go chcociaż na parę sekund rozbawić.  

  - Czułeś się kiedyś... - zastanowiłem się przez moment. - Wypalony? Spojrzałem na chłopaka, łapiąc z nim kontakt wzrokowy. 

 Wypalony? Czy się kiedyś tak czułem? Zamyśliłem się.

 - Tak ... kiedyś przez jakiś czas żadne układy mi nie wychodziły, nie miałem siły uczyć się nowych ale trzeba było. - odpowiedziałem szczerze i popatrzyłem na niebo.

  Wzruszyłem ramionami. Hope się pozbierał, ale czy ja dam radę? Oby. Na horyzoncie pojawiła się ławka. Skreciłem w jej stronę, lecz chłopak zablokował mi przejście.

- Hoseok, odsuń się - warknąłem. - Chcę usiąść. 

 - Nie ma leniuchowania Yoongi - złapałem go za rękę i pociągnąłem dalej. Wyszliśmy z parku. Czytałem dzisiaj że w centrum jest jakaś mini parada, postanowiłem na nią zabrać Suge.

  - Emmm, Hoseok... - mruknąłem.

  Chłopak zapomniał puścić moją rękę. Nie żebym miał coś przeciwko. Naciągnąłem maskę, jak tylko się dało, by się w niej schować. 

 Speszony puściłem jego rękę i schowałem obie do kieszeni. Skierowaliśmy się do serca tego miasta. Zobaczyłem napis " Ciasta z wróżbą".

 - Poczekaj tutaj ja za chwilę zwrócę. - Powiedziałem i szybkim krokiem skierowałem się do budki z ciasteczkami.

  Stałem przez chwilę i kiwałem się na piętach. Nagle wrócił Hoseok i włożył mi coś do ręki. Otworzyłem dłoń i zobaczyłem jedno z tych chińskich ciasteczek z papierowymi wróżbami. Spojrzałem na chłopaka pytająco. 

 - No co? -zapytałem wesoło, pociągnęłem go na bok i oparłem się o murek. - no już, otwieraj! - ponagliłem chlopaka i sam zacząłem otwierać ciasteczko. -"Nie ma nic piękniejszego niż pobudzać ludzi do uśmiechu" - przeczytałem swoją wróżbę. - a ty co masz ?

  - "Czasami szczęściu trzeba pomóc" - przeczytałem. - To głupie.

  Nawet nie wiedziałem, co może mnie uszczęśliwić. Spuściłem głowę i założyłem ręce na piersi.  

  Przeweóciłem oczami i zjadłem ciastko. Rozejrzałem się dookoła i wypatrzyłem atrakcje " DOM STRACHU".

- Yoongi! Chodźmy do domu strachu ... Proszę! - zapiszczałem i złapałem go za rękę.  

  - Żartujesz, prawda? - spojrzałem na niego wielkimi oczyma - Ostatnio tak bardzo chciałeś iść na rollercoaster, a później darłeś się w niebogłosy - przypomniałem chłopakowi, samemu uśmiechając się na to wspomnienie. 

 Kiedy zobaczyłem uśmiech na jego buźce pogratulowałem sobie, jeszcze trochę i może przejdzie ten dołek.

- No proooszę jak coś to mam ciebie, hyung. - wyszczerzyłem się do niego.

  - Dobra, chodźmy, ale ty płacisz - ścisnąłem jego dłoń i poszliśmy w stronę domu strachow.

  Hoseok zapłacił za dwa bilety i po chwili staliśmy przed wejściem. Spojrzałem na chłopaka, widać, że oddech zaczął mu przyspieszać. 

 Zacisnąłem ręce w pięści i wszedłem za Sugą do budynku. Teraz się zastanawiał czy to był dobru pomysł ... zagryzłem wargę i zacząłem się lekko panicznie rozglądać po strasznym korytarzu.

  Nagle zza rogu wyskoczyła maska z przerażającym okrzykiem. Podskoczyłem, ale nie dlatego, że przestraszyłem się maski, ale dlatego, że Hoseok niemal wskoczył mi na plecy. 

 -Przepraszam - wyjąkałem i spuściłem głowę.

  Ruszyliśmy dalej a ja coraz bardziej się bałem. Nie moja wina że jestem tak strachliwym chlopakiem, nie to co mój Suga. On niczego się nie boi ...

  Obserwowałem, jak Hoseok drżał i podskakiwał za każdym razem, gdy coś się ruszało. Poczułem wyrzuty sumienia i spojrzałem na niego, zastanawiając się, jak mogę temu zaradzić. Chwyciłem go za dłoń i ścisnąłem ją. Gdy chłopak na mnie spojrzał, zsunąłem maskę i uśmiechnąłem się pocieszająco. 

 Jego uśmiech jest najladniejszy na świecie. Zatonąłem w jego oczach i nie patrząc pod nogi szłem dalej. Był to błąd ponieważ potknąłem się i straciłem równowagę. Wylądowałem na ziemi a Yoongiego pociągnęłem nie chcący za sobą.

  - Jezz, człowieku. I ty masz przynosić nadzieję? - zaśmiałem się i podniosłem z podłogi.

  Wyciągnąłem rękę w stronę chłopaka i pomogłem mu wstać. Spojrzałem przed siebie.

- Chyba nam się tunel skończył - powiedziałem, wskazując na drzwi tuż przed nami. - Może pójdziemy na watę cukrową? 

 Oczy mi się zaświeciły na dźwięk słowa "wata cukrowa". Pokiwałem szybko głową i praktycznie wypchałem miętowłosego chlopaka z tego okropnego miejsca.

- Ale ... Hyung ... Kupisz mi tą niebieską? - zapytałem się starszego.

  - Pewnie, skoro chcesz... - Wzruszyłem ramiona.

  Podszedłem do stoiska i wyciągnąłem portfel.

- Niebieską i różową, poproszę - powiedziałem do sprzedawcy.

  Wręczyłem Hoseokowi jego watę i rozejrzałem się wkoło. Chyba czas, bym i ja wybrał jakąś atrakcję.

- Hoks, spójrz - wskazałem palcem przed nas. - Chodźmy na diabelski młyn 

 - No okej - przytaknąłem i zajadając się watą ruszylem za chlopakiem.

  Zaplacilismy za bilety i wsiedliśmy do czerwonego wagoniku. Maszyna ruszyła a my podziwaliśmy widoki, jedząc slodka watę. Nagle młyn się zatrzymał a z glośników rozległ się głos.

- Z okazji dzisiejszego dnia zakochanych tak jak było zaplanowane diabelski młyn został zatrzymany na 10 minut! Pośpieszcie się i powiedzcie swojej drugiej połówce jakim uczuciem ją darzycie! - krzyknęła kobieta a po chwili rozległy się pierwsze melodie piosenki z Titanica.

  Zaszokowany popatrzyłem w dół, gdzie jak byk pisze " Dzien Zakochanych". Przybiłem sobie mentalną piatke w czoło. Chociaż ... może to i dobrze że utkwilismy tutaj. Mogę w koncu mu powiedzieć to że go kocham. Obróciłem się w jego stronę i popatrzyłem mu w oczy ale szybko spuściłem wzrok na moje dłonie.

- Yoongi ... Ja ... Ja zakochałem się w tobie - powiedziałem półszeptem.



  Przesłyszałem się chyba. Jung Hoseok właśnie wyznał mi miłość? Chwila, dzisiaj są Walentynki? Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale słowa, tak jak rymy, nie chciały się złożyć w całość. Hoseok spojrzał na mnie ze smutnym wyrazem twarzy, a jego oczy zaszkliły się. Byłem pewien, że chciał już palnąć tekst typu "wszystko wporzo, jeżeli nie czujesz tego samego!". O nie, młody. Chwyciłem chłopaka za bluzę i pociągnąłem do wysokości swoich ust. Pocałowałem go, mimo masek, które stały nam na drodze do prawdziwego kontaktu. Hoseok nie odpowiadał na mój pocałunek, więc postanowiłem się odsunąć. 

 Zszokowany nie zdążyłem oddać pocałunku a chłopak już się odsunął. Popatrzyłem mu w oczy, gdzie widać było zdziwienie? Smutek?Zsunęłem maskę i pogładziłem chłopaka po policzku, suwając i mu maskę. Nachyliłem się i złączyłem nasze usta. Jego usta były idealne.

  Zaskoczony, ale oddałem pocałunek. Włożyłem w niego całe uczucie, którym darzę Hoseoka. Zarzuciłem mu ręce za szyję i niemal odpłynąłem. Przerwało nam nagłe ruszenie młynu, przez co poleciałem na Hoksika. 

 Przez nagłe ruszenie się młynu chłopak poleciał na mnie, przyciągnąłem go na swoje kolana dalej całując. Nasze usta pasowały do siebie idealnie. Tą pieszczotę musieliśmy przerwać, ponieważ wychodziliśmy już z wagonu. Stojąc już na ziemi spytałem z małym uśmiechem

- Czyli jesteśmy razem?

  Chwyciłem jego dłoń i splotliśmy nasze palce.

- Tak, Hoseok - powiedziałem z dumą. - I co do wcześniej... Ja ciebie też kocham.  



--

>///<

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top