Antti Aalto x Eetu Nousiainen cz IV
Poranek nie mógł rozpocząć się lepiej. Oboje leżeli w jednym łóżku, po upojnej i pełnej wrażeń nocy, podczas której wyznali sobie swoje uczucia.
Przełamali strach, a trochę alkoholu tylko im nie co w tym pomógł.
Antii nie mógł być już bardziej szczęśliwy. Początkowo pomyślał sobie, że to był tylko piękny sen, ale kiedy odwrócił swoją głowę i zobaczył obok siebie śpiącego Eetu, natychmiast je wymazał.
Wtulił się w niego, chcąc jeszcze trochę pospać, zanim oboje będą musieli wstać, bowiem wyjątkowo o 09:00 muszą być w firmie.
Kiedy ponownie się obudził, przywitało go puste łóżko po jego lewej stronie.
Wstał więc, aby poszukać swoją zgubę. Schodząc na dół, z daleka poczuł tajemnicze zapachy unoszące się, bodajże z kuchni. Udał się tam, widząc po chwili Nousiainena, który kończył robić im śniadanie.
- Dzień dobry. Wyspałeś się?
- Cześć, bardzo - przytulił go na przywitanie.
- Dobrze się czujesz? Nic Cię nie boli? - poparzył na niego z troską gładząc jego policzek.
- Trochę mnie pobolewa, ale nie martw się, przejdzie.
- No oby, bo inaczej pójdziemy z tym do lekarza.
- Mówisz to tak, jakby to było nie wiadomo co. Całe szczęście, że nie jestem kobietą, bo inaczej byś panikował, czy nie zapomniałeś wczoraj założyć prezerwatywy.
- Bardzo śmieszne. To ja się o Ciebie martwię, a ty robisz sobie ze mnie żarty.
- Wiem, no wiem. I bardzo to doceniam. Widzę, że nie tylko w tym jesteś dobry.
- A konkretnie w czym?
- Dobrze o tym wiesz. Najpierw pyszna kolacja, teraz śniadanie. Jeśli mi obiecasz, że zabierzesz mnie na obiad, to przysięgam, że z Tobą zamieszkam - Eetu nagle posmutniał - co jest? Powiedziałem coś złego?
- Nie, ale za dwa tygodnie kończymy współpracę w firmie. Zapewne później będziesz chciał wrócić do swojego domu.
- Mój dom jest tam gdzie Ty. Nie chcę ciągle wracać do pustego mieszkania. Więc...
- Tak?
- Więc jeśli się tylko zgodzisz, to chciałbym się do Ciebie wprowadzić. Oczywiście jeśli to nie będzie kłopot.
- Żartujesz? Nie marzę o niczym innym, niż o tym by mieszkać z osobą którą kocham.
- Naprawdę?
- A co myślałeś? Że po tej nocy pozwolę Ci ode mnie uciec?
- Przed miłością, się nie da.
- W takim razie postanowione. Możesz się do mnie wprowadzić w każdej chwili, nawet dzisiaj.
- Będę Cię mieć cały czas przy sobie. Tylko dla siebie.
- Nie licząc pracy, obowiązków i czasami wyjazdów na różne wykłady i spotkania.
- Wtedy będę jeździć z Tobą, chyba, że znajdę sobie pracę.
- Ty no najpierw skończ praktyki, najlepiej z oceną celującą, a potem się będziesz martwić przyszłością.
- Szóstkę mam już pewną, skoro za chłopaka mam jednocześnie szefa, profesora, i przewodniczącego komisji egzaminacyjnej.
- Tylko dlatego się we mnie zakochałeś? Chciałeś mnie uwieść, dla własnych korzyści? - zabrzmiało to poważnie, przez co młodszemu zrobiło się głupio. Kiedy szatyn to zauważył, natychmiast się uśmiechnął - żartuję przecież. Nie bierz wszystkiego na poważnie.
- Nie znam się na żartach. Zrobiłeś jeszcze taką minę, że wyglądało to realistycznie.
- Taki dar aktorski.
- Ej, teraz to ja powinienem zarzucić Tobie to samo, co Ty mi przed chwilą.
- Znowu nie załapałeś.
- To miał być żart?
- A jak Ci się wydaje? Chodź lepiej jeść, bo zaraz nam wystygnie. Chyba, że już jest zimne, przez to nasze gadanie.
***
W firmie panowała dzisiaj nerwowa atmosfera.
Eetu wchodząc do swojego gabinetu jeszcze nie wiedział co go czeka. Sądząc po panicznym zachowaniu pracowników, przeczuwał, że stało się coś niedobrego.
- Szefie, przepraszam, że przeszkadzam, ale przyszedł list od ministra spraw zagranicznych. W trybie pilnym.
- Dziękuję. Jane, powiedz mi, dlaczego wszyscy są dzisiaj tacy zdenerwowani?
- Przeczyta szef list, to sam szef zrozumie.
- Rozumiem, dziękuję Ci bardzo. Możesz wyjść.
Drzwi się zamknęły, i mógł spokojnie otworzyć kopertę, krótko po tym wyjął jej zawartość.
Szanowny Panie profesorze,
Pragnę Pana poinformować, że w dniu wczorajszym dotarło do mojego biura doniesienie, na Pana i Pańską firmę.
Nie wiem, czy są one prawdziwe. Podjąłem wszelkie kroki, aby wyjaśnić zaistniałą sytuację, między innymi zawiadamiając prokuraturę, o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Dalsze szczegółowe informacje otrzyma Pan od organów prowadzących to śledztwo.
Byłbym bardzo wdzięczny, gdyby na ten czas nie opuszczał Pan kraju, i stolicy.
Z wyrazami szacunku,
Anders Lersen, minister spraw zagranicznych Republiki Finlandii.
Eetu był w szoku. To musiał być chory żart.
Nigdy wcześniej taka sytuacja nie miała miejsca. Firma od lat działała bez zarzutów. Jak to możliwe, że zostało złożone doniesienie? Kto mógł to zrobić, i dlaczego?
Zwłaszcza teraz, kiedy wszystko zaczęło mu się układać.
- To nie może być prawda - sięgnął po telefon - Jane, możesz tutaj przyjść?
Po chwili kobieta weszła.
- Tak szefie?
- Przygotuj proszę dokumenty, które będą nam potrzebne do obronienia mojego dobrego imienia i firmy.
- Te, z archiwum?
- A niby skąd?
- Przepraszam, ja..
- To ja przepraszam. Nie przepuszczałem, że lata uczciwej pracy poskutkują czymś takim. Nie zasłużyłem sobie na to.
- Nikt na to nie zasłużył, szefie. Cóż, życie toczy się dalej. Miejmy nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.
- Oby tak było, inaczej skończymy na ulicy, a ja w najgorszym razie w więzieniu.
- Niech szef tak nawet nie myśli, trzeba mieć nadzieję.
- Tak, tak. Możesz mnie zostawić samego?
- Oczywiście. Jak coś to jestem pod telefonem.
Gdy tylko wyszła, schował twarz w dłonie i po raz pierwszy od dłuższego czasu się rozpłakał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top