4 || piastri x e.fittipaldi
- Oscar, przyszedłeś! - radosny głos Enzo rozniósł się po pomieszczeniu. Piastri nie wyglądał jednak na zadowolonego.
- Zdejmij bluzę - rozkazał.
- Słucham? - Brazylijczyk był w szoku, jego chłopak nigdy nie był aż tak stanowczy w stosunku do niego.
- Nie będę się powtarzał, zdejmij tę cholerną bluzę - wysyczał przez zęby. - Albo sam ci z tym pomogę.
Złapał Enzo za nadgarstek, a ten tylko zasyczał z bólu. I to wcale nie tak, że Oscar mocno go chwycił. Po prostu pod materiałem swojego puchowego okrycia skrywało się sporo tajemnic.
- Wiedziałem - wymruczał Piastri pod nosem. - Powiedz mi Enzo, po co ci ta terapia, po co to wszystko, skoro nawet nie umiesz się przyznać, że dalej masz problemy z tym durnym samokaleczeniem.
- Naprawdę się staram. To była tylko jednorazowa sytuacja. Pierwsza od dawna, przysięgam - próbował się tłumaczyć, a łzy ciekły mu po policzkach.
- Tylko nadgarstki, czy gdzieś jeszcze? - Oscar nie wydawał się być empatyczny wobec swojego chłopaka.
- Tylko nadgarstki - spuścił wzrok.
- Kłamiesz, Enzo. Dobrze wiem, że kłamiesz - starszy z chłopaków złapał partnera za policzek i zmusił, aby na niego spojrzał.
- Ja już nie wiem co mam robić, kompletnie nie wiem - Fittipaldi nie próbował już nawet udawać, że cokolwiek jest w porządku. Zaczął zdejmować z siebie kolejne warstwy ubrań ukazując świeże rany, siniaki i bandaże.
- Nawet sobie ze mnie nie żartuj - Oscar kompletnie zbladł widząc w jakim stanie jest Enzo.
- Ja wszystko robię nie tak, sam nie wiem jak... - nie dokończył.
- Nie martw się Enzo - Piastri przerwał mu. - Nie zostawię cię tak mały.
Chłopak uniósł kąciki ust w górę i przytulił się do partnera, który jednak od razu go odepchnął.
- To, że ci pomogłem nie znaczy, że ci to wszystko wybaczyłem - stwierdził poważnie i odsunął się od Brazylijczyka na kilka kroków. Enzo wpatrywał się w niego przez chwilę, po czym upadł na podłogę i zalał się łzami.
---
przepraszam, ze dzisiaj krotko i depresyjnie, ale to wszystko na co mnie stac po 3 godzinach snu, dziesieciogodzinnej podrozy pociagiem i jutrzejszym kolokwium. postaram sie to naprawic🙏🏼
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top