Escaperoom


Była nas piątka. Ja, dwóch chłopaków i dwie dziewczyny. Mieliśmy jedno zadanie. Wyjść z pokoi które przygotowali, dobrze się bawić i nie mieć żadnych zmartwień... Jeśli nam się to uda zdobędziemy 10 000... Nie znałem żadnej z tych osób... ale z kąś ich kojarzyłem... Jestem Jax. Mam 17 lat. Pora rozpocząć grę.

Pierwszy pokój:

Weszliśmy do budynku. Gra rozpoczęła się prędzej niż się spodziewaliśmy. Kiedy pociągnąłem za klamkę, a ta odpadła. Amélie zaczęła panikować... ja i chłopcy zachowaliśmy spokój.

Jeff: Zabawa się zaczęła. Szukajcie wskazówek.

Najlepszy Escaperoom'owiec się odezwał. Nie sądziłbym aby ro była zabawa ale okej. Ramona znalazła pokrętło i bez namysłu je przekręciła. Zaczęło się robić gorąco... po dwudziestu minutach chaotycznego radzenia sobie ze wzrastającą temperaturą Silver znalazł wyjście. Była nim kratka wentylacyjna... Pierwszy poszedłem ja, gdyż znalazłem wcześniej śrubokręt. Powoli wchodziliśmy. Prawie rozebrani wpadliśmy do kolejnego pokoju. Ramona miała obszerne poparzenia, podobnie jak Silver który poszedł jako ostatni.

Drógi pokój:

Tutaj było chłodniej.... nie sądziłem że to może być gorsze od upału...  szukaliśmy wskazówek. Nagle pod Jeffem zaczął się załamywać lód. On nie przejął się tym mówiąc że nic złego nie może się stać w końcu to zabawa a nie skazanie. Po kolejnych zmarnowanych chwilach znaleźliśmy kurtkę... jazałem się okrywać nią pokolei zaczynając od Am którą wręcz pokrywał szron. Kolejne minuty mijały... Znaleźliśmy klucz. Próbując go wyłowić zmieniłem się z Am i teraz to ja miałem kurtkę. Jeff poprosił mnie o zapalniczkę. Ja mu ją rzuciłem od niechcenia. Nie przepadam za nim. Poszedł po nią. Kiedy tylko ją podniusł lód się załamał a chłopak wpadł pod lód. Zdołałem tylko dojrzeć wstrząsy wywołane porażeniem prądu. Odwiodłem ich od wyciągania go. Nie było sensu. Przeszliśmy z ledwością do następnego pokoju.

Trzeci pokój:

Bez Jeffa tak iakoś cicho było... czuję się nie swojo... Ramona zaczęła ma mnie krzyczeć, że to moja wina. Ale przynajmniej teraz nie mogliśmy się kłucić. Pokój miał tylko jedną zasadę podłoga to zapadnia. Musieliśmy się przedostać po szczeblach ba suficie do drzwi. Nie było to łatwe gdyż ręce mieliśmy poparzone i odmrożone, a pokój poruszał się w lini góra-dół. Amélie była najsłabsza... kiedy wychodziliśmy puściła szczebel, a podłoga odrazu się pod nią zapadła. Słyszeliśmy tylko jej krzyk, po czym trzask łamanych kości i plask miażdżonego tłuczkiem mięsa. Silver prawie zwymiotował.

Czwarty pokój:

Zagadka była prosta. Ciśnienie miałi być słabe. Moje się do tego idealnie nadawało. Niestetu najpierw Ramona przejęła pałeczkę, a ja nie dałem rady urarować mężczyzny na którym przeprowadzaliśmy ekspryment z ciśnieniem. Włączył się gaz... dusiliśmy się. Kiedy wreszcie otworzyłem drzwi wyszedłem tylko ja i dziewczyna. Silver został w pokoju z trującymi oparami...

Piąty pokój:

To był jeden z trudniejszych pokoi. Walczyłem tu na śmierć i życie z białowłosą... krzyczała ba mnie i próbowała mnie wrobić w to że była w ciąży... Ha! Nadal w to nie wieżę... chociaż sekcja zwłok wskazywała na to że mówiła prawdę... Zginęła przez moje samolubstwo. Wstrzyknąłem antidotum tyko sobie nie myśląc o konsekwencjach... Chciałem tylko to pierdolone 10 000. Przeszedłem do następnego pokoju sam.

Szósty pokój:

Dziesięć liter i cztery cyfry.... Największa zagadka  ludzkości... "Ludzki Byt" piekło na ziemi.... "1937". Drzwi się zacięły. Nie mogłem wyjść.... ptzedmioty mnie miażdżyły.... nagle wszystko ucichło... zobaczułem światło. Kierowałen się tam... W końcu mi się udało. Wyszedłem prosto przed oblicze mistrza gry który usiłował mnie zabić. Coś mu nie wyszło. Zabił go Silver. Jak? Wykonał serię strzałów ostrzegawczych wycelowanych prosto między jego oczy... wyszliśmy z budynku i nigdy więcej się tam nie pojawiliśmy... I gdzie ta kasa...? Pomyślałem ale nie poruszyłem tematu...

Game Over(?)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top