Ostatni oddech
Zaciskałam dłonie w pięści, a spod zamkniętych powiek wypływały łzy bolesnego smutku. Jest noc, nikt nie widzi, więc mogłam spokojnie płakać. Czułam silną potrzebę rozmowy, wyrzucenia z siebie całego żalu jaki w sobie miałam, ale była 3:26. Kto mógł ze mną porozmawiać? Wszyscy spali, bo tak w gruncie rzeczy robi każdy przeciętny człowiek, ale ja byłam uszkodzonym modelem, który najwyraźniej był zepsuty i nie potrafił się sam naprawić. To było moje największe kłamstwo, które próbowałam sama sobie wmówić.
Nie było nikogo.
Kolejna fala łez wypłynęła spod powiek. Tak strasznie chciałam być sama, a teraz ta samotność mnie zabijała. Nigdy naprawdę tego nie chciałam, ale zrozumiałam to dopiero teraz, gdy wszystko wokół się waliło. Poduszka stała się moją najlepszą przyjaciółką i przyjmowała każda najmniejszą łzę, która na nią spadła. Gdzie ci przyjaciele? Gdzie ktoś kto powiedziałby, że będzie okej?
Nie było nikogo.
Każdy problem był tylko moim problemem. Każdy zły dzień był tylko moim złym dniem. Wszystko tłumiłam w sobie. Trudno było udźwignąć coś tak ciężkiego na własnych ramionach.
Dlatego płakałam.
Bolało mnie serce, ale wciąż
Nie było nikogo.
Wszystkim pozwoliłam odejść. Odtrącałam i popełniałam błędy. Dlatego byłam sama, dusząc się we własnym ciele, łapiąc ostatni oddech.
**
Jeśli ktoś ma jakiś fajny pomysł na krótkie opowiadanie to piszcie w komentarzach. :) Głosujcie! :)
Nika
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top