Nico di Pokemon

One shit dedykowany dla LilyanneKilljoy

Percy nie wiedział jak ma się zachować. Nie był jedyny. Cały Obóz Herosów był zdezorientowany sytuacją, która właśnie miała miejsce.

Mianowicie kilka minut temu, obóz został pogrążony w mroku, a ziemia zaczęła się trząść. Zapanował chaos, Chejron próbował uspokoić jedną grupę nowo przybyłych. Druga była oprowadzana po całym obozie wraz z Willem.

Solace razem ze swoją grupą, spokojnie wracali, nieświadomi, tego co dzieje się w głównej części obozu.

Ale powracając do problemu jaki panował. Nagle wszystko wróciło do normy i było tak samo jak dobre dziesięć minut temu.

Jackson westchnął z ulgi. Nic się nie stało, jednak nadal obserwował teren. Piper razem z Annabeth wpatrywały się w coś za synem Neptuna. Wszyscy stali i zwrócili uwagę na to, co było za Jacksonem. Percy był szczęśliwy, że wszystko już się uspokoiło, każdy zwrócił na niego wzrok, dzięki temu będzie mógł teraz przekonać obozowiczów, że są bezpieczni.

Córka Ateny chciała krzyknąć do swojego glonomóżczka, jednak było za późno.

-Gdzie on jest? -  spytała osoba za nim, tak groźnym głosem, że Percy krzyknął męsko. Bo on wcale nie pisnął jak mała dziewczynka, tak? To był męski pisk...krzyk znaczy się.

Odwrócił się i stwierdził, że stoi przed samym Hadesem. Nieco wkurzonym Hadesem.

- Percy Jacksonie, spytam jeszcze raz. Gdzie on jest? Gdzie jest Nico di Angelo?

- A nie mówił, że spyta się raz? -spytał Tyson.

Hades zgromił go wzrokiem, mimo że mocy gromu nie posiadał.

- Nie wiem, nie widziałem go od kilku godzin.

- Tu się kończy nasza wyprawa po obozie. Pod koniec powiem jeszcze jedno. Witamy w Obozie Herosów! -  krzyknął rozradowany Will.

Kiedy zobaczył, jak kilka osób spogląda ze strachem na coś za nim, dwoje nawet zemdlało, jeden gdzieś uciekł. Odwrócił się wciąż myśląc o uciekającym. Możliwe, że popuścił w spodnie, będzie go trzeba później znaleźć.
Przestał zastanawiać się na panem Mokre Gatki, gdy ujrzał Hadesa.

- Will Solace, może ty w takim razie wiesz, gdzie jest mój syn?

- Witaj Hadesie! -  zawołał rozradowany, na co inni spojrzeli się na niego jak na kogoś obłąkanego. Stał przed nim właśnie władca podziemia, a on się cieszy, jakby wygrał na loterii. -  Nico jest...

- Tutaj. - szepnął poszukiwany, stając przy swoim chłopaku.
- grałem na naszych zasadach, więc nie rozumiem dlaczego się denerwujesz. -  powiedział, kierując słowa do ojca.

- Jak mogłeś zrobić coś takiego własnemu ojcu, on był na wyciągnięcie ręki, a ty mi go zabrałeś...zabrałeś mi Dragonite.

Tak, wielki władca podziemia wkroczył do obozu, tylko i wyłącznie dlatego, bo syn zabrał mu pokemona.

- A to pokemony nie są przypadkiem odrębne dla każdego gracza? -  po pytaniu Willa zapadła grobowa cisza.
Następnie było już słychać tylko odchrząknięcie samego Hadesa. Niedługo potem pożegnał się z Nico skinieniem głowy i zniknął.

- Nie wiedziałam, że władca podziemia ma telefon i lata po świecie zbierając pokemony.

- Bo nie ma, nadal nie mogę pojąć jak on je chce łapać. Wiem tylko, że obwinia mnie. Nie rozumiem czemu, bo graliśmy w "Magię i Mit", nie wiem gdzie to odnosi się do pokemonów.

- Twój ojciec jest dziwny. Ale na swój sposób fajny, w końcu to mój przyszły teść.

- Will, sprawdź czy nie ma cię w domu.

------
Nie wiem co to jest, ani gdzie jest jakakolwiek morał, czy cokolwiek. Mi tylko nudziło się na kilku lekcjach XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top