Ashton Fletcher Irwin

Dla Wi_cza04

Ból i cierpienie. Czułam je, idąc ulicami Londynu. Co było powodem takich uczuć? Może będzie to zabawne, ale... wizyta u dentysty. Leczony ząb promieniował bólem przez całe ciało. Wszyscy przechodnie patrzyli się na mnie z zainteresowaniem. Nie powiem, wysoka, szczupła brunetka z owiniętą bandażem twarzą to niecodzienny widok. Próbowałam odrzucić myśl o padających na mnie spojrzeniach, jednak moja osobowość introwertyka wygrała. Czułam, że muszę się ukryć. Być gdzieś z dala od ludzi. Szybko rozejrzałam się i zobaczyłam małą kawiarenkę w głębi podwórka. Od razu udałam się tam. Gdy przekroczyłam próg budynku poczułam niemałą ulgę. W środku przebywały pojedyncze osoby, które były zbyt zajęte własnymi sprawami, aby mnie zauważyć. Usiadłam przy wolnym stoliczku umieszczonym w kącie kawiarni i zamówiłam herbatę korzenną. Uwielbiam próbować nowych smaków tego napoju! W swoim dwudziestoletnim życiu zasmakowałam ponad 50 różnych wariacji herbaty. Byłam dumna z mojego wyniku. Wzięłam do ręki telefon i napisałam do mamy sms. Była to powierzchowna wiadomość, informująca moją rodzicielkę, że żyję po wizycie w gabinecie. Chwilę później dotarło moje picie. Niestety kelner potknął się, wylewając gorącą ciecz wprost na mnie i na moją twarz. Skóra zaczęła niemiłosiernie piec, a ja spanikowałam. W takich chwilach słabości, moje serce zaczyna dziwnie pracować co powoduje zemdlenie. Tak też było w tym przypadku.

Otworzyłam oczy. Białe światło raziło mnie, jednak nie zamknęłam ich. Nade mną stał lekarz i najprawdopodobniej ten kelner z kawiarni. Był to wysoki blondyn z krótkimi loczkami. W jego piwnych oczach widziałam przerażenie i coś w rodzaju ulgi. Po chwili poczułam przerażliwe pieczenie na ciele. Skrzywiłam się co było widoczne dla mężczyzn.
-Wszystko będzie dobrze. Oparzenie nie jest poważne. Dam Pani maść. Proszę nią smarować twarz dwa lub trzy razy dziennie. Niewielką ilość nakładamy i wsmarowujemy. I czy mógłbym dowiedzieć się o Pani nazwisko?
-Ugh, jasne. Rose Hunt.
-Dziękuje, mogą Państwo już iść.
Lekarz uśmiechnął się do mnie, co lekko odwzajemniłam. Wyszłam z sali, a za mną podążał nieznajomy chłopak. Widziałam jego zakłopotanie.
-Jestem Ashton Irwin. Przepraszam za tą całą sytuację. Dzisiaj jest mój pechowy dzień. Wszystko leci mi z rąk, potykam się, oblewam piękną Panią.
Chłopak zaczął się tłumaczyć, a ja w tym czasie dokładnie mu się przypatrzyłam. Był bardzo przystojny. Lekko obcisłe spodnie, T-shirt uwidaczniający umięśnione ramiona. To wszystko pasowało do chłopaka idealnie. Głównym problemem było to, że zatraciłam się w jego oczach. Ich kolor i głębia pochłaniały mnie od środka.
-Rose? Halo! Wszystko w porządku? ‐ Ashton przerwał moje rozmyślania. Byłam mu za to wdzięczna, gdyż za chwilę kompletnie odpłynęłabym w krainie marzeń.
-Tak?
-Zapytałem się, czy nie chciałabyś może gdzieś ze mną wyjść. W ramach przeprosin. - głos zaczął mu drżeć, a ja w każdym wypowiadanym przez niego słowie słyszałam skruchę.
Zrobiło mi się przykro chłopaka, dlatego odetchnęłam głęboko i zaczęłam z nim rozmowę.
-Przepraszam, dzisiaj nie mam ochoty. Jestem zmęczona i obolała po dzisiejszym dniu.
-Może podałabyś mi swój numer i zdzwonimy się na herbatę? Tylko tym razem postaram się jej na ciebie nie wylać. -mówiąc to mrugnął do mnie i szeroko się uśmiechnął. Ujrzałam jego urocze dołeczki. Wiedziałam, że nie uda mi się odmówić, dlatego bez zbędnych sprzeciwów podałam mu karteczkę z numerem. Potem od razu udałam się do domu. Nie okłamałam chłopaka. To nie w moim stylu. Po przekroczeniu progu mojego mieszkania, rzuciłam się na kanapę i nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam...

Napisałam to kilka miesięcy temu. Miało nigdy nie ujrzeć światła dziennego, ale stwierdziłam, że lepszy taki rozdział niż nic ❤ piszcie jak Wam się podoba i do zobaczenia następnym razem 💋🖤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top