• A Little Party Never Killed Nobody • Lashton •
Lashton
A Little Party Never Killed Nobody- Fergie ft Q-tip, GoonRock
O mężczyźnie, który całe życie imprezował
Luke- 25 lat
Ashton- 27 lat
*One shot nie jest bezpośrednio oparty na piosence*
***
-Luke, do cholery!- krzyknęła wściekła Liz. Była czwarta rano, a jej pijany syn dopiero wrócił z imprezy. I to nie sam. Obok niego stał przystojny brunet.
-Elizabeth, nie drzyj się tak- powiedział lekceważąco blondyn. Wziął bruneta za rękę i już chciał kierować się z nim na piętro, ale zatrzymała ich matka Luke'a.
-Jestem twoją matką!- przewrócił oczami i poprawił swoje blond loki, które opadały mu na twarz.
-Przepraszam, ale mam gościa- Luke'a nie interesowało, co jego matka ma do powiedzenia. Był cholernie napalony i chciał sobie ulżyć, a przystojny brunet, który zaczął ssać jego skórę na szyi, potęgował podniecenie.
-Twój gość, właśnie wychodzi- Liz złapała zielonookiego za ramię i "wyrzuciła" za drzwi.
-No świetnie, teraz muszę zaspokoić się sam- poszedł do salonu, a za nim Liz.
-Luke, cholera jasna! Jesteś pod moim dachem, ja cię utrzymuję! Życzę sobie, żeby nie sprowadzał tu żadnych chłopców do towarzystwa i miał do mnie szacunek!
-Zaparz sobie melisę, jesteś strasznie zdenerwowana.
-Kiedy ty się w końcu wyprowadzisz?- założyła ręce na piersi- Luke, niektórzy mężczyźni w twoim wieku mają już nawet dzieci! A ty całe życie imprezujesz i nic nie robisz!
-Przesadzasz i poza tym, jestem gejem, nie mogę mieć dzieci- machnął ręką i skierował się w stronę schodów- Teraz przepraszam, ale idę do pokoju SAM, bo KTOŚ wyrzucił mojego gościa za drzwi.
*
Stał przed lustrem i poprawiał kołnierz swojej białej koszuli. Odpiął trzy pierwsze guziki i zaczął poprawiać włosy. Jego szczupłe nogi opinał czarny materiał jeansów.
Po kilku minutach zszedł na dół i poszedł od razu na przedpokój.
-A ty gdzie się znowu wybierasz?- spytał ojciec Luke'a, Andrew. Starszy oparł się o ścianę i założył ręce na piersi.
-Do klubu- powiedział, nawet na niego nie patrząc. Był zajęty wkładaniem czarnych sztybletów na stopy.
-Znowu? Nie uważasz, że za często tam przebywasz?- podniósł jedną brew.
-Nie- mruknął pod nosem.
-Słuchaj, Luke, twoja mama ma rację. Nie możesz całe życie spędzić w klubie i być na naszym utrzymaniu.
-Teraz ty zaczynasz?! Mam już dosyć tej gatki, a tak poza tym, mała impreza jeszcze nikogo nie zabiła- Po tych słowach opuścił mieszkanie.
*
Wszedł do klubu i od razu poczuł znany mu zapach, alkoholu, potu, seksu i różnego typu używek.
Poszedł od razu do baru i zamówił drinka. Po około dwóch minutach, barman dał mu napój. Blondyn zaczął powoli go sączyć. Odwrócił się przodem do parkietu i zaczął skanować go wzrokiem. Szukał osoby, która mogła mu postawić drinka...lub coś więcej.
Nagle zauważył jego. Ciemne roztrzepane blond włosy. Czarna koszula i tego samego koloru jeansy. Jego chłodne spojrzenie, zatrzymało się na Hemmingsie. Oboje nie odrywali od siebie wzroku przez najbliższe pięć minut. Potem Hemmings wstał i ruszył na parkiet. Od razu zaczął ruszać biodrami w rytm muzyki. Wiedział, że wzrok drugiego mężczyzny jest na jego zgrabnym tyłku.
I się nie mylił.
Poczuł na swoich biodrach dotyk. Był on delikatny, a zarazem stanowczy. Dwudziestosiedmiolatek przyciągnął do siebie Hemmingsa. Jego dłonie zjechały na pośladki młodszego.
Zaczęli razem tańczyć, choć z perspektywy osoby trzeciej, wyglądało to, jak gra wstępna.
A może nią było?
Nie zwracali uwagi na innych, byli zajęci sobą. Luke zaczął ocierać się tyłkiem o stojącego już penisa mężczyzny.
Nawet nie znał imienia mężczyzny, z którym tańczył.
-Może, pójdziemy w jakieś inne miejsce?- zapytał Luke, nawet się nie odwracając. Ashton nic nie powiedział, tylko złapał młodszego za rękę i poprowadził do swojego samochodu.
Irwin odpalił samochód i wcisnął gaz. Dwudziestopięciolatek robił wszystko by podniecić starszego jeszcze bardziej. Całował go po szyi, masował jego uda i łapał za krocze.
-Czy możesz do cholery przestać?- Irwin pierwszy raz, dzisiejszego wieczoru się odezwał. Hemmings mógł powiedzieć, że miał przyjemny głos. Luke ścisnął mocniej krocze swojego partnera. Ashton Irwin nic nie powiedział, tylko wcisnął mocniej pedał gazu.
Po kilku minutach byli pod domem starszego. Irwin praktycznie siłą wyciągnął Luke'a z auta i za rękę poszli do jego mieszkania.
Kiedy zamknęli drzwi na klucz, ciało Hemmingsa zderzyło się ze ścianą w salonie. Irwin przyssał się do jego szyi, tworząc bordowe znaki. Luke odchylił głowę do tyłu i zaczął cicho wzdychać.
Ash złapał młodszego za pośladki, dając znak, żeby skoczył i owinął nogi wokół jego bioder.
Pierwszy raz tego wieczoru ich usta się spotkały. Całowali się namiętnie i żarliwie, w międzyczasie kierując się do sypialni.
W sypialni Irwin rzucił blondyna na łóżko i zawisł nad nim. Zaczął rozpinać mu koszulę, przy okazji całował jego nagi tors. Młodszy wplątał swoje palce we włosy Irwina.
-Jak masz na imię, piękny?- zapytał cicho dwudziestosiedmiolatek, który ściągał z niebieskookiego spodnie, a zaraz potem bokserki.
-Luke- wyszeptał cicho. Prawdę mówiąc, był zafascynowany dotykiem starszego. Pierwszy raz czuł się oczarowany i kochany.
-Pięknie- Luke nawet nie zauważył, kiedy Irwin pozbył się swojej koszuli i spodni.
-A ty?
-Mów do mnie tatusiu- wyszeptał mu do ucha, na co Hemmings jęknął.
-T-tatusiu, możesz się pośpieszyć?- pchnął biodra do góry.
Ashton wyjął z szafki obok łóżka, lubrykant, prezerwatywę i...kajdanki.
Przypiął kajdanki do ramy łóżka i zakuł go w nie.
-Gramy na moich zasadach- powiedział Ash i wbił się w usta Luke'a.
W międzyczasie, otworzył lubrykant i wylał trochę na palce. Dotknął lekko zaciskającej się dziurki i powoli wepchnął jeden z palców.
Hemmings zacisnął oczy na nie przyjemne uczucie w sobie, ale po chwili zaczął się rozluźniać.
Po kilkunastu minutach miał już w sobie trzy długie palce drugiego blondyna. Luke szarpnął kajdankami, kiedy Ashton zaczął je wyjmować.
Piwnooki założył prezerwatywę na swojego penisa i delikatnie wszedł w partnera. Nie czekając długo, zaczął się poruszać.
Hemmings zaczął jęczeć, a Irwin cicho wzdychać.
-Szybciej- jęknął Hemmings. Ashton uderzył go płaską dłonią w udo i zwolnij ruchy bioder.
-Co się mówi?- teraz się zatrzymał.
-Proszę, tatusiu- powiedział niecierpliwie. Starszy wznowił ruchy, które były dwa razy szybsze od poprzednich.
Ashton trafił w prostatę partnera, na co Luke wygiął plecy w łuk i jęknął przeciągle.
Po chwili ich ciała się zatrzęsły. Z członka Luke'a wystrzeliła biała wstęga spermy, Ashton po trzech ruchach, spuścił się w Hemmingsie.
Ashton położył się obok Luke'a oddychając ciężko.
-Możesz mnie rozkuć?
-Uh, jasne- wziął kluczyk z szafki i rozkuł blondyna- Czy to okej, jeśli Cię przytulę?
Hemmings nie odpowiedział, tylko wtulił się w Asha.
*
Ciemny blondyn otworzył swoje piwne oczy. Westchnął, widząc koło siebie mężczyznę.
-Znowu się spotykamy, co?- zapytał półprzytomnie dwudziestosiedmiolatek. Oboje byli w łóżku Irwina. Po kolejnej namiętnej nocy.
-Na to wygląda.
-Może chciałabyś zostać ze mną na dłużej?
-Z przyjemnością.
*
PRZEPRASZAM ZA TĘ NIEUMIEJĘTNIE NAPISANĄ SCENKĘ. MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE BYŁO NAJGORZEJ.
I heeej
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał, czy coś.
Pisałam to od godziny 10 i mam dosyć.
Miłego dnia ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top