Luke Hemmings
Rozdział dedykowany dla @mike_husband ❤
Wspólne zimowe wieczory. Coś pięknego. Czas spędzony z Lukiem nigdy nie był stracony. Siedziałam na grubym, puchatym kocu umiejscowionym przy rozpalonym kominku i wpatrywałam się w ukochanego. Luke ułożył się wygodnie w fotelu na przeciwko mnie. Na jego udach spoczywała lekko zniszczona gitara. Struny szarpane przez chłopaka wydawały przyjemny dla uszu dźwięk. Po chwili niebieskie oczy, w których szalały iskierki spojrzały się na mnie.
-Zastanawiałaś się jak będzie wyglądała nasza przyszłość?
-Dużo razy. - westchnęłam - Wymyślanie najmniejszych szczegółów, które później będą nieistotne, a teraz wydają się takie ważne.
-Chciałbym mieszkać w drewnianym domku na plaży...
- Albo nad jeziorem! - przerwałam chłopakowi z cichym chichotem. (Wyobraźcie sobie tu chichot Ash'a)
-Właśnie. Jezioro brzmi cudownie. Tylko jedynym problemem były by komary. Mnóstwo komarów.
-Myślisz, że jedynym? - podniosłam brew
-No może nie jedynym, ale głównym. Ale teraz to nie ważne. Przytulny, drewniany domek z widokiem na wodę. W salonie wygodne fotele i kominek. W sypialni duże łóżko dla nas obojga.
- A na nim puchowe poduszki i gruby koc. -dołączyłam z marzeniami do Luke'a
-Łóżko na tyle wygodne, abyśmy całe deszczowe dni mogli się w nim wylegiwać, oglądać seriale i filmy oraz wiesz co robić -uniósł znacząco brew, a ja na ten gest się roześmiałam.
-A co z zespołem?
- Ciężkie pytanie. Jeśli tylko ode mnie by to zależało zespół tworzyłby nową muzykę jeszcze długo, długo, długo. Jednak nie wiem co będzie z chłopakami. Może zrobimy przerwę, aby odpocząć od siebie, od gwaru i nacieszyć się spokojem.
- A co z kwestią posiadania dzieci?
- Chciałbym mieć dziesiątkę!
- Nawet o tym nie myśl. Jak ja ci to urodzę! Chyba przeceniasz moje możliwości. I kto je później wychowa? - lekko poddenerwowana zaczęłam swoją przemowę
-Spokojnie kochanie. Dwójka jednak całkowicie mi wystarczy. Najlepiej dziewczynka - starsza i chłopiec, oczywiście młodszy. Urodę odziedziczyliby pewnie po tatusiu - mówiąc to spojrzał się na mnie i uśmiechnął wyzywająco - natomiast inteligencję po mamusi.
- Tu lekko zaplusowałeś u mnie.
- A jakże by inaczej.
Powiedziawszy to odłożył gitarę, wstał z fotela i powolnym krokiem zbliżył się do mnie. Ukucnął obok na kocu i wyszeptał mi do ucha krótkie "Kocham cię"...
Ciąg dalszy nastąpi!!!
Wiem, że długo nie było rozdziałów, ale moja wena postanowiła zrobić sobie wakacje i odjechała daleko ode mnie. Zresztą ten rozdział był pisany lekko z przymusu, więc nie wiem co z niego wyszło. Koniecznie dajcie znać co o nim sądzicie. I przepraszam wszystkich, którzy nadal czekają na one shota. Postaram się napisać je jak najszybciej ❤❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top