10 || kot x forfang
shot zainspirowany fabułą "When nobody is watching" użytkownika Hayboeck (swoją drogą polecam, zajebisty fanfik)
---
- Długo jeszcze będziesz tutaj siedział - do mojego gabinetu wskoczył na jednej nodze mój chłopak, Maciej.
- Ja też za tobą tęsknię, ale to SOR, nie gadaj, że udawałeś, że coś ci się stało tylko po to, żeby mnie zobaczyć. Mógłbym teraz pomagać komuś, kto naprawdę potrzebuje pomocy - zdenerwowałem się.
- Nie żartuje - Polak skrzyżował ręce na piersi. - Spadłem ze schodów, bardzo napuchło.
- Nie wierzę w ciebie - jęknąłem. - Połóż się tutaj, za chwilę zrobimy z tym porządek.
- Jak ja się cieszę, że jesteś chirurgiem - Maciej musnął moje wargi, gdy tylko się nad nim pochyliłem.
- Nie przeszkadzaj mi, jestem w pracy - warknąłem na niego i zabrałem się za badanie.
Widziałem, jak Polak uważnie mnie obserwuje, bardzo utrudniało mi to pracę. W duchu dziękowałem sobie, że nikt nie każde mi przeprowadzać większych badań na bliskich niż takie jak to.
- I jak? - Maciej podniósł na mnie wzrok, po tym jak skończyłem obmacywać jego nogę.
- Trzeba będzie amputować - stwierdziłem zupełnie poważnie. - Nic już z niej nie będzie.
- Pierdolisz chyba! - Kot podniósł się do siadu w ciągu kilku sekund. Mógłbym przysiąc, że nigdy w życiu nie widziałem takiego przerażenia w jego oczach.
Wpatrywałem się w niego przez kilka minut, sam byłem w szoku, że w ogóle się nie zaśmiałem. Chyba zawód lekarza działał na mnie bardzo dobrze. Nauczyłem się kontrolować emocje i teraz to grało na moją korzyść.
- Jak dużo trzeba będzie obciąć? - wychlipał, przerywając milczenie.
- Minimum do kolana - dalej nie przestałem być poważny. - Zapisze ci skierowanie, ale na test IQ.
- Co? - nie zrozumiał mnie.
- Właśnie to. Chłopie, spadłeś ze schodów, jak można amputować nogę, która jest ledwo spuchnięta.
- Kurwa mać, nosz japierdole - pozwolił sobie na wiązankę przekleństw. - Johann, jesteś lekarzem. Ufam ci jak japierdole, a ty sobie ze mnie robisz takie żarty.
Teraz już nie mogłem się powstrzymać. Zacząłem się śmiać, a on wpatrywał się we mnie jak w ufo.
- Przepisze ci maść, ewentualnie jakieś przeciwbólowe, gdybyś bardzo umierał, ale nie sądzę, że będą ci potrzebne. Dbaj o siebie, a ja wpadnę do ciebie wieczorem, żeby powtórzyć badanie - poruszyłem sugestywnie brwiami.
- Czy do tego badania konieczne będzie rozebranie się do naga? - czytał mi w myślach. - Jeśli tak, to będę musiał się ogolić zanim mnie odwiedzisz.
- Wiesz przecież, że to nie ma dla mnie znaczenia - zaśmiałem się znowu. Na oddziale ratunkowym był dzisiaj spokój, dlatego mogłem sobie pozwolić na dłuższą wymianę zdań z Maćkiem.
- No wiem, ale ja lubię, kiedy patrzysz na mnie w stu procentach pięknego - naburmuszył się.
- Ty zawsze jesteś w stu procentach piękny - odpowiedziałem.
W tym momencie zostałem poinformowany o pojawieniu się następnego pacjenta, którego w miarę możliwości miałem przyjąć jak najszybciej.
- Dobra Maciej, bo mam tutaj jakiegoś dzieciaka do zbadania. Jedź do apteki kupić te leki, a potem smaruj do domu i wygrzewaj się w łóżku do wieczora. Jak do ciebie przyjdę, to nie chce cię widzieć nigdzie indziej, czy to jasne? - wygłosiłem mu przemowę.
- Oczywiście, panie doktorze - uśmiechnął się.
- Kocham cię - pocałowałem go zanim wyszedł.
- Ja ciebie też, Johann - uśmiechnął się najszerzej jak potrafił. - Nie mogę się już doczekać wieczora.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top